Listy do "Rzeczpospolitej": Była sobie raz wróżka Enefzet...

Chcecie bajki? Oto bajka. Była sobie raz... wróżka o imieniu Enefzet. W królestwie Polandia miała monopol na leczenie pacjentów

Publikacja: 19.01.2010 00:20

Red

Na jej cześć budowano pałace i świątynie. A jak w Polandii wygląda życie pacjenta ze złośliwą maskotką w trzewiach, nazwaną na nasze potrzeby „rak Kleofas”? Bajkowo, rzecz jasna. Trafia taki pacjent do szpitala i po przejściu labiryntu rejestracji i gabinetów dostaje madejowe łoże na oddziale onkologicznym. Oddycha z ulgą, przeświadczony, że przeszedł próbę ognia i zacznie się leczyć. Ale nie.

Czarny charakter Doctore oznajmia mu, że niestety musi brać „chemię niestandardową”, czyli nowoczesny (czytaj: drogi) lek. W związku z tym Enefzet musi zaakceptować uniżoną prośbę o refundację. Wniosek napisany przez Doctore, podpisany przez dyrektora szpitala, przesłany do konsultanta wojewódzkiego, wraca do szpitala, bo musi zostać ponownie zatwierdzony przez dyrektora i główną księgową. W końcu wędruje do siedziby Enefzet. Średnio po dwóch tygodniach, które mają znaczenie, bo rak nie wie, że na jakieś rozpatrzenie powinien czekać, Doctores oznajmiają choremu, że wspaniałomyślna wróżka powiedziała TAK.

Chory ma w końcu dopiero 30 lat, więc może warto w niego zainwestować – jest szansa, że będzie płacił podatki jeszcze przez kilkadziesiąt lat. Chory oddycha z ulgą. Doctores ustalają, że chory będzie leczony lekami A, B i C, co drugi tydzień, po

48 godzin kroplówek. Pierwsza seria, druga seria... ach, zaczyna się wydawać, że życie jakoś wchłonie mus bywania w przybytku czarnej, szpitalnej magii, kiedy ujawniają się sprytnie ukryte szczególiki. Otóż, jednorazowa zgoda na leczenie niestandardowe nie wystarczy. Co trzy serie Doctores muszą kornie prosić Enefzet o pozwolenie na podanie kolejnych dawek. Na szczęście, dobrotliwa wróżka wyraża zgodę i rak ma konsekwentnie przytępiane szczypce.

Aż tu nagle na trzecią serię pacjenta nie można przyjąć w terminie, ponieważ ma złe wyniki morfologii. Przy leczeniu chemią to pospolite zjawisko. Doctores muszą więc napisać wyjaśnienie do Enefzet. Sprawa jest bowiem podejrzana z punktu widzenia czarodziejów. Jak to – przesunięta seria? Pewnie jakiś cwany Doctore schował pół litra leku A do kieszeni i sprzedał na czarnym rynku!

Nieważne, że każdy pacjent toleruje chemię inaczej. Nieważne, że tolerancja leku może się zmieniać. Nieważne, że organizm ma tysiąc pomysłów na radzenie sobie z trucizną w żyłach. Nieważne, że Doctore musi czekać na wyniki tomografii, żeby stwierdzić, czy lek w ogóle działa na pacjenta. Ważne są zarządzenia. Piszą więc Doctores wytłumaczenie. Po szóstej serii czarodzieje wymagają przeprowadzenia badania obrazowego, które ma wykazać, czy chorobę udało się przyblokować. Doctores oznajmiają pacjentowi, żeby sobie w terminie takim to, a takim zarezerwował tomografię. Pacjent się stara, jak może, bo z terminami krótszymi niż trzy miesiące łatwo nie jest. Tym razem ma szczęście. Udaje mu się zapisać na czas.

Z tą tomografią to w ogóle jest wybryk rzeczywistości. Fantastycznym pomysłem jest obowiązek zapisania pacjenta na dwa terminy: jeden dla klatki piersiowej, drugi dla jamy brzusznej. Czyli trzeba pacjenta dwa razy przyjąć, dwa razy więcej czasu pacjent zabierze pracownikom, dwa razy więcej płynu kontrastowego trzeba mu dożylnie podać (nie mówię już o błahej kwestii kłucia go dwa razy), dwa razy trzeba go przez tomograf przewieźć, dwa razy trzeba robić analizę wyników, te wyniki trza drukować dwa razy.

Proszę – oto zadanie dla zaawansowanych matematyków: o jakim marnotrawstwie środków mówimy? No dobrze, ale w międzyczasie piąta chemia się przesunęła, więc szósta – również. Termin tomografii wypada nie po szóstej, ale po piątej serii. Pacjent próbuje się dowiedzieć, jakie są możliwości przesunięcia terminu badania. Żadne. Terminów do końca roku nie ma, a od nowego... noo, od nowego wróżka Enefzet zarządziła cięcie kosztów na tomografię, wobec czego terminów będzie jeszcze mniej.Doctores piszą kolejne wyjaśnienie. Myślą państwo, że to koniec historii? Otóż nie, bo pacjent wciąż jeszcze żyje! I ma na tyle zdrowia (sic!), żeby się nie dać załatwić przez system.

Zbliża się Boże Narodzenie. Pacjent ma przesuniętą serię siódmą, bo w czasie świąt czarodzieje zajmują się głównie urlopowaniem i nie mają kiedy podpisywać wniosków. Rak Kleofas będzie w tym czasie szczypce ostrzył, bo jego żadne urlopy i święta nie interesują. Na szczęście pacjentowi udaje się wygrać tygodniową batalię prowadzoną za pomocą telefonu na trzy fronty

– NFZ (sekretariat i lekarz opiniujący wnioski), szpitalny management zajmujący się lekami, lekarze oddziałowi. Pozwolenie na kolejną dawkę leku dociera tuż po świętach Bożego Narodzenia.

Tymczasem wróżka Enefzet zapragnęła podarować swym podopiecznym prezent: od nowego roku pacjenci truci chemią niestandardową mieliby się leczyć tylko w ośrodkach, gdzie urzęduje konsultant wojewódzki. Ilu jest konsultantów wojewódzkich w województwie małopolskim? Jeden (nie ma nawet zastępcy, żeby w czasie urlopu bądź, nie daj Bóg, choroby miał kto podpisywać wnioski o leczenie). Skutki? Doctores – załamani, konsultanci – łapią się za głowę. Pacjenci – wystraszeni, co z nimi będzie. I tylko wróżka Enefzet się cieszy, bo tak wszystkim pomoże. No i jeszcze rak Kleofas. W wyniku bałaganu może dadzą mu spokój i regres choroby, który tak ładnie wyszedł na ostatniej tomografii, szlag trafi.

W końcu burza sięgnęła boskich sił medialnych. Wtedy wróżka szybciutko otrzepała ze skrzydełek magiczny pył i wyjaśniła nieświadomym obywatelom bajkowej krainy, że ona chciała dobrze, a przygłupi Doctores i pacjenci nie zrozumieli, jakie dobro nam niosła.

Cóż, w tej radosnej atmosferze ja, pacjent, i mój znienawidzony rak, którego wbrew staraniom różnych zakrętów losu staram się utłuc, zachowując przy tym optymizm (co, jak badania dowiodły, jest ważne w toku leczenia), życzymy Czarodziejom Decydentom, przepojonym troską o chorych, wszystkiego dobrego w nowym roku. Przede wszystkim dużo zdrowia. I proszę, nie psujcie sobie magicznej, karnawałowej atmosfery niemiłymi myślami o losach ludzi, którzy próbują wywalczyć sobie życie, obojętne, za jakie pieniądze.

[i]—Katarzyna Figura i jej rak Kleofas[/i]

[i]PS Mam szczerą nadzieję, że ta moja bajka przypomni tym, którzy zapomnieli, że zajmują się życiem ludzkim: Wasza praca to działka, w której – żeby działać uczciwie – trzeba stawiać coś wyżej niż dobre funkcjonowanie przedsiębiorstwa, karierę, pieniądze, dobre wyniki, nowe biuro... Potrzeba ciut ideałów, wrażliwości, mądrości, sumienia i ciągłego przypominania sobie, dla kogo to wszystko. Tego właśnie wszystkim, i sobie również, życzę.[/i]

Na jej cześć budowano pałace i świątynie. A jak w Polandii wygląda życie pacjenta ze złośliwą maskotką w trzewiach, nazwaną na nasze potrzeby „rak Kleofas”? Bajkowo, rzecz jasna. Trafia taki pacjent do szpitala i po przejściu labiryntu rejestracji i gabinetów dostaje madejowe łoże na oddziale onkologicznym. Oddycha z ulgą, przeświadczony, że przeszedł próbę ognia i zacznie się leczyć. Ale nie.

Czarny charakter Doctore oznajmia mu, że niestety musi brać „chemię niestandardową”, czyli nowoczesny (czytaj: drogi) lek. W związku z tym Enefzet musi zaakceptować uniżoną prośbę o refundację. Wniosek napisany przez Doctore, podpisany przez dyrektora szpitala, przesłany do konsultanta wojewódzkiego, wraca do szpitala, bo musi zostać ponownie zatwierdzony przez dyrektora i główną księgową. W końcu wędruje do siedziby Enefzet. Średnio po dwóch tygodniach, które mają znaczenie, bo rak nie wie, że na jakieś rozpatrzenie powinien czekać, Doctores oznajmiają choremu, że wspaniałomyślna wróżka powiedziała TAK.

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości