2. Czy można traktować poważnie jako argument na rzecz uwikłania Chrzanowskiego, że w czasach gierkowskich „pozwolono mu zrobić doktorat”, a potem habilitację? Nie podejrzewam, aby Cenckiewicz – zanurzony w archiwach bezpieki – był na tyle oderwany od rzeczywistości, aby nie wiedzieć, że Polska po 1956 roku różniła się od Polski czasów stalinowskich i można było w niej robić doktoraty i habilitacje mając niezależne, a nawet opozycyjne poglądy. Pierwsze z brzegu dwa przykłady: Karol Modzelewski (doktorat 1974 r., habilitacja 1978 r.) czy Zbigniew Romaszewski (doktorat 1980 r.). Takich przykładów można oczywiście przytoczyć znacznie więcej. Zresztą sam wybór tematu pracy doktorskiej Chrzanowskiego „Prawo do domu jednorodzinnego w spółdzielczych zrzeszeniach budowy jednorodzinnych” i habilitacji „ Formy prawne wspólnych przedsiębiorstw spółdzielczych i spółdzielczo-państwowych” dobitnie świadczą o tym, że przyszły profesor, specjalizujący się w prawie cywilnym i od młodości interesujący się teorią i socjologią prawa, świadomie w latach 70. w swej pracy naukowej podejmował tematy, które nie mogły wywołać starcia z władzą.
3. Czy można czynić zarzut Chrzanowskiemu, że w latach 70. otrzymywał paszport? Pierwszy raz dostałem paszport w 1989 r., ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, ludzi którzy dostawali paszporty w epoce gierkowskiej, traktować jako ludzi z definicji podejrzanych o niecne kontakty z SB. Trzeba powiedzieć wprost: w tamtym czasie paszporty dostawali ludzie, zdecydowanie bardziej afiszujący się z opozycyjną postawą niż Wiesław Chrzanowski, który zachowywał niezależną postawę, ale nie podpisywał protestacyjnych listów i nie publikował za granicą pod własnym nazwiskiem. Status Chrzanowskiego w oczach bezpieki zmienił się, gdy stał się politycznym mentorem Ruchu Młodej Polski, ale było to dopiero w 1979 roku.
4. Czy wypada uczciwemu i obiektywnemu historykowi lekceważyć jako niewiarygodną opinię byłego wysokiego funkcjonariusza MSW Aleksandra Makowskiego, który świadczy na korzyść Chrzanowskiego i wyrażać podziękowania – w „Konfidentach” – Piotrowi Wrońskiemu, oficerowi tego samego resortu, który przychyla się do podejrzeń Cenckiewicza? Opinię Makowskiego dyskwalifikuje z zasady, jako niewiarygodną, bo pochodzącą od byłego funkcjonariusza wywiadu MSW. Wroński był nim także, ale jego opinia jest dla Cenckiewicza w pełni wiarygodna, bo obciążająca Chrzanowskiego.
5. Wręcz komicznie brzmi zarzut, że intelektualny mistrz polskiej prawicy rozmawiał w domu o polityce, chociaż wiedział, że ma domowy podsłuch, a kiedyś powiedział, że nie rozmawiał. Sam, gdybym miał podsumowywać, to sądzę, że uzbierałyby się setki godzin, które przegadałem z Wiesławem Chrzanowskim o polityce w jego mieszkaniu na Powiślu. Po to przecież przychodziłem do niego – jak wielu innych- wiedząc doskonale, że w jego mieszkaniu musi być podsłuch. Tak ja był u mnie i w wielu mieszkaniach opozycjonistów. Każdy kto pamięta tamte czasy i miał do czynienia ze środowiskami opozycyjnymi doskonale wie, że w naszych domach nie rozmawiało się o planowanych akcjach, o miejscach, w których ukryte są powielacze, ale polityka i idee stanowiły jeden z głównych tematów rozmów, bo nimi żyliśmy.
Kuriozalnie brzmi zarzut, że Chrzanowski umyślnie prowadził w domu polityczne rozmowy, by dostarczyć materiałów podsłuchującej jej bezpiece.
Podobnych pytań mógłbym zadać więcej. Sądzę jednak, że te wystarczają, aby uzasadnić pogląd, że w sprawie Chrzanowskiego, Cenckiewicz nie jest obiektywnym badaczem, a zacietrzewionym śledczym, szukającym na siłę winnego.