Polskę czeka katastrofa

Wydajemy 5 miliardów złotych na pięć trawników otoczonych betonem. Stadiony to pomniki ludzkiej pychy i głupoty, których koszt utrzymania pozostawimy następnym pokoleniom. Przeklną nas – twierdzi były szef resortu Skarbu Państwa w rozmowie Antonim Trzmielem

Publikacja: 19.12.2010 20:00

Andrzej Mikosz

Andrzej Mikosz

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

[b]Ministerstwo Infrastruktury zgodziło się niedawno na likwidację dużej części placówek pocztowych. Poczta Polska rozstaje się z wsiami i małymi miasteczkami. Nieuchronny skutek zmian cywilizacyjnych i rozwoju Internetu?[/b]

[b]Andrzej Mikosz:[/b] Przede wszystkim smutna wiadomość. Oczywiście wiejskie urzędy pocztowe to wyłącznie źródło kosztów, ale Poczta Polska ma pewien monopol. Jego jedynym uzasadnieniem jest właśnie utrzymywanie placówek na wsi, do których dopłaca się z zysków uzyskanych z tego monopolu. Jeśli zlikwidujemy te placówki, to w ogóle nie ma on dalszego sensu.

[b]Ale w zamian za to mają być agencje pocztowe, np. w hipermarketach.[/b]

Zamiast placówek pocztowych powinny powstać pocztowe ajencje, połączone np. ze sklepami wiejskimi, ze spółdzielczością gminną. Poczta powinna wejść w alians ze spółdzielczością – niegdyś bardzo silną, potem zniszczoną przez komunistów, której, niestety, z dziwnych ideologicznych powodów po 1989 r. nie pozwolono się odrodzić. Bardzo jej brakuje – szkoda, że tak jak w XIX w. Kościół nie zaangażował się w odrodzenie spółdzielczości wiejskiej, choć uczynił to w przypadku SKOK, które często powstawały na bazie wspólnot parafialnych.

[b]Mieszkańcy prowincji utracą nie tylko pocztę, ale może i pociągi. Polskie Linie Kolejowe mogą wypowiedzieć umowę Przewozom Regionalnym z powodu długu.[/b]

To byłoby niewyobrażalne nieszczęście. W Wielkopolsce, na Pomorzu i Śląsku, ale nie tylko, kolej jest ważnym elementem cywilizacyjnym, bo dzięki niej można było do niedawna dojechać nawet do najmniejszych miejscowości. Koleje regionalne to dojazd do pracy, do szkoły. Dzięki nim funkcjonują mniejsze centra, jak Ostrów Wielkopolski czy Wągrowiec, które kulturotwórczo i gospodarczo oddziałują na całą okolicę. Jeśli przestaną funkcjonować koleje regionalne, to będzie tragedia na skalę narodową. Nie mogę sobie tego wyobrazić. To byłaby likwidacja Polski jako jednego organizmu narodowego.

[b]Likwidacja placówek Poczty Polskiej i problemy lokalnych kolei mają jakiś wspólny mianownik?[/b]

Rząd jest tak warszawocentryczny, że w ogóle nie widzi Polski. A Polska to nie stolica, powiększona ewentualnie o pięć największych miast. O tym świadczy połączenie tych kilku różnych decyzji w imię błędnie zdefiniowanego interesu ekonomicznego. Tu może oszczędzamy, a zarazem wydajemy 5 miliardów złotych na pięć trawników otoczonych betonem. Podczas gdy cały dług Przewozów Regionalnych wynosi 312,7 miliona, czyli 1/16 kosztu dwutygodniowej imprezy, jaką jest Euro 2012, na które nieliczni Polacy będą mogli się wybrać, bo będzie dla nich niewiele biletów. Tracimy proporcje. W Polsce są poważne problemy, a jesteśmy zdominowani przez postpolitykę. W świecie dziwnych mediów, nieprawdziwych sporów. Załamać się można.

[b]Właśnie skończyła się kampania samorządowa, w której mówiło się o realnych problemach prowincji...[/b]

Premier rządu Rzeczypospolitej Polskiej prowadził kampanię swojego ugrupowania pod hasłami budowy mostów, szkół, przedszkoli jako przeciwieństwa polityki. Ale to jest właśnie polityczna decyzja: czy pieniądze przeznacza się na rozwój szkół na wsi, budowę Orlików, finansowanie Internetu dla gminnych bibliotek, czy buduje się za to pomniki ludzkiej pychy i głupoty w postaci przewymiarowanych stadionów, których koszt utrzymania pozostawimy następnym kadencjom i następnym pokoleniom. Przeklną nas.

[b]Co w takim razie powinien robić rząd?[/b]

Od czasów gabinetów Mazowieckiego, Olszewskiego i Suchockiej, może jeszcze pierwszych lat Buzka, Polska nie ma rządu który wziąłby się za bary z rzeczywistością. A powinien. Bo Polska zaczyna przegrywać swój czas. Trzeba pamiętać, że za Augusta III Sasa Polska gospodarczo rozwijała się na skalę niemającą precedensu. Zbudowano – za prywatne pieniądze – kanał łączący Niemen z Dnieprem. Powstawały pierwsze duże manufaktury, spółki akcyjne.

[b]Za Augusta III Sasa?![/b]

Tak jest! Przeprowadzono wtedy niesamowitą, mądrą akcję kolonizacyjną, która zlikwidowała dziurę demograficzną pozostawioną przez potop szwedzki i wojny północne. Jeden z moich dziadków pochodził w prostej linii z rodziny takich kolonistów, którzy przybyli na początku XVIII w. do Polski z katolickiej (to ważne) części Niemiec, a gdy do Poznania wkroczyli Prusacy, byli już całkowicie spolonizowani. Ale zaniechano wówczas reform, dzięki którym państwo odzyskałoby sprawność. I to się szybko zemściło. Gdy Prusacy wkraczali na ziemie Pomorza Gdańskiego czy Wielkopolski, wkraczali na tereny bogatsze niż ich własne. Ale brak podmiotowości politycznej szybko odmienił tę sytuację.

[b]Jak to ma się do obecnej polityki polskiego rządu?[/b]

Decyzje dotyczące poczty i kolei włączają się w niepokojącą tendencję. Zamiast Polski dwóch czy raczej trzech prędkości będziemy mieli Polskę jednej wielkiej katastrofy. Nie ma możliwości by – nawet w perspektywie jednego pokolenia – rozwijała się wyłącznie Warszawa, za nią może pięć największych metropolii, a pozostałe obszary Polski wpadły w czarną dziurę. Mieszkańcy dzisiejszej metropolii też przegrają i wyniosą się do takich miejsc, jak Bruksela, Berlin, Londyn, a nawet do Düsseldorfu czy Heidelbergu albo Münster, które nie są nawet stolicami landu, lecz po prostu przyzwoitymi małymi miastami, w których można realizować swoje marzenia, a nawet dobrze zaistnieć naukowo.

[b]A w Polsce nie można? [/b]

U nas wszystko musi być centrum administracyjnym. Nie wiem dlaczego. Dlaczego Trybunał Konstytucyjny nie może mieć siedziby np. w Toruniu? Mają tam świetny wydział prawa. A Główny Urząd Celny mógłby mieć siedzibę w Białymstoku. Tam znajduje się, pewnie trwale, granica celna Unii Europejskiej. Jeden Krzysztof Pawłowski w Nowym Sączu nie da rady...

[b]Ale metropolie to przecież koła zamachowe, które mają pociągnąć resztę kraju.[/b]

Nie, bo obecnie nazbyt się odcinają od reszty, a same szybko się zatną. Innowacyjne produkty nie powstają i nie będą powstawać w Warszawie. To Gdańsk i Kraków stworzyły znane polskie portale internetowe, a w Poznaniu powstają mapy dla telefonów komórkowych. Tarnów, Wrocław czy Poznań wyprzedziły pozostałe miasta w stosowaniu narzędzi e-government. Gdy polscy naukowcy z Warszawy kilka lat przed Japończykami zrobili kryształy do technologii niebieskiego lasera, Japończycy już wdrożyli Blue-ray, a nasi inżynierowi funkcjonują w świecie niemożności administracyjnej.

[b]Nie sądzi pan, że myśląc o prowincji, uczciwie byłoby stosować prostą zasadę winien/ma?[/b]

To zawsze jest winien/ma. I musi się zgadzać. Ale aby skonstruować prawidłowo bilans, trzeba podjąć polityczne decyzje: co uważamy za aktywa, co za kapitał, co za wynik, co za dług i koszt. Weźmy taki przykład: autostrada z Poznania do Warszawy. Pierwszy zjazd jest dopiero po 50 km, we Wrześni. Jaką korzyść mają gminy, przez które ona przebiega? Żadną. Więcej – ponoszą ogromne koszty, bo przecina je na pół ogromna rzeka aut, w którą oni nawet nie mogą się włączyć, nie przynosząc żadnych zysków barom czy stacjom benzynowym, czyli nie dając nikomu pracy i nie zbliżając mieszkańców tych gmin ani do Poznania, ani do Warszawy.

[b]Taka jest natura autostrad – chodzi o to, by się nimi szybko poruszać.[/b]

Ale dalej na wschód jest inna autostrada, stara, zbudowana w latach 80., do Konina. Zjazdy z niej są w każdej gminie. Oczywiście, mniej zjazdów to mniejsze koszty. Koncesjonariusz – Autostrada Wielkopolska SA – dąży do zmniejszenia ich liczby. W projektowaniu infrastruktury nie myśli się o tym, by miała ona charakter integracyjny i prorozwojowy. Ten bilans jest po prostu źle skonstruowany.

[i]Andrzej Mikosz jest prawnikiem. Specjalizuje się w zagadnieniach rynków kapitałowych, obrotu giełdowego oraz prawa spółek. W rządzie Kazimierza Marcinkiewicza sprawował funkcję ministra Skarbu Państwa[/i]

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości