Czesław Bielecki: Dlaczego zamiast umowy społecznej częściej mamy społeczną zmowę?

Żadna obecność w mediach społecznościowych nie zastąpi przywództwa, a ono zaczyna się od połączenia pozytywnego myślenia z energią organizacyjną. Taką zdolność ma tylko (i aż) 20 procent społeczeństwa.

Publikacja: 24.08.2023 03:00

Czeslaw Bielecki

Czeslaw Bielecki

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski

Podziel kartkę papieru wzdłuż na nierówne części. Ta szersza to część społeczeństwa, która bierze udział w wyborach. Teraz połóż ten pasek papieru poziomo i zaznacz jedną piątą długości zgodnie ze znaną prawidłowością ról społecznych. 20 procent ciągnie rozwój, 80 procent wzoruje się na nich i podąża w kierunku, o którym decyduje ta jedna piąta, lub się ociąga.

A teraz z tych 20 proc. odkreśl po lewej stronie pionowy pasek jednej dwudziestej – to będzie 1 procent. Tyle liczyła Armia Krajowa, tyle liczyła podziemna Solidarność – po prostu co setny z nas ma zadatki na lidera, choćby zespołu, firmy, środowiska, gminy, regionu, miasta czy kraju. A teraz zwiń ten pasek w kółko z zaznaczonym kreską 1 procentem, zderzonym ze strzałką po prawej stronie wyznaczającej początek większości – owych 80 proc.

Nieważne – z Ziobrą czy bez

Patrząc na ten papierowy model błędnego koła, bez trudu zrozumiesz, dlaczego jesteśmy wciąż półperyferiami. Po prostu destylujemy elity z tej dolnej części naszego społecznego spektrum. Wśród tych 80 procent łatwiej znaleźć biernych, miernych i nawet małowiernych. Choć często ledwie nadążają za aktywnymi, sami pchają się na czoło. To oni zakrzykują nas w mediach słowotokiem bez średników i przecinków. Ci powolni dyktują tempo i pilnują, żeby ktoś bystrzejszy, szybszy, inteligentniejszy ich nie wyprzedził. Jeśli chcemy wyjść z pułapki średniego rozwoju, spójrzmy czasem na ten papierowy pierścień. To kulturowo-mentalny idiom polskiej polityki.

Czytaj więcej

Czesław Bielecki: WSI bez tajemnic

W znakomitym kabarecie Pożar w burdelu akcją kieruje postać Burdeltaty. To on nadaje tempo i zapowiada solistów. Gdyby miał takich aktorów, jakich dobierają sobie antagoniści Tusk i Kaczyński, nikt nie wybrałby się na spektakl Pożaru w burdelu. Cóż, że ktoś ma poczucie humoru, skoro nie widzi, że od żałosności do śmieszności często tylko krok. Szef ministra Sławomira Nowaka był takim samcem alfa, tak najlepszym w każdej dziedzinie, że ministrowi zostały już tylko zegarki jako wyróżniająca przewaga. Premier Morawiecki tak sprawnie przedstawia przewagi swojego rządu, że nie zauważył, iż jego faworyt – minister Waldemar Buda – ustawił na korytarzu resortu rozwoju i technologii domy z tektury z hasztagiem „domybezformalności”. Dobierając współpracowników z dolnych 80 procent i chroniąc ich jako swoich – niczego się nie „ogarnie” i nie „dowiezie”, by użyć ulubionego slangu naszych polityków różnych partyjnych afiliacji. Trzeba liczyć państwowy czas i pieniądze równie skrupulatnie jak swoje własne. A z tym są kłopoty, bo za żadne pieniądze nie kupi się straconego czasu. Nieważne czy z Ziobrą, czy bez Ziobry wymiar sprawiedliwości wciąż kuleje na obie nogi: sądowniczą i prokuratorską.

Destylowanie 1 procentu

Od lat w pracy zawodowej i społecznej bronię paradoksu: wnioski nie płyną z analiz. Rozwiązania problemów rodzą się z doświadczenia, z kreatywności, ze zdolności do syntetycznego spojrzenia na sytuację, na jej złożoność i kontekst. Dopiero hipotezę roboczą, często śmiało wykraczającą poza – zdawałoby się – nieusuwalne ograniczenia prawne czy psychologiczne, można przetestować analizą skutków danego rozwiązania.

Przywództwo sprowadzone do namiętności walki o władzę samą dla siebie zniszczy każdą Rzeczpospolitą

Otóż modus operandi, sposób, który obowiązuje w naszej administracji samorządowej i rządowej, jest zaprzeczeniem twórczego rozwiązywania problemów. Więcej – nasz model operacyjny, w którym każdy kierownik czeka na opinię swojego kierownika (aż na górze sięgnie wzroku Tuska czy Kaczyńskiego), jest zaprzeczeniem innowacyjności, kreatywności i przedsiębiorczości. Krótko mówiąc: wolnej myśli.

Destylowanie 1 procentu elity przywódczej spośród środkowych i dolnych stref owych 80 procent, niezbyt samodzielnych, a czasem z trudem nadążających za zmianami, prowadzi nieuchronnie do marginalizowania ludzi twórczych. Nasze przekleństwo – bezinteresowna zawiść – ma w takim negatywnym doborze kadr kierowniczych obiektywne uwarunkowania.

Rzeczpospolita

Człowiek ograniczony, pozbawiony odwagi cywilnej, słusznie czuje się zagrożony każdą samodzielną, autorską, twórczą propozycją. Tępy polityk nie powie: „Znalazłem bystrych współpracowników”. To według niego frajerzy, którzy nie umieli wspiąć się tak wysoko jak ich szef. I – każdy sądzi podług siebie – pewnie chcą tego samego co on. Być wyżej i jak najmniej się natyrać. W ten sposób rządzenie ludźmi i sprawami, jedna z najcięższych prac polegających na inspirowaniu do działania, czasem – na zmuszaniu ludzi, aby robili nawet to, na co nie mają ochoty, przekształca się w spokojną fuchę. Wystarczy nie odbierać telefonów, przekładać spotkania i terminy, płynąć w nurcie urzędowej bieżączki. A to, że z prądem płyną tylko śmieci, wymyślili przecież jacyś literaci zaczytani w Miłoszu i w jego dwuwierszu: „Lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach”.

Szwajcaria, Finlandia i Izrael

Jak zmienić ten idiom mentalno-kulturowy, skoro spotyka się w nim przeszłość z teraźniejszością? Przede wszystkim – spojrzeć na inne nacje i państwa, które przebiły się na szczyt, chociaż nie znały i nie miały innych zasobów niż kapitał ludzki i kapitał intelektualny.

Czytaj więcej

Czesław Bielecki: Koalicja zgody narodowej

Czyż górska Szwajcaria, kraj chłopów, którzy wzięli się za precyzyjne rzemiosła, a potem zbudowali imperium bankowe, nie przeczy ograniczeniom geografii? Czy Finlandia nie pokazuje, co znaczy szkolnictwo dla gospodarki? A czy Izrael, kraj o podobnym do naszego politycznym chaosie powstających i znikających partii i partyjek, nie uświadamia, że obronić go mogą tylko najlepsi, najbardziej oddani krajowi?

Opór rzeczywistości

Zarówno pierwsza Solidarność lat 1980–1989, jak i solidarność polska na rzecz Ukrainy pokazują, jak wielki jest nasz kapitał społeczny. Ufamy sobie i tym, którzy nie zawodzą naszego zaufania. W przeciwnym razie nie przyjęlibyśmy w naszych domach, we wsiach i w miastach milionów uchodźców z Ukrainy, na którą już po raz drugi w tym stuleciu napadła Rosja.

Dlaczego tak dobrze działa u nas zmowa społeczna, a tak słabo – umowa społeczna? Odpowiedź była i jest ta sama. Idziemy za liderami, którzy nie tylko wskazują konkretny i zrozumiały cel, lecz także organizują innych i sami z poświęceniem pracują. Natomiast z niezawodnym instynktem rozpoznajemy tłuste koty w garniturach, które ze sztabem swoich PR-owców opisują nam, co my – społeczna massa tabulettae – zrobimy według ich haseł czy postulatów. Im bardziej używają w swoich narracjach słowa projekt, tym bardziej oddalają się od jego realizacji. Widać, że słowami nie ogarniają ani czasu, ani pieniądza, ani zasobów ludzkich, ani oporu rzeczywistości.

Z niezawodnym instynktem rozpoznajemy tłuste koty w garniturach, które ze sztabem swoich PR-owców opisują nam, co my zrobimy według ich haseł

To nie liderzy z pierwszych 20 procent naszego społeczeństwa, lecz followersi skupieni wokół czy to prezydenta miasta, czy to starosty, czy wojewody, czy ministra – cały czas zastrachani, chowający się za kolejnych pseudoliderów struktur o mylących nazwach. Wydział zdrowia czy handlu, minister obrony czy infrastruktury nie dokona przecież niczego sam. A jeśli jego troska o bieg spraw mu podległych sprowadza się albo do ogólników, albo do wybiórczo traktowanych konkretów na telewizyjne setki, to czy jest w opozycji, czy jeszcze w rządzie, chleba z takiej mąki nie będzie.

Absolutyzm oświecony kontra dobre wybory

Żadna obecność w mediach społecznościowych nie zastąpi przywództwa, a ono zaczyna się od połączenia pozytywnego myślenia z energią organizacyjną. Taką zdolność ma tylko (i aż) 20 procent społeczeństwa w kraju 16 województw, ponad 300 powiatów i prawie 2500 gmin. Rzadko kiedy udaje się u nas spotkać lidera z prawdziwym teamem. Takiego, który myśl zgłoszoną na kartce formatu A4 potrafi ogarnąć, przekazać zespołowi, a ten zoperacjonalizuje ją tak, że zamierzenie zbilansuje się w warstwach rzeczowej, czasowej i finansowej.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Opozycjoniści PRL jak wiatr przeszłości

Statystyka czy demografia są dziedzinami wiedzy przerażająco obiektywnymi. Nie można nagle spowodować przyrostu naturalnego, zwiększyć liczebności armii zawodowej, osiągnąć standardów niezależności sędziowskiej czy rzetelności wymiaru sprawiedliwości. To procesy, które przyśpieszamy, spowalniamy lub blokujemy. Ale żaden kapitał społeczny czy finansowy nie powstanie bez ludzi, bez ich intelektualnego, twórczego wkładu i bez talentu organizowania pracy, także politycznej. Przywództwo sprowadzone do namiętności walki o władzę samą dla siebie zniszczy każdą Rzeczpospolitą.

A skoro nie mamy szans na absolutyzm oświecony Tuska, Kaczyńskiego, Hołowni czy Mentzena, trzymajmy się wyborów demokratycznej reprezentacji spośród 20 procent, którzy udowodnili nie tylko sobie, lecz także nam, że dają radę, czyli biorą odpowiedzialność. Patrząc na amerykańskie filmy i seriale, wyciągajmy wnioski: nie ma sukcesu bez współpracy i nie ma współpracy bez przywództwa tych najlepszych.

Autor jest architektem i publicystą, prezesem Fundacji Konsens. W 2021 r. ukazały się jego dwie książki: „Tak i nie” oraz „ArchiKod”

Podziel kartkę papieru wzdłuż na nierówne części. Ta szersza to część społeczeństwa, która bierze udział w wyborach. Teraz połóż ten pasek papieru poziomo i zaznacz jedną piątą długości zgodnie ze znaną prawidłowością ról społecznych. 20 procent ciągnie rozwój, 80 procent wzoruje się na nich i podąża w kierunku, o którym decyduje ta jedna piąta, lub się ociąga.

A teraz z tych 20 proc. odkreśl po lewej stronie pionowy pasek jednej dwudziestej – to będzie 1 procent. Tyle liczyła Armia Krajowa, tyle liczyła podziemna Solidarność – po prostu co setny z nas ma zadatki na lidera, choćby zespołu, firmy, środowiska, gminy, regionu, miasta czy kraju. A teraz zwiń ten pasek w kółko z zaznaczonym kreską 1 procentem, zderzonym ze strzałką po prawej stronie wyznaczającej początek większości – owych 80 proc.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?