Ten rok pod względem grupowych zwolnień może być gorszy od ubiegłego. Liczba zapowiedzianych w pierwszych dziewięciu miesiącach redukcji jest już o prawie tysiąc osób większa niż w tym samym czasie przed rokiem.
Największe cięcia planowane są na Mazowszu. – Od stycznia do września zamiar zwolnienia 17 279 osób zgłosiło 125 firm. W tym ponad 6 tys. osób ma być zwolnionych przez 83 pracodawców z sektora prywatnego – informuje Monika Ćwiek z zespołu ds. statystyki rynku pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie.
A sytuacja gospodarcza coraz bardziej się pogarsza, co pokazują korekty prognoz PKB. – Rząd powinien z nami porozmawiać o weryfikacji paktu antykryzysowego. Potrzebujemy większej elastyczności w polityce zatrudnienia – mówi Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP.
Redukcje i zamrożone podwyżki
Do zwolnień przymierzają się Zakłady Mięsne Herman, które ze względu na trudną sytuację finansową muszą szybko wdrożyć plan naprawczy. Do tej pory pracę straciło już ok. 20 osób z 250 zatrudnionych. W perspektywie najbliższych miesięcy zwolnienia obejmą w sumie jedną trzecią załogi ze wszystkich działów.
– Do końca pierwszego kwartału zakończymy proces restrukturyzacji zatrudnienia. Chcemy go rozłożyć w czasie, by nie ponosić dodatkowych kosztów związanych z odprawami – mówi Witold Szczepaniak, wiceprezes ds. restrukturyzacji w Hermanie. Rybna spółka Wilbo już z końcem sierpnia zapowiedziała, że do końca roku pracę straci około 15 proc. załogi. Redukcja obejmie działy produkcji i administracji. Pozostali pracownicy przez dwa lata nie dostaną podwyżek wynagrodzeń. Na koniec roku w spółce ma pracować 400 osób. Do zwolnień szykuje się również zajmująca się głównie dystrybucją chemii gospodarczej i kosmetyków grupa Delko. – W czwartym kwartale wydamy na odprawy znacznie więcej niż w trzecim, kiedy poszło na ten cel prawie 200 tys. zł – mówi Dawid Harsze, wiceprezes Delko.