W klimacie posmoleńskim wyrósł nowy tygodnik prawicowy „Uważam Rze” jako swoisty ekstrakt dziennika „Rzeczpospolita”; kolejny tygodnik („Wprost przeciwnie”) ma się ukazać niebawem; rozkwitła „Gazeta Polska”, do której dołączył niedawno tabloidalny dziennik, konkurujący z toruńskim „Naszym Dziennikiem”; pojawiły się wydawnictwa satyrystyczne, jak „Pinezki”, doszedł internetowy portal braci Karnowskich wPolityce.pl, którego treści nie pozostawiają żadnych złudzeń co do politycznych orientacji, podobnie jak Salon24.pl, Niezależna.pl, Fronda.pl czy W Sieci Opinii.
Autorzy piszą, że w prawicowym świecie dzieje się znacznie więcej:
Problem w tym, że jest to pokazywane w sposób, który w skali i z taką intensywnością jest nie do podjęcia przez „drugą stroną” (jakkolwiek ją rozumieć). Prawicowa prasa stworzyła jakiś nowy wzorzec obciachu, z którym nie za bardzo wiadomo, co począć.
Władyka i Janicki kontynuują z zacięciem klasycznym dla lewicowych guru:
Tak jak w polityce, także w prasie uformowały się więc dwa przeciwstawne obozy, które coraz bardziej się od siebie oddalają. Te światy się nie przenikają: znamienne, że wejście na rynek „Uważam Rze” czy wzrost sprzedaży „Gazety Polskiej” w najmniejszym stopniu nie wpłynęły np. na sprzedaż "Polityki" i innych tygodników „drugiej strony”. To nie jest konkurencja, to jest wirtualna, jednostronna wojna światów. Zrodziła się wraz z wejściem do wielkiej polityki PiS, a obecnie jest już zjawiskiem stałym i zdaje się niezbywalnym.