– Poparcie dla tych protestów nie ma bezpośredniego związku z naszą sympatią do rolników – mówi Marcin Duma, prezes IBRiS. – Poparcie dla demonstracji jest formą zastępczą zamanifestowania krytycznego stosunku do polityki Europejskiego Zielonego Ładu oraz bezpiecznym sposobem okazania antyukraińskich odczuć – wyjaśnia.
Polacy obawiają się, że w wyniku zielonej transformacji sami mogą stracić cywilizacyjne dobra i wyznaczniki awansu, których dopiero niedawno się doczekali. – Boją się, że będą musieli zrezygnować z posiadania samochodu spalinowego, a na elektryczny ich nie będzie stać, co spowoduje, że będą musieli wrócić do transportu publicznego. To w Warszawie nie jest problemem, ale spróbujmy skorzystać z takiego transportu na prowincji, gdzie żyje 60 proc. obywateli kraju. W Polsce powiatowej bez samochodu jest jak bez ręki. Pojawia się także wrażenie, że koszty transformacji zostały zrzucone na barki zwykłych obywateli, a zyski z tego procesu trafiają do wielkich korporacji – wyjaśnia Marcin Duma.
Krytykowanie Ukrainy nie jest poprawne politycznie
Jeszcze bardziej złożona jest nasza postawa wobec Ukrainy. Rolnicy domagali się wręcz zablokowania handlu z tym krajem, co zostało mocno oprotestowane nawet przez inne branże rolne, w tym mleczarzy, którzy obawiają się utraty ukraińskiego rynku zbytu. Ale pozostała część społeczeństwa poprzez poparcie protestów wyraża własne lęki związane z sytuacją na Wschodzie.
Rolnictwo z jeszcze jednego powodu może dziś liczyć na większe poparcie: w niespokojnych czasach rośnie znaczenie bezpieczeństwa żywnościowego i los rolników postrzegamy w kategoriach własnego bezpieczeństwa
– Nie wypada krytykować Ukrainy, gdy ona podejmuje tak istotny wysiłek zbrojny przeciwko wspólnemu wrogowi. Jednak postrzegamy ten kraj również jako konkurencję – niezależnie, czy aktualnie on z nami konkuruje. Odbieramy jej przywódców jako niewdzięcznych, niedoceniających skali udzielonej im pomocy. Ten krytycyzm realizujemy, popierając protesty pośrednio wymierzone w Ukrainę. To bezpieczna ścieżka omijania poprawności politycznej – mówi Duma.