Pierwszy mianem Piotrusiów Panów określił ich amerykański psycholog Dan Kiley. „Potraktował on (Dan Kiley – red.) bohatera powieści Jamesa B. Barry’ego, który robi wszystko, by nie dorosnąć, jako najwłaściwszy symbol niedojrzałości” – przypomina Jakub Kulawczuk. Zdaniem Kileya Piotruś Pan jest archetypem infantylizmu, który ogarnął „całe masy ludzkie wysoko rozwiniętych społeczeństw, stając się chorobą współczesności”.
Dlaczego? „Dziś przedłuża się »dziecięctwo« w sposób komercyjny. Najlepszym targetem dla tysięcy firm są niedojrzali dorośli, zapatrzeni w siebie dobrze zarabiający yuppies. Przyzwyczajeni do najlepszych zabawek, ciuchów z metkami superfirm (…) Nie muszą oszczędzać – żyją tylko dla siebie. Uprawiają seks oddzielony od prokreacji, miłości, małżeństwa”
– tłumaczy dominikanin o. Tomasz Alexiewicz. I wini za ten stan współczesną kulturę, która – jego zdaniem – chroni hedonizm i wygodnictwo współczesnych rodziców, dla których dziecko staje się dodatkiem do samochodów i apartamentów. „Jeśli dziecko jest oczekiwane i chciane, to jest to człowiek, ale jeśli pojawia się w niewłaściwym momencie – jest tylko: »zlepkiem komórek«, który należy usunąć” – podkreśla.
Obok tematów społeczno-kulturowych w 49. numerze „Frondy” znajdziemy także ciekawy wywiad z prof. Andrzejem Zybertowiczem, który tym razem nie opowiada wyłącznie o służbach specjalnych, układach i patologiach III RP.
Dowiadujemy się też co nieco o nim samym. Że jest „agnostykiem z wiekiem coraz bardziej tęskniącym za wiarą”, że z rodzinnego domu wyniósł „letnią religijność i letni patriotyzm”, że czuje się człowiekiem niedosocjalizowanym i niezakorzenionym w religii, polskości, w towarzyskości, dzięki czemu być może ponosi mniejsze koszty emocjonalne mówienia rzeczy niepopularnych. Człowiekiem, który odczuwa jednak coraz silniej potrzebę zakorzenienia „w czymś, co sięga swoimi korzeniami wiele wieków wstecz, i co może ma klimaty, o których Jarosław Marek Rymkiewicz pisze w »Kinderszenen«”.