SLD też mnie atakowało, głównie Eugeniusz Czykwin, który popiera Łukaszenkę, więc nie mogła mu się spodobać moja działalność. Ale powtarzam, nie demonizujmy tych ataków, nie nękano mnie strasznie. Mnie się tam bardzo dobrze pracowało(...)
Bardzo pani zależało, by być szefową jednego z najmniejszych ośrodków telewizyjnych.
Ja mam bardzo pozytywistyczną naturę i lubię, jak coś się daje zrobić, posunąć sprawy do przodu, coś stworzyć. A na prowincji to się daje zrobić, w przeciwieństwie do centrali – i to nie tylko centrali telewizyjnej – gdzie to jest niemożliwe, poblokowane. Telewizja w Warszawie jest tak spatologizowana, a jednocześnie tak spetryfikowana, że ani w prawo, ani w lewo – nic się nie da.
A tam się dało?
Mogłam robić fantastyczne rzeczy. Poza tym regiony nie istnieją bez wymiany informacji. Nie da się stworzyć więzi społecznych, nie da pielęgnować lokalnych odmienności bez informacji. Dlatego tak ważne są ośrodki regionalne telewizji i publicznego radia. Bo co jest poza nimi? Słabe, niedoinwestowane i malutkie gazety lokalne, żyjące z reklam urzędów, agencji, funduszy. A pieniądze rządzą światem i z kogo żyjesz, temu służysz. Oczywiste jest, że czegoś bardzo złego o swych sponsorze nie napiszą.