Stosowanie testu zależeć będzie jednak w dużym stopniu od sędziów i tu mamy prawo oczekiwać rozsądku. Testy wprowadziła formalnie poprzednia prezydencka nowela ustawy o Sądzie Najwyższym. Miały one pozwolić na odsuwanie od konkretnych spraw sędziów, którzy w oczach stron nie dawali gwarancji, że będą niezależnie i bezstronnie orzekać. A w każdym razie budzili takie wątpliwości. Znacznie wcześniej podobny test przegłosowali sędziowie Sądu Najwyższego ze starego nadania. I chociaż Trybunał Konstytucyjny uznał ich uchwałę za niekonstytucyjną, nie odstręczyło to sędziowskich radykałów czy, jak kto woli, prawnych purystów powołujących się na unijne Trybunały od jej stosowania. Komisji Europejskiej to nie wystarczyło i – jak wiemy – trwają prace nad nowelą rozszerzającą inicjowanie testu na składy sędziowskie, a więc testowanie sędziów nawet z tego samego składu na wniosek innych sędziów ze składu.
Na dodatek korekta zasad odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziego wyraźne mówi, że nie może stanowić przewinienia dyscyplinarnego treść wydanego przez niego orzeczenia, jak też badanie niezależności i bezstronności innego sędziego, niezależnie, w jakiej prawnie określonej procedurze byłaby ta weryfikacja.
Czytaj więcej
Test niezależności sędziego wprowadzony ustawą zaproponowaną przez prezydenta nie rozwiąże problemów z polskim sądownictwem.
Na szczęście, jak wynika z niedawnych danych, testy, zwłaszcza w sądach niższych szczebli, występują w promilu rozpoznawanych spraw. A mimo to stanowią najgorętszy temat w debacie o sądownictwie i życiu publicznym. Dla Sądu Najwyższego i szukających w nim sprawiedliwości testy i wnioski o wyłączenia sędziego, uzasadniane zastrzeżeniami do powołania sędziego, są jednak bardzo dużym problemem, gdyż powodują odraczanie wielu rozpraw.
Musi to być zatem okropnie niebezpieczny lek, wymagający bardzo ostrożnego dawkowania. A to jest w rękach zwykłych sędziów. I jak to bywa z wieloma ustawami, to praktyka, zwłaszcza sędziowska, a w jakimś stopniu także pełnomocników, zadecyduje 0 „dawkowaniu” testów i wyłączeń. Są np. adwokaci, którzy praktycznie w ogóle o nie nie występują, więc np. twierdzenie, że takie wnioski są w interesie klienta, jest zapewne nieraz przesadzone. Nie wiem,czy ustawodawca liczy w tym wypadku na rozsądek sędziów, z pewnością liczą na to obywatele szukający w sądach ochrony.