Rafał Chwedoruk: Wygrana Palikota pokazuje kryzys demokracji

Zagrożenia wynikające z sojuszu PO i Palikota, a także drogę do odbudowy siły SLD wskazuje politolog Rafał Chwedoruk

Publikacja: 14.10.2011 11:35

Rafał Chwedoruk: Wygrana Palikota pokazuje kryzys demokracji

Foto: W Sieci Opinii

Oto pojawia się ekscentryczny milioner, bez spójnego programu, głoszący nawet hasła, których realizacja mogłaby uderzyć po kieszeni większość wyborców. Nagle staje się atrakcyjny dla setek tysięcy młodych ludzi. To powód do refleksji nad stanem demokracji, poziomem edukacji obywatelskiej w mediach i w szkołach. Ruch Palikota trudno uznać za opozycję wobec PO. W każdej strategicznej sprawie, która mogłaby zagrozić pozycji rządu, Donald Tusk będzie mógł liczyć na swego dawnego kolegę partyjnego, który stanie się życzliwym recenzentem i zarazem cichym zwolennikiem każdej koalicji z udziałem PO.

Chwedoruk podkreśla, że taktyczny sojusz PO-RP może doprowadzić do przejęcia resztek SLD.


PO i Ruch Palikota podejmą próbę ubezwłasnowolnienia resztek tej partii. SLD może próbować z Palikotem i w zgodzie z PO tworzyć jakąś formację, której tożsamość będzie wyrażała się w kwestii ochrony mniejszości seksualnych czy parytetów. Ale już nie w kwestii ekologii, a już na pewno nie w sprawach społeczno-gospodarczych. Byłaby to partia lewicowa tylko z nazwy, faktycznie będąca liberalnym satelitą PO. Szansą ratunku dla SLD jest powtórzenie drogi PiS-u, czyli podjęcie fundamentalnej krytyki reform, których PO będzie dokonywać. PiS poszedł drogą węgierskiego Fideszu, a SLD może pójść drogą Słowacji i Roberta Fico, który niemal od podstaw zbudował partię o wyraźnie lewicowej tożsamości, protestując przeciwko neoliberalnym reformom gospodarczym, podjętym przez koalicję podobną do polskiej PO. Tylko do tego trzeba być jeszcze tak odważnym, jak Fico.


Politolog mówi również, że planowany "wariant węgierski" PiS nie jest wykluczony.


Jarosław Kaczyński tym różni się od dawnych liderów prawicy, że stara się planować przyszłość swojego ugrupowania ponad najbliższą kampanię. Od tragedii smoleńskiej i przegranych wyborów prezydenckich prezes PiS przygotowywał partię do ciężkich czasów. Bez żalu pozwolił odejść grupie polityków, tworzących PJN, stworzył odciętą od głównego nurtu własną sieć medialną, obsługując w ten sposób najwierniejszy elektorat swej partii.

Z wypowiedzi Kaczyńskiego można wnioskować, że partia ta obstawia podobny rozwój wydarzeń w Polsce, jaki był swego czasu na Węgrzech. PiS sądzi, że w którymś momencie na jaw wyjdzie prawda o sytuacji gospodarczej w Polsce, która okaże się kompletnie inna od tego, co mówią rządzący. A towarzyszyć temu będą wielkie protesty społeczne.

 

 

Oto pojawia się ekscentryczny milioner, bez spójnego programu, głoszący nawet hasła, których realizacja mogłaby uderzyć po kieszeni większość wyborców. Nagle staje się atrakcyjny dla setek tysięcy młodych ludzi. To powód do refleksji nad stanem demokracji, poziomem edukacji obywatelskiej w mediach i w szkołach. Ruch Palikota trudno uznać za opozycję wobec PO. W każdej strategicznej sprawie, która mogłaby zagrozić pozycji rządu, Donald Tusk będzie mógł liczyć na swego dawnego kolegę partyjnego, który stanie się życzliwym recenzentem i zarazem cichym zwolennikiem każdej koalicji z udziałem PO.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości