Jarosław Parol pytany, jak będzie wyglądał jego biznes za dziesięć lat, odpowiada: – Tak jak teraz jest dobrze. Oby nie było gorzej. Prowadzi on położone kilkanaście kilometrów od Olsztyna 13-hektarowe gospodarstwo rolne ze stawami rybnymi i Tradycyjną Wędzarnię Warmińską w miejscowości Kaborno. – Gospodarstwo to jest miejsce do życia, nie chcę zamieniać go w kombinat – dodaje zdecydowanie.
Rodzinna tradycja
Według Parola chcemy żyć i pracować tak, jak się nauczyliśmy lub podpatrywaliśmy w dzieciństwie i tak, jak polubiliśmy już wtedy: - Mieszkaliśmy z rodzicami w mieście, ale pokazali nam też naturę, ciszę, swobodę, góry i żeglowanie. Gdyby nie takie dzieciństwo, pewnie trudno myślałoby mi się z radością o mieszkaniu w takim spokojnym miejscu jak teraz – opowiada 34-letni absolwent towaroznawstwa Akademii Ekonomicznej w Poznaniu.
Skończył też studia doktoranckie na Wydziale Nauki o Żywności Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. – Zawsze lubiłem gotować, nawet na studiach, przy spotkaniach, odpowiadałem za karmienie towarzystwa. Gdy matula musiała po chorobie zrezygnować z pracy i zapytała, co myślę o przeniesieniu się na wieś, byłem zachwycony – mówi. Opowiada, że najpierw próbował prowadzić gospodarstwo rolne, takie zwykłe, klasyczne, a ryby wędził dla siebie w beczce zakopanej w ziemi. – Ale okazało się, że nie jest to najbardziej dochodowa działalność gospodarcza – podsumowuje.
I wtedy zaczął myśleć o tym, by rodzinną tradycję: wędzenie i marynowanie ryb, wpisać w charakter gospodarstwa. – Zaczęliśmy hodować głównie pstrągi i rodzinnie zajmować się wędzeniem na sprzedaż. Na terenie gospodarstwa znajdują się źródła, więc woda idealna dla pstrągów tęczowych. Ale w stawach żyją też amury, sumy i karpie – mówi. Inne ryby Jarosław Parol kupuje od zaprzyjaźnionych rybaków. Gdy się okazało, że coraz więcej osób pyta również o marynaty (robione również w tradycyjny sposób, bo tylko pasteryzowane), nadał swoim produktom nazwę Parol – ryby z Kaborna".