Jak wiemy, w ubiegłym stuleciu, a szczególnie podczas zimnej wojny, wielu lewicowych intelektualistów wyczyniało nieprawdopodobne umysłowe wygibasy, byleby obronić komunistyczną rewolucję i potępić imperialistyczny zachód. Zimna wojna za nami, komunistów już nie ma, lecz jednak starych nawyków ciężko się pozbyć. Dlatego nawet kiedy Rosja nie ma już nic wspólnego z komunizmem i jest rządzona przez konserwatywnego neoimperialistę, nadal znajdują się ludzie starej lewicowej gwardii, by go bronić. Przykładem Seumas Milne, redaktor i publicysta Guardiana, bodaj najbardziej wpływowej europejskiej gazety.
We wczorajszym wydaniu pisma, były komunista, notoryczny apologeta Stalina ("na jego rządy trzeba patrzeć nie tylko przez pryzmat ofiar, ale i jego sukcesów") serwuje czytelnikom pogląd na sytuację na Ukrainie niemal słowo po słowie powtarzający przekazy moskiewskiej propagandy.
Mamy więc wszystkie nieodłączne elementy. Zachodni imperializm:
Kryzys na Krymie jest owocem zachodniego ekspansjonizmu (...)
USA i europejskie potęgi otwarcie sponsorowały protesty, by obalić skorumpowanego, ale wybranego w wyborach Wiktora Janukowycza. Protesty, które zostały zainspirowane przez kontrowersje wokół propozycji "wszystko albo nic" - porozumienia z UE, które wykluczałoby integrację ekonomiczną z Rosją.