Czas na neokonserwatystów

Na polskiej scenie politycznej musi niebawem zaiskrzyć, bo poza strukturami partyjnymi PiS i PO znalazło się dziś za dużo wyrazistych osobowości – pisze psycholog społeczny, Norbert Maliszewski

Publikacja: 03.01.2008 02:11

Red

Ta kadencja Sejmu miała być spokojna. Dwa wielkie polityczne monolity – PO i PiS – miały przez cztery lata ścierać się nawzajem. Niektórzy nawet wieszczyli stabilizację w postaci systemu dwupartyjnego w Polsce. Jednak trudno było – do niedawna – wskazać czytelną linię podziału ideowego między tymi dwiema partiami, bo łączył je szeroki pas nadgraniczny – obecni w obu ugrupowaniach neokonserwatyści.

Ale w roku wyborów parlamentarnych, kiedy polaryzowały się postawy, neokonserwatyści zostali mniej lub bardziej jawnie wypchnięci z PiS (Zalewski, Ujazdowski) i z PO (Rokita). I dziś – gdyby założyli nową wspólną partię, wykorzystując swój wyrazisty wizerunek – mogliby być może zatriumfować nad Platformą oraz Prawem i Sprawiedliwością. Rokita, Marcinkiewicz, Zalewski, Płażyński, Ujazdowski są jak rycerze Jedi z „Gwiezdnych wojen”. Mają niezwykle dużo mocy, więc wcześniej czy później będą kontratakować „imperium” i „demokratów”.

Mdli mnie, kiedy w kolejnym artykule czytam o naiwnej polityce Donalda Tuska i „rządach miłości”. Tak jak w poezji nie warto już opiewać róży, tak po raz dziesiąty nie ma sensu pisać, iż program rządzenia Tuska układa się zgodnie z regułami marketingu, czyli uprawianiem postpolityki. Teza jako nowa była ciekawa, lecz nie można jej tak wielokrotnie i bezkrytycznie powtarzać z co najmniej kilku względów, a przede wszystkim dlatego, że „rządy miłości” Tuska nie są zgodne z regułami marketingu i strategia ta, jeśli nie będzie skorygowana, po kilku miesiącach obróci się przeciwko niemu.

Podstawowym założeniem marketingu jest zdefiniowanie produktu, który trafiałby do serca i umysłu wybranych grup odbiorców. Platforma słusznie doceniła obietnice emocjonalne, które często umykają różnym ekspertom, bo – w odróżnieniu od chłodnych charakterystyk – są trudniejsze do zbadania za pomocą metod socjologicznych.

Platforma konsekwentnie triumfuje nad PiS w sferze miękkich, gorących obietnic. Swoim pozytywnym stylem zdobywa serca wyborców. Natomiast w sferze rozumu, racji moim zdaniem jest znacznie gorzej. Tutaj rząd nie stworzył jasnej obietnicy, dobrego produktu. Przykładem jest exposé Tuska. Po pierwsze, chaos celów sprawiał, że trudno było je zapamiętać. Po drugie, często były one zbyt ogólne, a więc niewiarygodne. Po trzecie, nie były poparte konkretami. Tusk sypnął wyborcom konfetti obietnic, które zawirowało w oczach i znikło bez śladu w pamięci.

Ludzie jednak nie kierują się tylko sercem, ale również rozumem. Tusk często prosił Polaków o zaufanie, ale ich rozum za kilkanaście miesięcy upomni się o swoje prawo. Co więcej, jeśli poczują, że zostali emocjonalnie wykorzystani, to tym bardziej odwrócą się od PO. Wtedy też może dojść do polaryzacji postaw w łonie Platformy.

Jasnym punktem odniesienia dla zawiedzionych może być Jan Rokita i neokonserwatyzm w sferze wartości. Tacy politycy jak na przykład Jarosław Gowin, Antoni Mężydło, którzy i tak dzisiaj są w cieniu, mogą mieć już dość pseudoreform PO i Donalda Serce. Może już teraz w ich głowach brzmi znany tekst piosenki: „uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd...”.Czy neokonserwatywni wyborcy zniechęceni do PO przyjdą do PiS? Nie wydaje się to prawdopodobne. Prawo i Sprawiedliwość ma wiele słabości.

Tusk sypnął wyborcom konfetti obietnic, które zawirowało w oczach i znikło bez śladu w pamięci

Zgodnie ze stereotypem macho: pod grubymi pancerzami wojownicy PiS mają schowane wrażliwe serce, na zewnątrz zaś wywijają szabelką lub pistolecikiem. Co więcej, po porażce w ostatnich wyborach zwarli szyki i pozbyli się tych polityków, którzy do nich nie pasowali. Proces ten może oznaczać marginalizację tej partii. Trudno sobie wyobrazić, że Gosiewski, Putra, Kaczyński zaczną nas chwytać za serce. Wojownicy w zbrojach nie płaczą, a jeśli to zrobią, to będą śmieszni.

Wyborcy, nawet rozżaleni działaniami PO, mogą więc głosować wciąż przeciwko PiS. A skoro nie na Platformę, to może na nową partię neokonserwatystów?

Alternatywą dla PiS i PO byłoby ugrupowanie konserwatywnych emigrantów i wygnańców, m. in.: Rokity, Marcinkiewicza, Ujazdowskiego, Zalewskiego, Płażyńskiego. W jego skład wchodziliby obecni uchodźcy z PiS. Za kilkanaście miesięcy mogą także dołączyć do nich wygnańcy z PO, np. Gowin, Sikorski, Mężydło. Z pewnością szanse powodzenia tego ugrupowania znacząco by wzrosły, gdyby wsparł ich Rafał Dutkiewicz, energiczny i pomysłowy prezydent Wrocławia.

Ugrupowanie stworzone przez te osoby miałoby znakomitą markę. Postaci te znajdują uznanie wyborców zarówno w sferze rozumu, jak i serca. Tym samym skutecznie odróżniają się od PO i PiS. Zalewski, Ujazdowski, Dutkiewicz są cenieni za swoją fachowość. Natomiast Marcinkiewicz, Sikorski potrafią chwycić wyborców za serce.

Na polskiej scenie politycznej musi niebawem zaiskrzyć, bo poza strukturami partyjnymi znalazło się dziś za dużo osobowości z potencjałem. Czy będzie to słomiany ogień czy pochodnia, z którą grupa polityków przebiegnie maraton, aby zdobyć laury – to się okaże. Zawodnicy są dobrze przygotowani: mają serca, a głowy na karku.

Autor jest psychologiem społecznym, kierownikiem Studiów Podyplomowych Psychologia Reklamy organizowanych przez Uniwersytet Warszawski i agencję reklamową Publicis

Ta kadencja Sejmu miała być spokojna. Dwa wielkie polityczne monolity – PO i PiS – miały przez cztery lata ścierać się nawzajem. Niektórzy nawet wieszczyli stabilizację w postaci systemu dwupartyjnego w Polsce. Jednak trudno było – do niedawna – wskazać czytelną linię podziału ideowego między tymi dwiema partiami, bo łączył je szeroki pas nadgraniczny – obecni w obu ugrupowaniach neokonserwatyści.

Ale w roku wyborów parlamentarnych, kiedy polaryzowały się postawy, neokonserwatyści zostali mniej lub bardziej jawnie wypchnięci z PiS (Zalewski, Ujazdowski) i z PO (Rokita). I dziś – gdyby założyli nową wspólną partię, wykorzystując swój wyrazisty wizerunek – mogliby być może zatriumfować nad Platformą oraz Prawem i Sprawiedliwością. Rokita, Marcinkiewicz, Zalewski, Płażyński, Ujazdowski są jak rycerze Jedi z „Gwiezdnych wojen”. Mają niezwykle dużo mocy, więc wcześniej czy później będą kontratakować „imperium” i „demokratów”.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości