Podczas gdy większość pracowników biurowych w Wielkiej Brytanii, a także w Niemczech i we Francji ma możliwość pracy zdalnej, w Polsce co drugi pracownik biurowy jest całkowicie wykluczony z elastycznego modelu pracy – dowodzi badanie firmy doradczej Bain & Company, które pod koniec zeszłego roku objęło 9 tys. pracowników w sześciu krajach Europy, w tym w Polsce. Według badania, które „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza, przywiązaniem do pracy w biurze polskim pracodawcom dorównują tylko firmy z Hiszpanii. Tam też połowa badanych pracowników przyznała, że nie ma możliwości pracy zdalnej, w tym głównie pracy z domu.
Najbardziej elastyczne są firmy w Wielkiej Brytanii, gdzie odsetek takich wskazań wyniósł zaledwie 28 proc., co oznacza, że zdecydowana większość, ponad siedmiu na dziesięciu pracowników umysłowych, może pracować zdalnie. Jak zwraca uwagę Patryk Rudnicki, partner zarządzający warszawskim biurem Bain & Company, dane z raportu firmy dowodzą, że praca zdalna nie jest standardem, co widać szczególnie wśród pracowników o średnich i niższych zarobkach.
Najłatwiej o elastyczność i swobodę wyboru miejsca pracy jest najlepiej zarabiającym osobom (wśród których przeważają zapewne specjaliści, eksperci i menedżerowie). Aż 75 proc. z nich ma możliwość pracy zdalnej. Rzadziej (58 proc.) mogą z niej korzystać osoby o średnich zarobkach, a wśród osób o niskich dochodach dostęp do home office ma tylko 47 proc.
Jak ocenia Patryk Rudnicki, nierówny dostęp do elastycznych form pracy może pogłębiać różnice na rynku pracy. I wpływać też na konkurencyjność pracodawców. – Firmy, które chcą konkurować o talenty, powinny bardzo rozważnie kształtować swoje podejście do pracy zdalnej – zaznacza szef warszawskiego biura Bain & Company. Według niego warto wziąć pod uwagę przyzwyczajenia pracowników (którzy podczas pandemii oswoili się z pracą poza biurem), a także oczekiwania młodszych generacji, które cenią sobie elastyczność.