Tusk wylansował Gowina

Jeżeli Tusk będzie rządził razem ?z Millerem, Palikotem i Piechocińskim, ?to można mu tylko współczuć. ?Nic nie będzie ich łączyło oprócz ?niechęci do PiS i skłócą się tak samo szybko jak koalicja PiS z LPR ?i Samoobroną ?– mówi Elizie Olczyk socjolog.

Aktualizacja: 04.01.2014 15:29 Publikacja: 04.01.2014 12:00

Tusk wylansował Gowina

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Co było dla pana największym zaskoczeniem minionego roku?

Paweł Śpiewak:

Najbardziej poruszyły mnie lokalne referenda. Przypadek Warszawy, Elbląga i innych miast pokazuje, że tworzą się nowe ruchy społeczne, które nie chcą uczestniczyć w polityce, z jaką mamy do czynienia, ale nie chcą też oddać swoich miast partiom politycznym. Teraz dochodzi przypadek Krakowa i aktywistów, którzy protestują przeciw bezsensownemu pomysłowi olimpiady. To jest dla mnie ciekawe zjawisko, bo uważam, że największą katastrofą polskiej polityki jest wszechobecna partiokracja. Kilka partii próbuje zawładnąć całą przestrzenią publiczną i administracyjną. Powstaje nowa nomenklatura. To ci, których dobiera się jedynie wedle zasad lojalności, a nie kompetencji. Życie polityczne sprowadzają do jałowych sporów, mianują ludzi na stanowiska nie ze względu na to, co potrafią, tylko kim są w partii. Widać to było zresztą po ostatnich zmianach w rządzie. I dzieje się tak niezależnie od tego, kto akurat jest u władzy. Pazerność tych ludzi i swoista korupcja polityczna muszą niepokoić.

W ubiegłym roku pojawił się na scenie politycznej nowy gracz Jarosław Gowin. Może jego partia, która wprowadza nowych ludzi do polityki, coś zmieni?

Partia Gowina, jak sądzę, nie ma przyszłości. Przecież Gowina wylansował Donald Tusk po to, żeby w pierwszej fazie wyborów partyjnych nie bić się o władzę z Grzegorzem Schetyną. Sam Gowin ma niezbyt wiele do zaoferowania poza ogólnikowymi wezwaniami: rodzina, Kościół, wolny rynek. Brzmi to dość anachronicznie.

A jednak Gowin był bardzo waleczny. Nie ma zadatków na męża stanu?

Minę i sylwetkę ma owszem jak mąż stanu. Był bardzo dobrym redaktorem naczelnym „Znaku" i wielka szkoda, że na tym nie poprzestał.

Czy w minionym roku któryś z polityków pana zawiódł?

Wszyscy. Zawiódł mnie minister finansów, który szczuje i opowiada niestworzone rzeczy, minister zdrowia, który prowadzi resort dokładnie tak, jak jego poprzedniczka, którą boleśnie krytykował, minister oświaty poprzednia i obecna. Ci wyżsi urzędnicy sprawiają wrażenie mocno bezradnych. A opozycja też nie jest lepsza. Jarosław Kaczyński wzmacnia najbardziej niebezpieczne cechy społeczne – zaściankowość, kabotyństwo, nacjonalizm. Jak można jednego dnia jechać do Kijowa na Majdan, a drugiego iść w pochodzie pod transparentem „Konzentrationslager Europa". Wspieranie tego całego tałatajstwa nacjonalistycznego i tego pustego patosu jest smutne. I nikomu niepotrzebne.

Woli pan ofertę lewicową bez Boga i ojczyzny, za to z federacją europejską?

To, że nie zachwycam się obozem Kaczyńskiego, nie oznacza, że muszę popierać SLD. Politycy prawicy chcą, żebyśmy wybierali między Europą federalną a zaściankiem, ale ja się na taki wybór nie godzę. Zresztą nie ma alternatywy dla Polski w Europie. Pytanie tylko, w jakich sprawach działamy wspólnie, a w jakich osobno.

Na pewno obserwował pan wielomiesięczną walkę o władzę w PO. Jakie refleksje miał pan przy tej okazji?

Największym problemem w Polsce są ludzie z niższej klasy średniej, którzy ciężko pracują, z trudem zaspokajają podstawowe potrzeby i nie mają szans na awans

Platforma pokazała, jak jest podzielona, jak za personalnymi grami nie kryją się istotne programowe różnice, jak bardzo łatwo walkę polityczną zamienić w walkę o posady. Od dawna było wiadomo, że Schetyna sięgał po tego typu narzędzia, tymczasem okazało się, ?iż nie tylko on. Cała ta partia jest dzisiaj pozbawiona spajającego ją projektu. Jesteśmy w roku kampanii, a ciągle nie wiadomo, czego ta partia chce. Donald Tusk opowiada, że wszystko ma rozpisane z zegarmistrzowską precyzją. Szkoda tylko, że nie wiem, co on ma rozpisane, bo jeżeli cała polityka rządu ma się sprowadzić do tego, że wyda 300 mld złotych z Unii Europejskiej, to każdy rząd potrafi to zrobić. Rząd Kaczyńskiego też nie był bezrozumny w tych sprawach. Grażyna Gęsicka dobrze sobie radziła z funduszami unijnymi.

Czy myśli pan, że Schetyna odegra jeszcze jakąś rolę na scenie politycznej?

Nie sądzę. Tusk mu przetrącił kark. Ma jeszcze zwolenników i wpływy w strukturach, ale to nic nie znaczy. Znalazł się na bocznym torze, skąd nie ma powrotu do głównego nurtu.

A Bronisław Komorowski go nie wspomoże? Ostatnio krytycznie wypowiadał się o rządzie Tuska i w ogóle o klasie politycznej, mówiąc o śmierci partii reform.

To jest stwierdzenie prawdziwe, tyle że mało odkrywcze. Zastanawiam się, dlaczego Komorowski to powiedział. Czy jest zasmucony sytuacją polityczną w Polsce? Dostrzega – jak miliony ludzi – że nastąpiła martwota, czy też chce być liderem politycznych zmian. Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Ale zaimponował mi, że potrafił sformułować taką diagnozę i nie zrobił tego z powodów koniunkturalnych, bo jednak swojej krytyki nie ograniczył do opozycji, tylko objął nią zarówno PiS, jak i PO.

Jak w tym roku będzie się rozwijała scena polityczna?

Prawdopodobnie politycy będą się nadal okładali w studiach telewizyjnych. Co gorsza, nie ma od tego ucieczki, bo nic nowego nie powstanie. Jestem bardziej niż kiedykolwiek nastawiony pesymistycznie do naszych elit politycznych. Mam poczucie marnowania czasu. Przez ostatnie lata nie zrobiono wiele, żeby nam żyło się lepiej. Nieco poprawiły się drogi. Ale na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu trzeba czekać w Warszawie trzy tygodnie. Z raportów energetyków wynika, że od 2015 roku zaczną się przerwy w zasilaniu. W Warszawie robi się coraz drożej, kurczy się oferta socjalna. Miasto rozdrapują deweloperzy. Politycy przestali kierować się regułami zdrowego rozsądku, a z pewnością tracą kontakt z wyborcami.

Dlaczego tak się dzieje? Czy to efekt długiego sprawowania władzy przez PO?

PO przegrywa sama ze sobą. Odeszła od własnych wyborców i dlatego poparcie dla niej spada. PiS, choć w niczym nie jest lepsze, to jednak przy niskiej frekwencji może zdobyć poparcie wyższe, niż wynika to z jego rzeczywistej siły politycznej.

Myśli pan, że PiS przejmie władzę za dwa lata?

Jeszcze nie w 2015 roku. Po wyborach parlamentarnych raczej powstanie wielka koalicja wszystkich przeciwko PiS, która może wyłonić tak słaby rząd, że wyborcy bardzo szybko będą go mieli dosyć. Bo jeżeli Tusk będzie rządził razem z Leszkiem Millerem, Januszem Palikotem i Januszem Piechocińskim, to można mu tylko współczuć. Nic nie będzie ich łączyło oprócz niechęci do PiS i skłócą się tak samo szybko, jak koalicja PiS z LPR i Samoobroną. Wtedy PiS będzie jedyną alternatywą. Aż mnie strach oblatuje.

Czy w przyszłym roku będziemy ?mieli do czynienia z protestami społecznymi?

Polska to niezwykle spokojny kraj. Żadnych poważniejszych protestów nie przewiduję.

A jednak „Solidarność" potrafiła wyprowadzić 100 tys. ludzi na ulicę.

I co z tego? Nic z tego nie wynikło. Związki zawodowe nie są już zdolne do zainicjowania przemian społecznych. Nadchodzi czas na ruchy lewicowe, które są radykalne w swoich żądaniach i biorą sprawy społeczne w swoje ręce. Piotr Ikonowicz ma wiele racji, mówiąc, że w społeczeństwie narasta poczucie niesprawiedliwości. Są dane pokazujące, że rozwarstwienie materialne się powiększa. Największym problemem w Polsce nie jest grupa żyjąca poniżej minimum socjalnego (choć stopień bezrobocia niepokoi), ale są ludzie z niższej klasy średniej, którzy ciężko pracują, z trudem zaspokajają podstawowe potrzeby i nie mają szans na awans. To są miliony sfrustrowanych, zmęczonych ludzi, którzy nie widzą w Polsce perspektyw lepszego życia. A nie ma powodu, by ich zarobki bywały tak skromne.

Podobno wyższe płace oznaczają wyższe bezrobocie.

Nie wierzę w to. Dlaczego od wielu lat zarobki pracowników sfery budżetowej nie rosną? W instytucjach naukowych zarobki utrzymują się poniżej średniej krajowej. A pracują tam ludzie wysoko wykształceni, znający po kilka języków obcych. Pensja profesora Polskiej Akademii Nauk wynosi 2800 złotych netto, a doktor dostaje tam 1800 złotych. Na Uniwersytecie Warszawskim jest niewiele lepiej. Nie mogę zrozumieć, dlaczego pracownicy uniwersytetu nie strajkują. Pracownicy muzeum w Auschwitz mają po 2 tys. złotych pensji i zamierzają strajkować, bo uważają, że tak dalej być nie może. Stawki w pismach kulturalnych są po prostu haniebne. Podobnie jest w wielu, zbyt wielu, instytucjach kultury, od archiwów, bibliotek po instytuty naukowe. To jest działanie na zniszczenie tych instytucji. Czy tak ma wyglądać polityka promodernizacyjna?

A więc jest powód niezadowolenia społecznego, który może doprowadzić do buntu.

Nie do buntu, raczej do implozji. Odnoszę wrażenie, że w ten sposób chce się unieszkodliwić polską naukę. Dlatego chciałbym wiedzieć, czy opowieści premiera o rozwoju i kursie na innowację są na poważnie czy na żarty.

Nie ma myślenia o innowacyjności?

Jestem pełen podziwu dla chirurgów, którzy przeszczepili komuś twarz czy dłoń, ale służbę zdrowia oceniam po tym, jak długo czekam na wizytę u lekarza. W nauce jest podobnie. Z powodu słabości klasy politycznej Polska zaczęła dryfować. Politycy podejmują działania nie wiadomo po co. Na przykład, po co Polsce Pendolino, skoro nasze tory nie są przystosowane do tego, by pociągi rozwijały duże prędkości? Dlaczego nic się nie robi z energetyką? Naprawdę mam poczucie, że zaczyna się najtrudniejszy czas dla Polski.

Co było dla pana największym zaskoczeniem minionego roku?

Paweł Śpiewak:

Pozostało 99% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości