Ireneusz Krzemiński: Jak można uratować wybory

Na listach opozycji jest wielu ludzi dużo lepszych niż pisowskie urzędasy.

Publikacja: 13.09.2023 03:00

Ireneusz Krzemiński: Jak można uratować wybory

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Czas kampanii skraca się z dnia na dzień, a wyniki sondażowe opozycji, również KO, wcale się nie poprawiają. Więcej: szansa na rzeczywiście wygrane wybory maleje w porównaniu z tym, co było kilka miesięcy temu. Liczba niezdecydowanych – różnych niezdecydowanych – rośnie i to jest zła wróżba dla opozycji. Co więcej, zwlekające z ogłoszeniem swych list Prawo i Sprawiedliwość sporządziło je niezwykle starannie. Komentatorzy bez przerwy mówią o „jedynkach”, „spadochroniarzach” i komentują zaskakujące czasem zmiany.

Ale nie dostrzegają, że te zmiany zapewne na ogół były oparte na badaniach, nie były przypadkowe. PiS używa badań socjologicznych od początku kampanii wyborczej w 2015 roku niezwykle perfidnie i fachowo. Pod „biorące” i znane nazwiska wpisano znaczące, pisowskie lokalne osoby, by zapewnić sobie mandaty. Tymczasem opozycja jest w tej chwili zajęta walką wewnętrzną między poszczególnymi kandydatami, a nie zajmuje się wspólną walką z wielkim wrogiem, jakim jest PiS. Sytuacja wygląda więc zdecydowanie niedobrze.

Czytaj więcej

Marek Migalski: Na polskiej scenie politycznej tylko Donald Tusk wprowadza liberalne praktyki

Czy można coś z tym zrobić, skoro do wyborów pozostało niewiele ponad miesiąc?! W środowisku obywatelskich działaczy narodził się pewien pomysł, który ma szansę realizacji. A polega na tym, aby wywołać debatę na lokalnych listach, w okręgach, w powiatach, aby skłonić wyborców do walki o wybranie „swoich”, „lokalsów”, a nie narzuconych z góry wielkich działaczy partyjnych. Gdy bowiem przejrzeć wspomniane listy PiS-u i listy opozycji, to na tych ostatnich występują prawdziwie charyzmatyczni, cieszący się autorytetem i szacunkiem ludzie, bez porównania – by tak rzec – „cięższego kalibru” niż urzędasy pisowscy. Gdyby udało się wskazywać opinii publicznej, miejscowej, tych obywateli z autorytetem, z dorobkiem społecznym czy też naukowym lub artystycznym, to mogłoby się okazać, że wywołana w ten sposób konkurencja bardzo mogłaby zmotywować miejscowych i – przechylić szalę na rzecz opozycji. Bo dobrych kandydatów opozycja w sumie ma o wiele więcej niż PiS, bazujący na miejscowych, pisowskich notablach.

Wybory 2023. Nadzieja w obywatelach

Owszem, aby cała operacja się powiodła, należałoby już teraz, natychmiast podjąć właściwe działania, w tym – obywatelskie. Mam nadzieję, że to się stanie, bo mamy przecież możliwości wykorzystania mediów społecznościowych do otwarcia dyskusji i zmotywowania wyborców do udziału w niej. Emocje mogą się tu pojawić jak na meczu sportowym!

Najefektywniej byłoby, gdyby same partie włączyły się w to działanie, ale widać, że stopień samozadowolenia i braku wyobraźni socjologicznej przeważa, nie mówiąc o partyjniactwie i partyjnych interesach. Ta ograniczona perspektywa – jak widać – wciąż trwa i ma się dobrze, chociaż łatwo można sobie wyobrazić, że kolejne zwycięstwo PiS-u będzie oznaczało w zasadzie koniec możliwości realizacji tych partyjnych interesów opozycji. Bo spadnie na nią, wiszący jak miecz Damoklesa, bezczelne, autorytarne zniszczenie…

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: TVP sztabem wyborczym rządzących

Nadzieja więc w samych obywatelach, jeśli włączy się dość ludzi, w tym właśnie zaangażowanych „lokalsów”, aby skłonić swych współmieszkańców wyborców i PiS-u, i opozycji do konkurowania o to, kto z „naszych” powinien wejść do parlamentu. Życzę więc obywatelskim aktywistom i wszystkim, którym leży los Polski demokratycznej i prawdziwie niepodległej, by zacząć działanie.

Ireneusz Krzemiński

Autor jest socjologiem, profesorem nauk humanistycznych


Czas kampanii skraca się z dnia na dzień, a wyniki sondażowe opozycji, również KO, wcale się nie poprawiają. Więcej: szansa na rzeczywiście wygrane wybory maleje w porównaniu z tym, co było kilka miesięcy temu. Liczba niezdecydowanych – różnych niezdecydowanych – rośnie i to jest zła wróżba dla opozycji. Co więcej, zwlekające z ogłoszeniem swych list Prawo i Sprawiedliwość sporządziło je niezwykle starannie. Komentatorzy bez przerwy mówią o „jedynkach”, „spadochroniarzach” i komentują zaskakujące czasem zmiany.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?