Treść dostępna jest dla naszych prenumeratorów!
Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach e-prenumeraty Rzeczpospolitej. Korzystaj z nieograniczonego dostępu i czytaj swoje ulubione treści w serwisie rp.pl i e-wydaniu.
Aktualizacja: 24.04.2024 20:51 Publikacja: 23.08.2022 09:29
Foto: Adobe Stock
Pisałem o tym w poprzednim felietonie, ale przypomnę i teraz. Od połowy lipca mieszkam w Tbilisi i wspieram reformy gruzińskiego wymiaru sprawiedliwości. Pierwszym dniem mojej pracy był lipcowy poniedziałek, a już we wtorek Gruzini emocjonowali się… aresztowaniem. Żeby aresztowanie w Gruzji wzbudziło emocje, musi dotyczyć jakiegoś prominenta czy celebryty lub być zastosowane w bardzo istotnej dla opinii publicznej sprawie. Tu obie przesłanki były spełnione.
Zacznijmy od początku. Wybory prezydenckie w Gruzji w 2018 r. nie należały do szczególnie uczciwych, ujmę to tak. Okazało się, że podejrzenia organizacji społecznych i odważnych dziennikarzy nie są bezpodstawne. Gruziński oddział międzynarodowej organizacji Transparency International opublikował raport o nieprawidłowościach przy urnach i nie tylko. Od lektury raportu włos jeży się na głowie: katalog rozmaitych metod wpływania na wynik wyborów był przez gruzińską partię rządzącą przeanalizowany bardzo wnikliwie, wnioski wyciągnięto.
Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach e-prenumeraty Rzeczpospolitej. Korzystaj z nieograniczonego dostępu i czytaj swoje ulubione treści w serwisie rp.pl i e-wydaniu.
Goni go każdy rząd i każda większość sejmowa. Przy starcie jest zwykle dużo hałasu, a potem robi się coraz ciszej.
Ustawy, zwłaszcza te radykalniejsze, uderzając w prawa wielu osób, budzą emocje. Podobnie bywa z uchwałami Sądu Najwyższego, choć mają wyciszać kontrowersje prawne i spory.
To dziwne, że w obecnej sytuacji prezydent nie domaga się uczynienia jego projektu z 2020 r. przedmiotem debaty parlamentarnej. Warto odkurzyć tamtą propozycję złagodzenia prawa aborcyjnego i nadać jej formalny bieg.
Przerzucenie całości problemu frankowego na sądy oznacza, że uporamy się z nim może dopiero w ciągu kilkunastu lat. Nie napawa to nikogo optymizmem. Czy to nie za późno?
Profesorom prawa podsuwam możliwość milczenia w kwestii, która biologicznie ich nie dotyczy.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas