Monika Olejnik, TVN24:
Największym zwycięzcą jest Donald Tusk, który po czterech latach będzie rządził dalej. Czegoś takiego jeszcze nie było przez 20 lat polskiej demokracji. Najprawdopodobniej czeka nas kontynuacja rządów PO-PSL. Nie wierzę w koalicję z Palikotem. No, chyba że w Sejmie wszyscy zaczną palić marihuanę. Palikot pokazał, że można wejść do Sejmu "bez pleców", bo jak wiemy, zrezygnował z mandatu i udało mu się zbudować ruch. Jest to niezwykle imponujące.
Końcówka kampanii PiS była bardzo niedobra dla Jarosława Kaczyńskiego. Przypomniał nam cechy, które chciał wcześniej ukryć. Po raz pierwszy w III RP stało się tak, że główna partia opozycyjna przegrała z partią rządzącą. Łatwiej być w opozycji niż z tymi, którzy rządzą przez cztery lata w kryzysie. PiS wiele stracił przez nieobecność na debatach - to była dobra okazja do punktowania rządzących. Natomiast sam Kaczyński stracił przez to, że nie potrafił usiąść w studio naprzeciwko Donalda Tuska i wskazać mu błędy z ostatnich czterech lat. Co dalej? Kiedyś prezes PiS powiedział, że jak przegra wybory, to będzie musiał się zastanowić nad sobą. Z drugiej strony jest on właściwie substancją swej partii i nie sądzę, by ktokolwiek chciał zająć jego miejsce. Myślę więc, że PiS może czuć się przegranym w tych wyborach. I oczywiście Grzegorz Napieralski, który mówi o wrogich siłach przeciwko niemu, a sam się przyczynił do własnej klęski. Czekają go teraz w SLD trudne dni
Jacek Żakowski, "Polityka": To wyniki z grubsza takie, jakich się spodziewałem. Myślałem wprawdzie, że SLD będzie silniejsze, a Palikot słabszy, ale nie czuję się rozczarowany. Koalicja PO-PSL wydaje się być wystarczająca, by rządzić dalej, więc wiele się nie zmieni. Nowa jakość w Sejmie to Ruch Palikota, który wszedł do Sejmu z niebytu i na pewno będzie istotnym czynnikiem politycznym. To wygrany tych wyborów, ale największym zwycięzcą jest bez wątpienia Platforma. Taki wynik po czterech latach rządów to coś niebywałego.
Największym przegranym jest SLD. Ten wynik to klęska. Porażkę odniósł też PiS. Jako partia opozycyjna nie zdołali po czterech latach zabrać władzy PO. Uzyskał wynik znacznie poniżej swych oczekiwań, ale powyżej tego, na co ta partia zasługiwała po beznadziejnej kampanii. Na pewno będzie to silna opozycja z dużym mandatem, która narobi dużo zamieszania. Ale to także ich sukces, bo udało im się przetrwać. To wybory historyczne. Ale nie dlatego, że wygrała partia drugi raz z rzędu - w skonsolidowanych demokracjach to norma, że rządzi się dwie kadencje. U nas ta konsolidacja ewidentnie postępuje. Został natomiast wyraźnie przerwany trend ku systemowi dwupartyjnemu.
Konrad Piasecki, RMF FM: W pewnym sensie wyniki tych wyborów są szokujące. Po latach rządów w czasie kryzysu, z podwyżką VAT, przy niezrealizowaniu wielu obietnic, z aferami, PO wyprzedziło PiS o 9 proc. Ten wynik to po części rezultat siły lidera PO, ale także słabości PiS, a zwłaszcza SLD. PO jest silna premierem Tuskiem i naprawdę dobrym marketingiem politycznym. Opozycja nie postawiła mu jednak trudnych warunków. PiS zbyt długo tkwiło w ostrej retoryce, nie poszerzało elektoratu. Rzut na taśmę okazał się spóźniony i nieudany. Poważne skutki może mieć wynik Palikota. W SLD dojdzie zapewne do solidnych rozliczeń.