Nie wydaje się to tak dziwne, kiedy się przypomni, że mamy już ponad 6,2 mln emerytów. Pracujący i przedsiębiorcy zapłacą ponad 214,5 mld zł składek emerytalnych, a na świadczenia wydanych zostanie prawie 304 mld zł. Tak wynika z planu finansowego FUS na ten rok.
System emerytalny jest bezpieczny dla państwa, ale wymagający dla ubezpieczonych – powiedziała kilka miesięcy temu w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Gertruda Uścińska, była prezes ZUS. W wymiarze indywidualnym ma rację. System wprowadzony w 1999 roku opiera się bowiem na dwóch zasadach. Im dłużej pracujemy i płacimy składki, tym wyższą będziemy mieli emeryturę, bo więcej odłożyliśmy i krócej będziemy ją pobierali. Jednak ze względu na to, iż państwo jest gwarantem nie tylko wypłaty świadczeń, ale także zapewnienia usług publicznych, system emerytalny może okazać się wymagający także dla niego.
Spróbujmy stworzyć układankę społeczną i gospodarczą, której elementem jest wiek emerytalny. Podniesienie go jest najprostszą decyzją związaną z polityką społeczną. Stawiamy tamę. Jeśli zaś chcemy, by była to decyzja indywidualna, to wymaga zmian w działaniu państwa i przedsiębiorców.
Jakie mamy problemy? Pierwszy to demografia
Zmienia się struktura demograficzna Polski. Równocześnie zmniejsza się liczba mieszkańców i starzeje się społeczeństwo. Oznacza to, że mniej osób będzie pracowało (na kłopoty ze znalezieniem odpowiednich pracowników już od jakiegoś czasu narzeka spora część firm, a są takie branże, że jest to nawet połowa). Tak naprawdę szukamy odpowiedzi na pytania: