Jak z perspektywy Torunia wygląda referendum warszawskie?
Zbigniew Girzyński:
Myślę, że dla PiS zakończyło się umiarkowanym sukcesem.
Umiarkowany sukces brzmi jak jesiotr drugiej świeżości.
Aktualizacja: 19.10.2013 09:00 Publikacja: 19.10.2013 09:00
Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek
Jak z perspektywy Torunia wygląda referendum warszawskie?
Zbigniew Girzyński:
Myślę, że dla PiS zakończyło się umiarkowanym sukcesem.
Umiarkowany sukces brzmi jak jesiotr drugiej świeżości.
Gdyby udało się odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz, to byłby to ogromny sukces, a tak jest umiarkowany. PO twierdzi, że referendum zostało zawłaszczone przez PiS. Skoro tak, to jest to najlepszy wynik, jaki nasza partia kiedykolwiek uzyskała w Warszawie. Prawie 350 tys. głosów – nigdy tyle nie zdobyliśmy. Nawet w czasach, kiedy sięgaliśmy po władzę. Ciuteńkę nam zabrakło do odwołania pani prezydent. Ale może to i lepiej, bo zmobilizuje nas to do dalszej pracy.
Potrafi pan wspaniale przerobić porażkę na sukces. Bo krytycy PiS mówią, że przegrane referendum jest ogromną porażką Jarosława Kaczyńskiego.
Bezwzględne usuwanie z Kościoła duchownych homoseksualistów rozwiąże problem pedofilii, z jakim się on boryka
To myślenie życzeniowe osób, które zwalczają PiS. Wzmocniliśmy naszą pozycję w najtrudniejszym dla nas okręgu. Takie są fakty. Platformie i wszystkim pseudosalonowcom, którzy zacierają ręce z radości, powiem jedno: cieszcie się, póki możecie, bo to wasze ostatnie – pyrrusowe – zwycięstwo. Podobne odniosły wojska niemieckie, gdy w grudniu 1944 r. podjęły ofensywę w Ardenach. Na początku nawet im się wiodło, ale koniec tej historii okazał się fatalny.
Te nawiązania do drugiej wojny światowej to u was jakaś plaga. Za literę W i skojarzenia z Powstaniem Warszawskim w czasie kampanii spadła na PiS fala krytyki.
Jako historyk współczuję osobom, które uważają, że litera W jest symbolem Powstania Warszawskiego, i z tego powodu nakręcali spiralę niechęci do PiS. To przejaw skrajnej ignorancji historycznej. Widać, że rugowanie historii ze szkół przez PO zaczyna przynosić efekty. Jak na tak prymitywną metodę zniechęcanie warszawiaków do głosowania frekwencja była i tak wysoka. Straszenie PiS już nie działa.
Nie? A jednak deklarowana frekwencja spadała z tygodnia na tydzień.
PO, wiedząc, że Hanny Gronkiewicz-Waltz w uczciwej walce obronić się nie da (mieli rację, skoro za jej odwołaniem opowiedziało się 95 proc. głosujących), od początku prowadziła kampanię totalnego bojkotu referendum. A gdy się okazało, że i to jest niewystarczające, sięgnięto po metody antydemokratyczne, ocierające się wręcz o nadużycie władzy. W ten sposób o kilka procent udało im się obniżyć frekwencję.
Co pan ma na myśli?
Na przykład za mało obwieszczeń referendalnych, zmienianie obwodów wyborczych, co utrudniało ludziom odnalezienie właściwego lokalu wyborczego, trudności przy dopisywaniu się do spisów wyborców. Te metody pokazują, że tonący brzytwy się chwyta. Pani prezydent zaczepiła się paznokciem o kant brzytwy i przetrwała. Złamaniem standardów było też aktywne zniechęcanie do głosowania przez urzędującego prezydenta i premiera. Położyli na szali autorytet najwyższych urzędów po to, by obronić partyjną koleżankę.
Trudno, żeby szef PO nie włączał się w referendum, w którym chce się odwołać wiceprzewodniczącą jego partii.
To prawda, ale jako premier powinien zachęcać do obrony pani prezydent w głosowaniu, a nie zniechęcać warszawiaków do głosowania.
Przegrana bitwa warszawska przerywa serię sukcesów wyborczych PiS. Boli?
Zawsze wygrywać się nie da. Zwłaszcza w takim miejscu jak Warszawa. Bałem się, że przy tej nagonce na PiS, jaką urządziła PO i jej salonowi klakierzy, frekwencja będzie naprawdę niska, a otarliśmy się o próg. Mam nadzieję, że pozwoli to nam okrzepnąć, popatrzeć, co można zrobić lepiej i wygrywać kolejne wybory.
Media spekulują, że Adam Hofman, autor kampanii z użyciem litery W, zostanie rozliczony z przegranej.
Gdyby miało dojść do rozliczeń, to należałoby go pochwalić, bo to, że mobilizacja warszawiaków się udała aż w takim stopniu, w tak skrajnie trudnych warunkach, to jest w dużej mierze jego zasługa. W mojej opinii Hofman jest najlepszym rzecznikiem prasowym w dziejach PiS.
O, to Adam Bielan, wasz dawny wieloletni rzecznik, będzie zasmucony. Podobno chciałby wrócić do partii.
Mój Boże, każdy chciałby być w partii, która ma 35 proc. poparcia i stabilne, pierwsze miejsce w sondażach. Ale wielu z nas pamięta, jak Bielan składał rezygnację z członkostwa w PiS podczas ciszy wyborczej przed wyborami samorządowymi w 2010 r. Wbił nam nóż w plecy. To, że zebraliśmy wtedy około 22 proc. głosów w sejmikach, to był skutek działania także Bielana. Ile naszych koleżanek i kolegów nie zostało wtedy przez to radnymi? W ilu województwach czy powiatach straciliśmy przez to szansę na sprawowanie władzy? Dzisiaj PiS bez niego ma o kilkanaście procent wyższe poparcie. I to jest zasługa tych, co pozostali i ciężko pracowali jak Hofman, a nawet czasami mieli inne zdanie, jak np. ja, ale trwali i pracowali na rzecz PiS.
Więc tak jak prezes Kaczyński uważa pan, że to są zdrajcy?
Każdy ma prawo wrócić ze złej drogi. Ale konieczny jest nie tylko żal za grzechy, lecz także pokuta i zadośćuczynienie.
A co z ewangeliczną przypowieścią, że więcej w niebie radości z jednego nawróconego grzesznika niż z dziesięciu sprawiedliwych?
Będę się więc radował, jeżeli nasi byli koledzy do nas wrócą. Wyprawię nawet ucztę, oczywiście bezalkoholową, ale to jeszcze nie oznacza, że powinny na nich czekać zaszczyty. Tym bardziej że wieloletni przyjaciel polityczny Adama Bielana Michał Kamiński jest dzisiaj klakierem Donalda Tuska. Dziwne to? Wygląda to, jakby się specjalnie porozstawiali.
Czy kolegom z Solidarnej Polski powiedziałby pan to samo?
Koledzy z Solidarnej Polski dobrze wiedzą, że uważam ich działalność za rozbijacką. Powinni przestać to robić, bo rozbijanie prawicy szkodzi Polsce. Mam nadzieję, że wróci im rozsądek.
Co powinni zrobić? Zamknąć interes, posypać głowę popiołem i na kolanach wrócić do PiS?
To byłoby najmądrzejsze z ich strony, bo marnują swój potencjał. I to jest rada wynikająca z mojej życzliwości do tego środowiska. Bo gdybym był nieżyczliwy, to powiedziałbym: siedźcie tam, nikt was nie potrzebuje. A ja mówię: przydalibyście się, ale w pierś uderzyć się nie zaszkodzi.
Pamiętam, że pan był blisko związany z politykami, którzy utworzyli Solidarną Polskę. Spekulowano nawet, że przyłączy się pan do nich. A teraz taka brutalna rada?
Sympatię miałem do wielu kolegów, którzy odchodzili z PiS. Ceniłem Marka Jurka, Pawła Kowala czy Jacka Kurskiego. Za każdym razem byłem namawiany do odejścia. Niektórzy politycy z Solidarnej Polski, tworząc tę partię, proponowali mi nawet szefostwo klubu poselskiego. Ale zawsze dziękowałem, bo jestem pewien, że najgorszą rzeczą, jaką można zrobić prawicy, jest rozbijanie sił. Nawet jeżeli nie wszystko się podoba, to trzeba się umieć odnaleźć w zespole.
Skoro mowa o zespole, to czy był pan na słynnym wyjeździe na Podkarpaciu, gdzie doszło do wesołej imprezy w gronie posłów PiS?
Uczestniczyłem w kampanii na Podkarpaciu, ale na imprezie nie byłem.
Czy Adam Hofman zasłużył na karę za nieprzystojne wypowiedzi? Podobno może stanąć przed sądem partyjnym?
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Posłowie mają prawo do życia prywatnego, do wyjścia wieczorem z kolegami czy wypicia piwa. Nasi przeciwnicy chcieliby z polityków PiS zrobić klęczących przed ołtarzem na Jasnej Górze starszych panów i panie, myślących tylko o tym, jak w Polsce zakazać alkoholu, papierosów i wszelkich rozrywek. A najlepiej wszystkich zamknąć w klasztorach. A rzeczywistość jest taka, że jesteśmy normalnymi ludźmi, mamy prawo do rozrywek i słabości. Jak mawiał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, polityków szanuje się za ich cnoty, a kocha za wady. My mamy i cnoty, i wady, które w pewnym stopniu są urocze.
A dysonans poznawczy? Gdyby chodziło o polityka lewicy, to pewnie nikt by się nie dziwił, ale wy kreujecie się na ludzi z zasadami.
I tacy jesteśmy. Jeżeli ktoś chce, żeby Polska była krajem, gdzie są szanowane wartości, a jednocześnie żyje się normalnie, czasami także wesoło i z humorem, to powinien popierać PiS, a nie lewicę, która proponuje rzeczy nie do przyjęcia.
O jakich rzeczach pan mówi?
O legalizacji narkotyków, rozbijaniu tradycyjnego modelu rodziny poprzez forsowanie związków homoseksualnych, zabijaniu dzieci nienarodzonych.
Wy chcecie zaostrzyć obecną ustawę aborcyjną, zakazując np. aborcji w sytuacji, gdy płód jest ciężko uszkodzony, co dla wielu ludzi też jest nie do przyjęcia. Nie obawia się pan, że pod wpływem zabiegów prawicy lewica się uaktywni i w rezultacie to prawo zostanie zliberalizowane?
Lewica nie będzie się oglądała na to, czy my coś robimy czy nie.
Pana koledzy z PiS zamierzają bronić Kościoła katolickiego przed zarzutami o pedofilię. Czy Kościół potrzebuje obrony?
Kościół musi wyjaśniać wszystkie tego typu zarzuty i konsekwentnie eliminować (wykluczać ze stanu duchownego) duchownych o skłonnościach homoseksualnych. Bo zjawisko pedofilii dotyczy w przytłaczającej większości właśnie ich. Wtedy nie będzie problemu.
Ogromne wzburzenie wywołały słowa arcybiskupa Michalika, który bardziej skłonny był obarczać winą za przypadki pedofilii rodziców ofiar, a nawet dzieci niż duchownych.
Ten problem przerósł wielu duchownych, którzy się w tej sprawie wypowiadali. Powtarzam, bezwzględne usuwanie z Kościoła duchownych homoseksualistów zakończy ten temat. Problem pedofilii w Kościele jest marginalny, ale z powodu dużego nagłośnienia trzeba sobie z nim szybko poradzić.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Jak z perspektywy Torunia wygląda referendum warszawskie?
Zbigniew Girzyński:
Kreml nieprzypadkowo wziął na celownik polski konsulat generalny w północnej stolicy Rosji. Uderza w ten sposób w miejscową Polonię, ale też w rosyjskie środowiska niezależne.
Spada liczba chętnych do repatriacji z Kazachstanu. To efekt porażki polskiego państwa.
Plan PiS był prosty: w dniu konwencji KO w Gliwicach pokazać, że Karol Nawrocki jest blisko ludzi, i to tych najbardziej poszkodowanych, a nie aktywu partyjnego. Strategia godna Jacek Kurskiego.
Pogłoski o śmierci Zachodu są mocno przesadzone. Paryż uderza w miękkie podbrzusze kremlowskiej propagandy. Kiedy Emmanuel Macron zamieszcza zdjęcie z wnętrza wyremontowanej katedry Notre-Dame i pisze „to jest Francja”, sprzedaje Putinowi fangę w nos.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
Konwencja KO w Gliwicach miała pokazać impet w prekampanii Rafała Trzaskowskiego. Jednak nie tylko o energię uczestników tu chodziło, ale też o pokazanie, że kandydat KO i jego sztab wyciągnęli lekcję z przeszłości. I nie chodzi tylko o 2020 rok.
„Jak zmieniła się Pana/Pani ocena Karola Nawrockiego po tym, jak został on kandydatem na prezydenta z poparciem Prawa i Sprawiedliwości?” - zapytaliśmy w sondażu SW Research dla rp.pl.
Czy prezes PiS Jarosław Kaczyński powinien zostać ukarany w związku z incydentem, do którego doszło podczas miesięcznicy smoleńskiej? Opublikowane wyniki sondażu na ten temat wskazują, że Polacy są w tej sprawie podzieleni.
Gdy wokół hulają polityczne emocje związane z pierwszą rocznicą powołania rządu, z głośników w supermarketach sączą się już bożonarodzeniowe przeboje, a my w popłochu robimy ostatnie zakupy, warto pozwolić sobie na moment adwentowego zatrzymania. A nie ma lepszej drogi, by to zrobić, niż dobra lektura.
Nawet ja należę do osób, które uważają, że politycy powinni podlegać surowszej odpowiedzialności z racji tego, że dysponują środkami publicznymi, zajmują stanowiska w imieniu narodu - powiedział w rozmowie z TVN24 europoseł Prawa i Sprawiedliwości Tobiasz Bocheński.
Mimo że dwie największe partie – Koalicja Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość – zyskują poparcie, to dystans pomiędzy nimi się zmniejsza – wskazuje nowy sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski.
Ubieganie się o świadczenie było łatwe, proste i bez zbędnej biurokracji. Ludzie składali wnioski przez internet, otrzymywali informację, że zostały one przyjęte, i pytali w sieci: „Panie Marczuk, gdzie jest haczyk?”. A jego nie było - mówi Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny w rządzie PiS.
Resort spraw zagranicznych stworzył komórkę, która jest odpowiedzialna za komunikację strategiczną, a przede wszystkim ma reagować na rosyjską dezinformację.
W sondażu, przeprowadzonym przez United Surveys, Polacy ocenili jakość życia podczas rządów Donalda Tuska oraz Mateusza Morawieckiego. Wyniki wskazują na wyraźnie zdywersyfikowane opinie, w zależności od preferencji politycznych respondentów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas