W Szwecji rozpętała się debata o odpowiedzialności osób wykonujących usługi u członków rządu. Skandal ujawniono dopiero teraz. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia do policji dotarł alarm z willi, w której mieszkała do tej pory obecna premier Szwecji Magdalena Andersson. Alarm, który odebrano jako włamanie, uruchomiła przez pomyłkę firma sprzątająca. Kiedy policja przyjechała na miejsce i przeprowadziła kontrolę, okazało się, że jedna z osób, 25-letnia sprzątaczka z Nikaragui, nie miała prawa pobytu, otrzymała nakaz deportacji i była poszukiwana przez szwedzkie władze. Nakaz wydał Urząd Imigracji wiosną 2020 r., jednak do wydalenia nigdy nie doszło, ponieważ kobieta ukrywała się w Szwecji przed władzami. Jesienią 2020 r. skazano ją za kradzież warunkowo.