Reklama

Bronisław Wildstein: Można domniemywać, że Petelickiego przewerbowali Amerykanie

Wolę, by ludzie na ważnych stanowiskach w Polsce mieli bliższe związki z Ameryką niż z Rosją, ale najbardziej wolałbym, by w ogóle nie mieli takich związków - mówi Bronisław Wildstein

Publikacja: 26.06.2012 14:51

Bronisław Wildstein: Można domniemywać, że Petelickiego przewerbowali Amerykanie

Foto: W Sieci Opinii

W rozmowie z publicystą "Uważam Rze" na antenie Radia Wnet Piotr Gociek pytał:

Czego kariera Sławomira Petelickiego uczy o III RP – o tym jak została stworzona i jak działała?

Pokazuje pełną ciągłość – że człowiek, który jako oficer SB zostaje na ważnych stanowiskach i tworzy wreszcie tę najważniejszą elitarną jednostkę – dostaje pewne możliwości. Poza tym to jest interesujące, że w momencie, że gdy odchodzi, (…) zostaje głównie sferze biznesowo–bankowej, Ernest&Young i innych, głównie międzynarodowych. Pokazuje po pierwsze ciągłość i a po drugie znaczenie tych służb specjalnych. 

Wildstein dodał bez ogródek:

Abstrahując od tego, co się stało z generałem Petelickim, można domniemywać, że został on przewerbowany – nazwijmy to brutalnie i po imieniu – bo wcześniej jako esbek był związany z Układem Warszawskim i nie wiem, jakie miał związki ze służbami rosyjskimi bezpośrednio, ale to tam dość często były bezpośrednie związki, a potem, widać wyraźnie, Amerykanie się nim zaopiekowali.

Reklama
Reklama

Osłaniał emigrację rosyjskich Żydów do Izraela, potem był szkolony w Stanach Zjednoczonych i po powrocie z tych szkoleń stworzył GROM – no to mieć wyobrażenie, że nie miał on związków ze służbami amerykańskimi, byłoby chyba naiwne. To jest bardzo ciekawe. Oczywiście, wolę, by ludzie na ważnych stanowiskach w Polsce mieli bliższe związki z Ameryką niż z Rosją, ale najbardziej wolałbym, by w ogóle nie mieli takich związków. A ci, którzy są przewerbowani - mówiąc ogólnie – budzą moje wątpliwości, co nie znaczy, że w odpowiednich warunkach nie mogą się w nich budzić nawet patriotyczne odruchy. 

Wildstein zauważył, że domaganie się przez tragicznie zmarłego generała prawdy w sprawie Smoleńska czyniło go "wyjątkowym w tym środowisku".

On pokazał jedną rzecz dość niesamowitą – choć oczywiście się o tym się nie mówi, bo żyjemy w takim świecie, że tylko w Radiu Wnet możemy o tym porozmawiać, ale broń Panie Boże to nie jest tematem, choć powinno, głównych mediów - to, że prawie w momencie katastrofy władze domagają się mistyfikacji. (…) Musimy rozpowszechniać wersję, że winni są piloci.

Ten słynny SMS, który ujawnił Petelicki.

Tak – i tu poszedł bardzo daleko.

Możemy domniemywać, że Petelicki został przewerbowany przez Amerykanów i ta jego głośna krytyka była wyrażaniem opinii naszego "dużego sojusznika", który w ten sposób chciał przypomnieć rządowi Tuska, że "w tej sprawie źle się bawicie panowie"?

Reklama
Reklama

Zwracam uwagę, że przedstawiciele NATO zwrócili się z propozycją pomocy, ale ta propozycja została odrzucona. (…) Oczywiście nie twierdzę, że Sławomir Petelicki był porte-parole rządu amerykańskiego, ale to się jakoś wpisuje. Bo to przecież nie było tak, jak próbuje nam się wmówić, że i tak NATO by tu nic nie zrobiło...

 

Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska jak Manifest PKWN
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Nowy plan Tuska: gospodarka, energetyka i specjalna misja Sikorskiego
Publicystyka
Konrad Szymański: Jaka Unia po szkodzie?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Reklama
Reklama