Prezydent Andrzej Duda na antenie TVN 24 GO stwierdził stanowczo: „niech się Trybunał Konstytucyjny odkłóci, skoro jest wewnętrznie skłócony, i weźmie się do roboty, zajmie się tym, co do niego należy”. Wypowiedź ta nie pozostawia wątpliwości, że sędziowie TK powinni spór szybko zakończyć: wyborem kandydatów na nowego prezesa Trybunału lub zaakceptowaniem dotychczasowej prezes na tym stanowisku jeszcze przez dwa lata.

Sytuacja w TK przypomina ciche dni w małżeństwie. Na tym polega poniekąd natura szeregu kolektywnych władz na najwyższych szczeblach i samego trójpodziału władzy. Ale te ciche dni nie mogą trwać zbyt długo, gdyż władze mają obowiązek współdziałania dla dobra kraju, a sędziowie TK ślubowali „służyć wiernie Narodowi, stać na straży Konstytucji, a powierzone mi obowiązki wypełniać bezstronnie i z najwyższą starannością”. Kiedy przed dwoma tygodniami prezydent zapowiedział skierowanie do Trybunału ustawy mającej prowadzić do uruchomienia środków z KPO, napisałem: oby TK szybko rozstrzygnął jego konstytucyjne zastrzeżenia, mimo wewnętrznego sporu o prezesurę Julii Przyłębskiej. Bo w przeciwnym razie cała inicjatywa dyplomatyczna, jeśli nie legnie w gruzach, to się bardzo wydłuży. Zresztą Komisja Europejska znów odświeżyła zastrzeżenia wobec TK.

Czytaj więcej

Prezes TK o wniosku prezydenta ws. ustawy o SN: wkrótce rozprawa

Sędziowie TK kwestionujący prezesurę Przyłębskiej muszą znaleźć wyjście z tego pata. Inaczej dadzą dowód swej nieudolności. Wywołali od dawna znany im problem prawny, wiedząc przecież, że jeśli nawet mają rację, to nie ma narzędzia egzekucji.

Gdyby przyjąć (czego żaden organ nie stwierdził), że Julia Przyłębska nie jest już prezesem, to nie ulega wątpliwości, że kieruje ona TK jako najstarszy stażem sędzia. A kwestia, czy może ona wyznaczyć datę posiedzenia, w którym na mocy ustawy muszą wziąć udział wszyscy sędziowie Trybunału, jest drugorzędna. Na takiej rozprawie zainteresowani mogliby przedyskutować zastrzeżenia, a następnie je przegłosować. Najważniejsze, aby zbadali wniosek prezydenta. Bo sąd, który nie orzeka, jest bezużyteczny.