Cytat pierwszy:
„Kilkadziesiąt godzin po otwarciu igrzysk bardzo wzmocniło stereotyp katolika kretyna, który niczego nie rozumie, za to wszystkim się oburza, i generalnie żyje od oburzenia do oburzenia. Oczywiście nie wszyscy katolicy to katokretyni, ale właśnie ci ostatni są najbardziej donośni i widoczni”.
Cytat drugi:
„Nie podobała mi się kpina z chrześcijańskiej wieczerzy, ostatniej wieczerzy Chrystusa z Jego uczniami, fundamentalnej dla liturgii niedzielnej. Nie wchodzę tu w krytykę »bluźnierstwa«. To akurat nie dotyczy każdego. Jednak pytam: czemu dobremu służy ryzyko, że zrani się wierzących? Nawet, jeśli jest się antyklerykałem! W tym wypadku przemawialiśmy do całego świata. Wśród miliarda chrześcijan na świecie ileż jest dzielnych i uczciwych osób, którym wiara pomaga żyć i uczy, jak uczestniczyć w życiu wspólnym, nikogo nie krępując?”.
Obraz wiszący w Dijon inspirował twórców paryskiego widowiska?
Autorem pierwszego cytatu jest pan redaktor Tomasz Lis. Ciekawe, czy pan Lis za „katokretyna” uznałby maltańskiego arcybiskupa Charlesa J. Sciclunę, który w imieniu wielu katolików napisał protest adresowany do francuskiego ambasadora. Czy „katokretynami” są ludzie z firmy C Spire, którzy wycofali reklamy z igrzysk pod wpływem ceremonii otwarcia i parodii „Ostatniej wieczerzy” Leonarda da Vinci, która przecież była także parodią Ostatniej Wieczerzy, a więc wydarzenia opisywanego w Ewangeliach – nie tylko obrazu? Odłóżmy między bajki opowieści o tym, że scenę zainspirował obraz jednego z flamandzkich mistrzów, nikomu dotąd nieznany, wiszący w Dijon. Bo że za „katokretynów” uważa pan Lis, a także wielu innych, idących w jego ślady, zwykłych ludzi, niekoniecznie wierzących, wyrażających oburzenie – to chyba jasne.
Czytaj więcej
- Wszyscy byli zaskoczeni skalą tego widowiska. Nic nie wskazywało na to, że coś tak spektakularnego wydarzy się w Paryżu. Dotychczas te gale były zdecydowanie skromniejsze – mówi w podcaście "Rzecz w tym" Jacek Cieślak – dziennikarz serwisu Kultura "Rzeczpospolitej"
Być może autora drugiego cytatu pan redaktor Lis również uznałby za „katokretyna”. Jest nim zaś Jean-Luc Mélenchon, lider lewicowego, a nawet lewackiego ugrupowania La France Insoumise, wchodzącego w skład lewicowego sojuszu, który zdobył w ostatnich wyborach we Francji 146 mandatów. To fragment blogowego wpisu polityka z soboty. Poza tym pan Mélenchon ceremonię chwali, choć nie podobała mu się również Maria Antonia z odciętą głową.