To już prawdziwa rewolta (…) moi studenci czy znajomi, którzy chętnie deklarują wiarę. Otwarcie twierdzą, że Kościół nie ma prawa wtrącać się w ich życie seksualne, prokreacyjne, a nawet rodzinne. Moralna ocena in vitro, środków antykoncepcyjnych, aborcji i homoseksualnych praktyk, która stanowi alfę i omegę aktywności hierarchów, nie jest dla nich wiążąca. Bóg stanowi - według nich - wartość samoistną, własne sumienie traktują jako autonomiczne i uważają, że przynależność do Kościoła nie jest związana z posłuszeństwem wobec moralnych werdyktów Episkopatu.
Z tej niewątpliwie reprezentatywnej grupy wyprowadza wniosek:
Myślę więc, że przyszła najwyższa pora, by zastanowić się, kim dziś jest katolik/katoliczka w polskim społeczeństwie? Bo opinie hierarchów i codzienna praktyka katolików rozminęły się tak bardzo, że - być może - stoimy w przededniu jakiejś religijnej rewolucji, nowej reformacji.
Profesor Środa specyficznie referuje też nauczanie Kościoła:
W czym ma uczestniczyć sumienie zamiast wydawania własnych werdyktów? W Prawdzie. Kto ma do niej dostęp? Urząd nauczycielski Kościoła i biskupi. Tak twierdzi papież (i "nasz", i ten "nie nasz"). Kościół katolicki jest więc tak skonstruowany, że rację w nim ma raczej biskup Michalik, dlatego że jest biskupem, niż wrażliwa i mądra katoliczka, jaką jest pani minister.
A kim jest, zdaniem Środy, owa mądra katoliczka? Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, poseł Platformy Obywatelskiej, kojarzona z jej mocno lewym skrzydłem, którą premier Donald Tusk mianował w swoim II rządzie, pełnomocnikiem ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn – jak się wówczas mówiło jako przeciwieństwo katolickiego ministra Jarosława Gowina.