Podzielam zdanie Ryszarda Bugaja, że premier Tusk nie miał wystarczającego mandatu, by zgodnie z polityczną poprawnością twierdzić, że „Polacy potępiają wypędzenia” („Niezdolni do obrony interesów narodowych”, „Rz” z 2 czerwca 2009 r.). Chyba że w tym stwierdzeniu zawarte jest również potępienie zmiany granic w stosunku do 1937 r. Jeśli jednak akceptujemy zmianę granic, na którą nie mieliśmy żadnego wpływu, to przesiedlenia (a nie „wypędzenia”) były dobrodziejstwem dla milionów Polaków, którzy pozostając na swych rdzennych ziemiach za Bugiem, skazani byliby na życie w ZSRR w znacznie gorszych warunkach i na procesy wynaradawiania, a być może także na wysiedlenia, ale na Syberię.Przesiedlenia były też paradoksalnie dobrodziejstwem dla samych Niemców, którzy w przeciwnym razie żyliby wśród wrogo nastawionych do nich Polaków, którzy mogliby rewanżować się za zbrodnie Niemców na Polakach w czasie okupacji. Dobrodziejstwem dla przesiedlonych Niemców był też fakt, że blisko pół wieku żyli w zupełnie innych warunkach i innym ustroju niż ci, którym zdarzyło się jednak pozostać w „budującej socjalizm” Polsce. Jestem przekonany też, że przyjęcie pod presją Niemców poglądu o niedopuszczalności przesiedleń w cywilizowanym świecie było przyczyną wielu zbrodni i tzw. czystek etnicznych w krajach byłej Jugosławii.

Oczywiście ideałem byłoby zgodne współżycie wielu nacji i kultur na tym samym terenie, czego przykładem była niegdyś Rzeczpospolita, ale w grę wchodzą konflikty narodowościowe, niewyobrażalne zbrodnie, jak było w przypadku Niemców w stosunku do Polaków, Żydów, Rosjan itd., rozmyślnie prowadzone osadnictwo mające na celu zmianę struktury narodowościowej na danym terenie i tym samym panowanie nad ludnością miejscową (jak było to m.in. w Jugosławii).

W tej sytuacji przesiedlenia były wyborem mniejszego zła, a w wielu wypadkach właśnie dobrodziejstwem. Niech więc premier nie wypowiada się w imieniu Polaków, bo twierdząc to, czego oczekują od nas Niemcy, wyraża tym samym żal, że milionom Polaków z polskich Kresów Wschodnich udało się uniknąć życia w ZSRR, szczególnie w okresie stalinizmu.

—Adam Zyzman, Kraków