Reklama

Rynek pracy: firmy nie będą zwalniały

Nie powinno być dużych zwolnień, ale tylko nieliczni mogą liczyć na nową i lepiej płatną pracę

Publikacja: 30.12.2011 04:48

RZĄD PRZEWIDUJE NIEZNACZNY SPADEK BEZROBOCIA

RZĄD PRZEWIDUJE NIEZNACZNY SPADEK BEZROBOCIA

Foto: Rzeczpospolita

– Cze­ka nas sta­bi­li­za­cja, je­śli chce­my być opty­mi­sta­mi, al­bo sta­gna­cja, je­śli za­mie­rza­my być pe­sy­mi­sta­mi – ocenia sytuację na rynku pracy Woj­ciech Mo­raw­ski, szef fir­my bie­liź­niar­skiej Atlan­tic. Je­go zda­niem przedsiębiorstwa w przy­szłym ro­ku nie bę­dą zwal­nia­ły pra­cow­ni­ków, ale też nie bę­dą two­rzy­ły no­wych miejsc pra­cy. A to ozna­cza – i z tą opi­nią zga­dza­ją się eko­no­mi­ści, z którymi roz­ma­wia­ła „Rz" – że w przy­szłym ro­ku nie spad­nie bez­ro­bo­cie. – Zmia­ny za­trud­nie­nia będą się do­ko­ny­wa­ły w ra­mach ist­nie­ją­cych miejsc pra­cy – do­da­je Morawski.

– Na szczęście z ryn­kiem pra­cy nie jest źle, bo pra­cu­je po­nad 16 mln osób  – za­zna­cza Mał­go­rza­ta Star­czew­ska-Krzysz­to­szek, głów­na eko­no­mist­ka PKPP Le­wia­tan. Oba­wia się jednak, że pod­nie­sie­nie skład­ki ren­to­wej o 2 proc. po stro­nie pra­co­daw­ców mo­że spo­wo­do­wać, że część ma­łych firm za­cznie się ucie­kać do za­trud­nia­nia obecnych pracowników na czar­no. – To mo­że nie­co zmniej­szyć obec­ne za­trud­nie­nie – do­da­je eko­no­mist­ka.

– Przy tem­pie wzro­stu PKB na po­zio­mie 2,5 proc. i wię­cej  licz­ba pra­cu­ją­cych w go­spo­dar­ce w uję­ciu ca­ło­rocz­nym lek­ko wzro­śnie. Ocze­ku­ję zwłasz­cza wzro­stu licz­by pra­cu­ją­cych wśród osób w obec­nym wie­ku przed­eme­ry­tal­nym, bo od trzech lat ogra­ni­czo­no moż­li­wość wcze­śniej­sze­go prze­cho­dze­nia na eme­ry­tu­rę – tłu­ma­czy Wik­tor Woj­cie­chow­ski, główny eko­no­mi­sta In­vest-Ban­ku.

Eko­no­mi­ści pro­gno­zu­ją, że  bez­ro­bo­cie bę­dzie oscy­lo­wa­ło wo­kół 13 proc. – Se­zo­no­wo bę­dzie się zwięk­sza­ło i spa­da­ło, bez pra­cy po­zo­sta­ną po­nad 2 mln lu­dzi – tłu­ma­czy Adam Czer­niak, ekonomista Kre­dyt Ban­ku.

Ale jak tłu­ma­czy Gra­ży­na Maj­cher-Mag­dziak, pre­zes fir­my do­rad­czej BAA Pol­ska, róż­na bę­dzie sy­tu­acja w po­szcze­gól­nych fir­mach. – Za­pew­ne wraz z wy­ga­sa­niem prac in­fra­struk­tu­ral­nych gor­sza od obec­nej bę­dzie kon­dy­cja w bu­dow­nictwie. Pro­ble­my mo­gą mieć rów­nież przed­się­bior­stwa ko­ope­ru­ją­ce z prze­my­słem sa­mo­cho­do­wym. Za to fir­my usłu­go­we i bran­ża ho­te­lar­ska mo­gą li­czyć na zwięk­szo­ny po­pyt wy­ni­ka­ją­cy z or­ga­ni­za­cji mi­strzostw Eu­ro­py w pił­ce noż­nej.

Reklama
Reklama

Kto ma szan­sę na pra­cę

Jak sza­cu­ją ana­li­ty­cy fir­my Se­dlak & Se­dlak, w związ­ku z koń­co­wy­mi przy­go­to­wa­nia­mi do Euro 2012 i trwaniem imprezy po­wsta­nie ok. 40 tys. miejsc pra­cy. To nie tyl­ko ob­słu­ga sta­dio­nów, dwor­ców i lot­nisk, ale też bran­ża tu­ry­stycz­na czy trans­por­to­wa. Or­ga­ni­za­cja ta­kiej im­pre­zy to tak­że do­dat­ko­we przy­cho­dy dla rol­nic­twa i różnych usług (np. firm ochro­niar­skich).

– Dość spo­koj­ni mo­gą być pra­cow­ni­cy ochro­ny zdro­wia, edu­ka­cji, te­le­ko­mu­ni­ka­cji czy wy­so­ko wy­spe­cja­li­zo­wa­ni pra­cow­ni­cy IT – tłumaczy Igna­cy Mo­raw­ski, eko­no­mi­sta Pol­skie­go Ban­ku Przed­się­bior­czo­ści.

1 procent wyniósł re­al­ny wzrost pła­c w fir­mach w cią­gu 11 mie­się­cy te­go ro­ku

Ro­bert Pa­ter, eko­no­mi­sta BIEC, mówi, że w dru­giej po­ło­wie ro­ku pra­cę mo­gą tra­cić pra­cow­ni­cy han­dlu i bu­dow­nic­twa. Do­da­je, że sła­ba mo­że być rów­nież po­zy­cja prze­tar­go­wa zatrudnionych w bran­żach tra­dy­cyj­nie wraż­li­wych na zmia­ny ko­niunk­tu­ry, ­takich jak wy­do­byw­cza, samochodowa, usłu­gi fi­nan­so­we, me­dia czy re­kla­ma.

Pła­ce bez zmian

Eko­no­mi­ści do­da­ją, że przy­szły rok bę­dzie trud­ny na ryn­ku wy­na­gro­dzeń. Więk­szość spo­dzie­wa się, że pła­ce bę­dą tyl­ko mi­ni­mal­nie ro­sły w uję­ciu re­al­nym. Już te­raz, w cią­gu 11 mie­się­cy te­go ro­ku, pła­ca re­al­na w przed­się­bior­stwach zatrudniających od dzie­się­ciu osób by­ła wyż­sza niż przed ro­kiem tyl­ko o 1 proc. Zda­niem Ma­cie­ja Re­lu­gi, głów­ne­go eko­no­mi­sty BZ WBK, re­al­ny wzrost płac w sek­to­rze przed­się­biorstw bę­dzie mały, bliski ze­ra. – Sta­gna­cja na ryn­ku pra­cy oraz spo­wol­nie­nie wzro­stu PKB zmniej­szą pre­sję pła­co­wą, a to­wa­rzy­szyć te­mu będzie utrzy­my­wa­nie się in­fla­cji na dość wy­so­kim po­zio­mie – tłu­ma­czy.

Z ba­dań wy­ni­ka, że pra­cow­ni­cy rzad­ko do­ma­ga­ją się pod­wy­żek. Fir­ma S&S ocenia, że w IV kw. tylko w co 14. fir­mie wzro­sła pre­sja płaco­wa w po­rów­na­niu z III kw. To mo­że su­ge­ro­wać, że w przy­szłym ro­ku ma­ło osób bę­dzie do­ma­gać się pod­wy­żek, a jeszcze mniej je dostanie.

Reklama
Reklama

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.fandrejewska@rp.pl

Zatrudnienie w kryzysie

Kto ma szanse na pracę

W czasach spowolnienia firmy w pierwszej kolejności zwalniają oso­by za­trud­nio­ne na czas okre­ślony, pra­cu­ją­ce nie w peł­nym wy­mia­rze eta­tu. Z do­tych­cza­so­wej prak­ty­ki przed­się­biorstw wy­ni­ka, że oso­ba­mi, któ­re naj­ła­twiej znaj­du­ją pra­cę w cza­sach pro­spe­ri­ty, ale też naj­szyb­ciej ją tra­cą w cza­sach spo­wol­nie­nia, są pra­cow­ni­cy tym­cza­so­wi i oso­by ­pra­cu­ją­ce w nie­peł­nym wy­mia­rze go­dzin. W Pol­sce są to naj­czę­ściej ko­bie­ty wy­cho­wu­ją­ce dzie­ci, bo one de­cy­du­ją się zwykle na ta­ką for­mę za­trud­nienia. Z ba­dań wy­ni­ka, że na­wet w cza­sach spo­wol­nie­nia pra­cę znaj­du­ją lu­dzie mło­dzi o wy­so­kich kwa­li­fi­ka­cjach, któ­rzy skoń­czy­li do­bre szko­ły. Naj­szyb­ciej znaj­du­ją za­trud­nie­nie oso­by z wyż­szym wy­kształ­ce­niem. Ale po­szu­ki­wa­ni są też spe­cja­li­ści nieposiadający wyż­szego wykształcenia tech­nicz­nego, jednak z do­brym, no­wo­czesnym przy­go­to­wa­niem do za­wo­du. Są oni kon­ku­ren­cyj­ni w sto­sun­ku do star­szej, już zatrudnionej ka­dry, w sytuacji gdy ma­ją pro­fe­sjo­nal­ne i no­wo­cze­sne kom­pe­ten­cje, a star­szych pra­cow­ni­ków na­le­ży szko­lić. Fir­my oszczę­dza­ją na szko­le­niach, a po­za tym opty­ma­li­zu­ją kosz­ty wy­na­gro­dze­nia. Wy­na­gro­dze­nie mło­dych osób jest z re­gu­ły niż­sze od tych z kil­ku- czy kil­ku­na­sto­let­nim sta­żem pra­cy. W cza­sach spo­wol­nie­nia fir­my w różny spo­sób trak­tu­ją oso­by po­wy­żej 50. roku życia. Jak tłu­ma­czy prof. Ur­szu­la Sztan­der­ska z UW, je­śli oso­by ta­kie za­trud­nio­ne są w bran­żach tra­dy­cyj­nych, to za­zwy­czaj fir­my nie zwal­nia­ją ich, chcąc ko­rzy­stać z ich kom­pe­ten­cji. Je­śli zaś pra­co­daw­cy dzia­ła­ją w bran­ży no­wo­cze­snej, wy­ma­ga­ją­cej okre­so­wych szko­leń, to wo­lą in­we­sto­wać w młod­sze osoby, które dłu­żej bę­dą (przy­naj­mniej w teo­rii) pra­co­wać w fir­mie. W naj­gor­szej sy­tu­acji na ryn­ku pra­cy są oso­by dłu­go­trwa­le bez­ro­bot­ne, bez wy­kształ­ce­nia i pro­fe­sji. W Pol­sce osób z pod­sta­wo­wym lub gim­na­zjal­nym wy­kształ­ce­niem jest po­nad pół mi­lio­na.

—aft

– Cze­ka nas sta­bi­li­za­cja, je­śli chce­my być opty­mi­sta­mi, al­bo sta­gna­cja, je­śli za­mie­rza­my być pe­sy­mi­sta­mi – ocenia sytuację na rynku pracy Woj­ciech Mo­raw­ski, szef fir­my bie­liź­niar­skiej Atlan­tic. Je­go zda­niem przedsiębiorstwa w przy­szłym ro­ku nie bę­dą zwal­nia­ły pra­cow­ni­ków, ale też nie bę­dą two­rzy­ły no­wych miejsc pra­cy. A to ozna­cza – i z tą opi­nią zga­dza­ją się eko­no­mi­ści, z którymi roz­ma­wia­ła „Rz" – że w przy­szłym ro­ku nie spad­nie bez­ro­bo­cie. – Zmia­ny za­trud­nie­nia będą się do­ko­ny­wa­ły w ra­mach ist­nie­ją­cych miejsc pra­cy – do­da­je Morawski.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Rynek pracy
Polscy szefowie dopiero uczą się budować osobistą markę
Rynek pracy
Małe szanse na skrócenie kolejek do lekarzy
Rynek pracy
Weto Karola Nawrockiego może utrudnić życie polskim firmom i pracownikom z Ukrainy
Rynek pracy
GUS: stopa bezrobocia w Polsce wzrosła do 5,4 proc. Przyczyną zmiany regulacyjne
Rynek pracy
Solidny wzrost przeciętnego wynagrodzenia. Spadło zatrudnienie. Stopy w dół?
Reklama
Reklama