Projekt przewiduje przetasowania w sądach na niespotykaną skalę. Jest autorstwa ugrupowania Zbigniewa Ziobry i nawiązuje do niego prezes Jarosław Kaczyński podczas przedwyborczych spotkań, może z braku lepszej odpowiedzi na pytania, kiedy zapanuje porządek w sądach. Projekt budzi obawy nie tylko środowisk prawniczych, tym bardziej że trudno oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi o zmiany organizacyjne sądów, gdyż takich były dziesiątki, ale o przetasowanie skonfliktowanego środowiska sędziowskiego.
Zdaje sobie z tego sprawę prezydent, o czym świadczy m.in. najnowsza wypowiedź szefa jego gabinetu Pawła Szrota. Zapytany o ustawę o spłaszczeniu struktury sądów, powiedział: –Jeśli nowa ustawa będzie dotyczyć spłaszczenia struktury polskiego sądownictwa, to warta jest rzeczowej analizy i dyskusji z prezydentem; jeśli będzie również ustawą o naruszeniu jego prerogatyw, to ta dyskusja będzie skrajnie trudna.
Czytaj więcej
Nie wiadomo, czy uda się pogodzić pomysł zgłoszony przez prezydenta z koncepcją resortu Zbigniewa Ziobry – tym bardziej że tej noweli wciąż nie ma.
Obrona prerogatyw prezydenta to jednak, moim zdaniem, za mało. Owszem, są one elementem równowagi w konstytucyjnym porządku. W szczególności tego, że nie można rozszerzać uprawnień ministra sprawiedliwości kosztem uprawnień prezydenta przy wskazywaniu sędziów do orzekania w drugiej instancji, co nie jest tylko administracyjnym przesunięciem sędziego, ale niesie wyższy prestiż i władzę, tym bardziej że druga instancja sądowa często jest ostatnia.
Najważniejsze jest to, że mamy czas być może ostatniej próby tej władzy, w każdym razie w tej kadencji, załagodzenia sporu z Brukselą, który powiązany jest ze sporami wewnętrznymi.