Gdy dwa lata temu zapytano pewnego wybitnego polskiego polityka, czy czuje się skrajnym radykałem, odparował: „Czasem radykalizm poglądów jest cnotą. Na przykład rozumiany jako stanowcza determinacja, by zidentyfikować źródła zła i wyeliminować je z życia politycznego. Wobec oczywistej niesprawiedliwości, kłamstwa i nieuczciwości trzeba być radykałem, a nie człowiekiem kompromisu”.
Radykalizm – dodał – jest na przykład potrzebny „w konfrontacji ze światem przestępczym i nieudolnością wymiaru sprawiedliwości”. Był to polityk, który uznał, że należy szeroko otworzyć archiwa SB, by się wreszcie uporać z dziedzictwem komunizmu: „Kiedy w latach 80. mówiłem o potrzebie przywrócenia własności prywatnej i wolnego rynku, też nazywano mnie radykałem. Teraz znowu to słyszę, bo zgłosiliśmy postulat, by otworzyć teczki i udostępnić wiedzę o tym, co się działo w Polsce przez ostatnich 20 – 30 lat. Ujawnienie prawdy dla niektórych zawsze będzie żądaniem radykalnym (...) Ci, którzy obawiają się ujawnienia prawdy z przeszłości, zawsze przedstawiają zwolenników otwarcia archiwów jako niebezpiecznych radykałów i osoby niespełna rozumu. A my przecież proponujemy rozwiązanie, które nie jest niczym szczególnym. Chcemy tylko, aby dostęp do archiwów był znacznie szerszy, żeby nie był przywilejem wybranej kasty. Po to między innymi, żeby historią nie grali politycy, a szczególnie byli esbecy”.
Polityk ten ostro krytykował elity, szczególnie warszawskie „towarzystwo” i jego dążenie do sprawowania realnej władzy w Polsce, władzy zachowawczej, uniemożliwiającej właściwy rozwój Polski: „Kilka wpływowych osób wystraszyło się, że (...) w polskiej polityce pozostaną siły, które są mało wrażliwe na opinie warszawskiego salonu. A salon nie chce stracić wpływu na to, co się w Polsce dzieje, o czym się mówi, co wypada, a co nie”.
I wskazywał, że za hasłem obrony III RP kryje się chęć obrony pozostałości po komunizmie: „Dzisiaj wśród obrońców III RP w jednym szeregu znajduję Józefa Oleksego, Leszka Millera oraz Tadeusza Mazowieckiego i Władysława Frasyniuka. Nie mam pojęcia, co w tym towarzystwie robi Mazowiecki i Frasyniuk. Jestem przekonany, że ten tężejący szereg obrońców III RP to legion tych, którzy chcą bronić resztek PRL”.
Dostrzegał negatywne strony historycznego kompromisu zawartego przy Okrągłym Stole: „Ten układ przyniósł w sposób bezkrwawy pożyteczne zmiany w Polsce, ale wystarczy trochę trzeźwej perspektywy, aby zauważyć, że dla ludzi oddających wtedy władzę najważniejsze było zagwarantowanie własnych interesów i własnego bezpieczeństwa. Taką gwarancją miał być szantaż lustracyjny. Jest prawdopodobne, że masowe werbunki konfidentów w latach 1987 – 1988 miały właśnie taki cel”.