Estera Flieger: Donald Tusk czuje gniew. Śmierć żołnierza powinna postawić granicę polaryzacji

Informacja o zatrzymaniu żołnierzy na granicy polsko-białoruskiej wywołała polityczne trzęsienie ziemi w ostatnich dniach kampanii do Parlamentu Europejskiego. Najważniejsze pytanie: co teraz zrobią z tym faktem politycy?

Publikacja: 06.06.2024 17:04

Zapora na granicy Polski z Białorusią

Zapora na granicy Polski z Białorusią

Foto: REUTERS/Kacper Pempel

Dziennikarze Onetu ujawnili, że na przełomie marca i kwietnia na granicy polsko-białoruskiej żołnierze, którzy wspierają Straż Graniczną, użyli broni. Trzech z nich zatrzymała Żandarmeria Wojskowa. Prokuratura sprawdza, czy przekroczyli uprawnienia. Sprawa wywołała polityczne trzęsienie ziemi w ostatnich dniach kampanii do Parlamentu Europejskiego.

Czytaj więcej

Prokuratura: żołnierzy z granicy zatrzymano i skuto bez udziału prokuratora

Zatrzymanie żołnierzy na granicy: Donald Tusk „czuje gniew”

Wszyscy od wszystkich żądają wyjaśnień: premier Donald Tusk „przyjął meldunek” od ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar spotka się ze swoim zastępcą do spraw wojskowych – prokuratorem Tomaszem Janeczkiem, a prezydent Andrzej Duda, który miał nie zostać poinformowany o incydencie, zwołuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Politycy obozu rządzącego są zaniepokojeni reakcją Żandarmerii Wojskowej – czy wręcz, jak napisał Donald Tusk na X, czują gniew – a opinia publiczna podnosi obawy o to, czy wojsko trzyma się procedur. 

W tym samym czasie media podają, że zmarł raniony przy granicy żołnierz. Kryzysowi w ostatnich tygodniach towarzyszą cyberatak na Polską Agencję Prasową i wiadomości o udaremnionych próbach sabotażu w innych regionach kraju. 

Czytaj więcej

Żołnierz raniony nożem przy granicy nie żyje

Polaryzacja przeszkadza politykom dbać o bezpieczeństwo Polski

Nie jesteśmy na szczęście Rosją, dlatego media mogą informować o incydencie, jaki miał miejsce na granicy. Pytanie brzmi, co zrobią z tą wiedzą politycy. Jeśli przedstawiciele dwóch największych partii będą przerzucać się oskarżeniami, a członkowie koalicji rządzącej spróbują wykorzystać problem na potrzeby wewnętrznej rywalizacji i wykończenia konkurencji, to możemy poczuć się jak pies z memów, który siedzi w płonącym pomieszczeniu z kubkiem kawy w łapach i powtarza przerażony: „Wszystko jest w porządku, wszystko jest w porządku”.

Nie jesteśmy na szczęście Rosją, dlatego media mogą informować o incydencie, jaki miał miejsce na granicy

Latami politycy karmili polaryzacyjnego potwora. Wyłazi – gargantuiczny, potężny, obślizgły, kłapiący zębami i wymachujący rosnącymi łapskami. Kryzys na granicy trwa już trzeci rok. O wiele łatwiej byłoby sobie z nim radzić, gdyby politycy wypracowali jedną spójną politykę, kontynuowaną przez kolejne obozy, zamiast przerzucać się coraz to bardziej absurdalnymi oskarżeniami o to, kto jest czyim agentem. O wiele łatwiej byłoby też wyjaśnić to, co wydarzyło się przy granicy, gdyby nie nadmiarowa patologiczna polaryzacja. Jeśli ostatni incydent nie będzie dzwonem bijącym na trwogę, to co obudzi polskich polityków?

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem