[b]Ministerstwo Infrastruktury zgodziło się niedawno na likwidację dużej części placówek pocztowych. Poczta Polska rozstaje się z wsiami i małymi miasteczkami. Nieuchronny skutek zmian cywilizacyjnych i rozwoju Internetu?[/b]
[b]Andrzej Mikosz:[/b] Przede wszystkim smutna wiadomość. Oczywiście wiejskie urzędy pocztowe to wyłącznie źródło kosztów, ale Poczta Polska ma pewien monopol. Jego jedynym uzasadnieniem jest właśnie utrzymywanie placówek na wsi, do których dopłaca się z zysków uzyskanych z tego monopolu. Jeśli zlikwidujemy te placówki, to w ogóle nie ma on dalszego sensu.
[b]Ale w zamian za to mają być agencje pocztowe, np. w hipermarketach.[/b]
Zamiast placówek pocztowych powinny powstać pocztowe ajencje, połączone np. ze sklepami wiejskimi, ze spółdzielczością gminną. Poczta powinna wejść w alians ze spółdzielczością – niegdyś bardzo silną, potem zniszczoną przez komunistów, której, niestety, z dziwnych ideologicznych powodów po 1989 r. nie pozwolono się odrodzić. Bardzo jej brakuje – szkoda, że tak jak w XIX w. Kościół nie zaangażował się w odrodzenie spółdzielczości wiejskiej, choć uczynił to w przypadku SKOK, które często powstawały na bazie wspólnot parafialnych.
[b]Mieszkańcy prowincji utracą nie tylko pocztę, ale może i pociągi. Polskie Linie Kolejowe mogą wypowiedzieć umowę Przewozom Regionalnym z powodu długu.[/b]