Poseł PiS komentuje nową propozycje Hermana Van Rompuya, która zakłada cięcia budżetowe:

Spodziewaliśmy się, że trend obcinania dopłat będzie utrzymywany. Niestety rządowi, premierowi Tuskowi nie udaje się tego trendu zatrzymać. Zobaczymy, na jakim poziomie zatrzymają się te cięcia. Czy w ogóle się zatrzymają... Niestety decyzje należą do innych. Premier Tusk nie jest żadnym znaczącym elementem w podejmowaniu decyzji w tej sprawie. Rozgrywka toczy się w trójkącie najważniejszych państw - Francja, Wielka Brytania, Niemcy. My możemy jedynie czekać. Nie mamy bowiem żadnych instrumentów, które pozwalałyby oddziaływać na największe państwa. Tzw. koalicja biorców unijnych dopłat nie powstała, ona jest fikcją. Ona powinna istnieć już od kilku lat, Polska powinna działać na rzecz jej powstania. Jednak nie ma nawet zalążków takiej koalicji. Niestety nie tylko o wysokość dopłat musimy walczyć.

Waszczykowski porównuje także postawę brytyjskiego premiera Davida Camerona i Donalda Tuska:

David Cameron jest przywódcą silnego państwa, mocarstwa światowego. On może sobie pozwolić na otwartą i twardą grę. Po drugie on ma bardzo ograniczony mandat w tej sprawie. Znaczące siły wewnątrzkrajowe bardzo mocno go naciskają, wytyczając mu pewne ramy działalności i negocjacji. On ma małą swobodę. W przypadku Tuska sytuacja wygląda inaczej. On będzie się cieszył z czegokolwiek, ponieważ nie ma żadnych instrumentów oddziaływania. Może jedynie liczyć na Niemcy, że oni mu się odwdzięczą za 5-letnią politykę stawiania wyłącznie na Berlin. Tusk został już jednak obsypany gradem niemieckich nagród. Od lat ma bardzo dobrą prasę niemiecką, którą wykorzystuje w Polsce dla celów partyjnych. W związku z tym on ma świadomość, że Niemcy mu już odpłacili. To jest jeden z problemów, które powodują, że on nie chce zajmować stanowiska wbrew Berlinowi. A Niemcy również chcą ograniczać budżet, chcą bardzo dużych restrykcji. Tusk nie jest w stanie powiedzieć Niemcom "Nie".