Samonienawidzący się konserwatyści

Prawica boi się wygrywać i trwoni społeczne zaufanie - pisze Marcin Łukasz Makowski

Publikacja: 23.05.2013 16:06

Krystyna Pawłowicz

Krystyna Pawłowicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Swego czasu w Stanach Zjednoczonych (i nie tylko) wielką karierę robiło wyrażenie "samonienawidzący się Żyd" ("self-hating Jew"), określające takich członków "narodu wybranego", którzy swoją krytyką rodaków i Izraela potwierdzali antyżydowskie stereotypy i w ten sposób dawali argumenty i "amunicję" antysemitom. Trudno oprzeć się czasami wrażeniu, że na naszej scenie politycznej mamy bardzo pokaźną liczbę "samonienawidzących się konserwatystów" (choć być może celniejsze byłoby określenie "samopogrążający się"). Ludzi takich, którzy swoimi wypowiedziami - najczęściej w niezamierzony sposób - utrwalają negatywny stereotyp konserwatystów jako chamskich, nikczemnych, mało wysublimowanych intelektualnie oszołomów. Mamy więc takich "konserwatystów" jak Joachima Brudzińskiego,  mamy prezesa Kaczyńskiego, który jedną wypowiedzią potrafi przegrać wygrane wybory. Mamy też posłankę Krystynę Pawłowicz, której ostatnie ekscesy na antenie TVN24 najlepiej chyba pokazują to zjawisko. W punkt sprawę komentuje to Marcin Makowski na portalu Deon.pl.

 

Niby wszystkie atuty były w rękach pani profesor: PiS prowadzi w sondażach, PO i Ruch Palikota wykazują tyle inicjatywy, co pijany poseł na sejmiku szlacheckim, a ostatnie uliczne podrygi liberalnej lewicy (Marsze Równości i Marsz Szmat), pokazały dobitnie, że jedyne, na co stać te środowiska, to nieczytelna dla większości odbiorców obscena.

- Pisze Makowski. I pokazuje, jak wszystkie te atuty udało się pani profesor zniweczyć.

Wystarczyło spokojnie porozmawiać z Jarosławem Kuźniarem, nie dać się sprowokować i jak krowie na rowie wytłumaczyć: jeśli ktoś wychodzi na ulice z gołym biustem, ubrany jak prostytutka, to w rzeczywistości robi sobie środowiskowy happening, a nie walczy z gwałtami. Można było podkreślić, że ustawa o zaostrzeniu kar za przestępstwa seksualne została odrzucona głosami koalicji, zaproponować jakąś merytoryczną inicjatywę obywatelską i - przede wszystkim - nie dać się sprowadzić do poziomu dyskusji o "szmatach", używając języka szmat. Co z tego, że prof. Pawłowicz miała rację, a ulica w centrum stolicy to nie miejsce na pochody "prostytutek i alfonsów"? Dla poseł Prawa i Sprawiedliwości to było za mało. Musiały paść słowa o k...., gdzieś w to wszystko musiała zostać wpleciona Anna Grodzka (która się rzekomo zeszmaciła), czy też obwisłe piersi demonstrantek (z którymi wstyd do ludzi wychodzić).

Wnioski i skutki takiej wypowiedzi były łatwe do przewidzenia.

Prawica w chwili świętego oburzenia po prostu traci rozum i z nonszalancją trwoni mozolnie zdobywane społeczne zaufanie (...) Pawłowicz z dumą odparła Kuźniarowi, że "nie dała się zagadać". Owszem, ale w momencie w którym on milczał, posłanka dała mu do ręki wszystko, o czym mógł marzyć, zanim rozpoczął się ten feralny wywiad. Prawica obraża, prawica stygmatyzuje, prawica śmieje się z ofiar gwałtu.

Amen.

Swego czasu w Stanach Zjednoczonych (i nie tylko) wielką karierę robiło wyrażenie "samonienawidzący się Żyd" ("self-hating Jew"), określające takich członków "narodu wybranego", którzy swoją krytyką rodaków i Izraela potwierdzali antyżydowskie stereotypy i w ten sposób dawali argumenty i "amunicję" antysemitom. Trudno oprzeć się czasami wrażeniu, że na naszej scenie politycznej mamy bardzo pokaźną liczbę "samonienawidzących się konserwatystów" (choć być może celniejsze byłoby określenie "samopogrążający się"). Ludzi takich, którzy swoimi wypowiedziami - najczęściej w niezamierzony sposób - utrwalają negatywny stereotyp konserwatystów jako chamskich, nikczemnych, mało wysublimowanych intelektualnie oszołomów. Mamy więc takich "konserwatystów" jak Joachima Brudzińskiego,  mamy prezesa Kaczyńskiego, który jedną wypowiedzią potrafi przegrać wygrane wybory. Mamy też posłankę Krystynę Pawłowicz, której ostatnie ekscesy na antenie TVN24 najlepiej chyba pokazują to zjawisko. W punkt sprawę komentuje to Marcin Makowski na portalu Deon.pl.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości