Reklama
Rozwiń

Róża Thun: Koledzy, co wam się stało?

Posłowie powinni podejmować decyzje w zgodzie z własnym sumieniem, a nie przewodniczącego.

Publikacja: 15.02.2023 03:00

Szymon Hołownia był ostro krytykowany za decyzję o wstrzymaniu się od głosu Polski 2050 w sprawie no

Szymon Hołownia był ostro krytykowany za decyzję o wstrzymaniu się od głosu Polski 2050 w sprawie nowelizacji ustawy o SN

Foto: PAP/Piotr Nowak

Po głosowaniu nad ustawą o Sądzie Najwyższym, w którym posłowie Polski 2050 Szymona Hołowni zagłosowali przeciwko niej, powszechnie krytykowano nas za rzekome odejście od wspólnych ustaleń z innymi ugrupowaniami opozycyjnymi. Powtórzę raz jeszcze: gdyby nie notoryczne łamanie przez rząd PiS zasad i reguł gwarantujących zachowanie praworządności w Polsce, tak wyczekiwane i koniecznie potrzebne nam pieniądze na Krajowy Fundusz Odbudowy już dawno by tu były. I będą, ale najpierw trzeba wybrać władze szanujące prawo, żeby umożliwić odbudowę niezawisłego sądownictwa i nie tylko.

Dziś jednak mam ochotę wyjść na ulice, na place, na których protestowaliśmy przeciwko demontażowi trójpodziału władzy, gdzie broniliśmy wolności mediów i żądaliśmy szacunku dla konstytucji. Chcę głośno wołać: politycy, aktywiści i działacze na rzecz wolności i demokracji, prawnicy, redaktorzy i komentatorzy, co się z wami stało?! Czy nagle to, co najważniejsze, stało się drugorzędne w stosunku do pieniędzy? Czy to, co najważniejsze, zostało przykryte „jednością opozycji”? Czy też to, co najważniejsze, ugięło się przyciśnięte strachem przed zmasowaną krytyką, hejtem i manipulanctwem? Co się stało?!

Prawo i zasady

W organizowaniu państwa, funkcjonowaniu społeczeństwa i rozwoju gospodarczego dla zagwarantowania bezpieczeństwa najważniejsze są rządy prawa i tego dzisiaj zapewne nie musimy sobie wzajemnie tłumaczyć. Po to przecież wyzwalaliśmy się z komunizmu, budowaliśmy Trzecią Rzeczpospolitą, wstępowaliśmy do Unii Europejskiej.

Czytaj więcej

Thun: Od tego, czy Amerykanie sięgną głęboko do kieszeni, zależy życie Ukraińców

Prawo, które tworzymy, czy to krajowe, czy też to dla całej Unii Europejskiej, ani na jotę nie może odbiegać od wspólnie ustalonych zasad. I nie dlatego, że nie wolno, tylko dlatego, że nie chcemy. Bo wiemy, że przymykanie oka na łamanie praworządności, na rozbijanie wspólnych norm i deptanie wartości grozi nam powrotem do systemów, które w Polsce i w Europie już szalały, a i teraz mają ochotę na powrót do swoich podłych praktyk.

Ku mojemu zdumieniu i rozpaczy znaczna większość opozycji wstrzymała się od głosu, kiedy głosowana była pisowska ustawa, która rzekomo miała umożliwić Komisji Europejskiej przekazanie do Polski funduszy na KPO. Wszyscy wiedzieli, że po bezczelnym i aroganckim odrzuceniu przez koalicję rządzącą poprawek zaproponowanych przez opozycję ustawa ta jest niezgodna z konstytucją i nie wypełnia słynnych kamieni milowych.

Na oczywiste i jedyne uczciwe rozwiązanie, jakim było odrzucenie tego dokumentu, zdecydowało się jednak tylko koło Polska 2050, sześć posłanek i posłów Lewicy i dwie dzielne posłanki KO. Reszta opozycji schowała głowę w piasek i udawała, że nie widzi, jak przy udziale ich tchórzostwa i matactwa przechodzi niekonstytucyjna ustawa. Przeglądałam listy do głosowania: również ci, którzy dzień czy kilka wcześniej publicznie i z wielkim przekonaniem mówili o konieczności odrzucenia ustawy, gdyby poprawki miały nie przejść, kiedy przyszło co do czego, wstrzymali się od głosu i ustawę przepuścili.

Tak wygląda strach i tradycyjne łamanie kręgosłupów w partiach. Pamiętam te wrzaski, przekleństwa i telefony od moich niegdysiejszych szefów, nawet w drodze do sali plenarnej na głosowania w sprawie wspólnej polityki migracyjnej, w sprawie łamania prawa przez rząd PiS czy w innych trudnych tematach. Permanentny argument: „Nie wytłumaczysz tego ludziom! Wstrzymaj się!” nigdy mnie nie przekonywał. Tak samo jak: „Musimy zachować jedność delegacji!” – co to za wartość, taka jedność podbudowana strachem i uciekająca od uczciwej decyzji?

Partyjniactwo i sondaże

Z niepokojem i smutkiem widzę, że dla wielu nadal ważniejszy jest interes partyjny, posłuszeństwo w stosunku do szefa niż apele nawołujące do obrony prawa ze strony ekspertów i specjalistów, najpoważniejszych stowarzyszeń prawniczych i społecznych, wypowiedzi autorytetów, ludzi, z którymi staliśmy pod sądami i demonstrowaliśmy w koszulkach z napisem „KONSTYTUCJA”. Partyjniactwo i sondażownie, „Ludziom tego nie wytłumaczysz” i lęk przed pisowskimi hejterami okazują się silniejsze niż to wszystko, czego broniliśmy od lat. Ale chyba jeszcze gorsze jest tłumaczenie: „Reynders przecież puścił tweeta, że to obiecujący krok w dobrym kierunku”, Senat to poprawi etc., byle spuścić zarzut o koniunkturalizm na kogoś innego.

Senat naniósł poprawki, które zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami zostały odrzucone w Sejmie przez większość rządzącą. Samej ustawy drugi raz się nie głosuje, więc odrzucić jej już nie można było i tyle mamy z tego kombinowania. Tłumaczenie się, że taka była umowa i że jedność opozycji jest najważniejsza, jest robieniem Polakom wody z mózgu. Umówili się, że wspólnie pomogą PiS-owi po raz kolejny łamać prawo? To miałaby być ta jedność opozycji? Przykro patrzeć, jak niektóre osoby wiją się dziś niczym piskorze, żeby jakoś wytłumaczyć swoje zachowanie sprzeczne z wcześniejszymi deklaracjami.

Dobrze, kiedy posłanki i posłowie wiedzą, że ważniejsze jest podejmowanie decyzji w zgodzie z własnym sumieniem niż wyłącznie w zgodzie z sumieniem przewodniczącego. W takiej partii członkowie traktowani są podmiotowo, nikt ich nie zmusza, żeby dla celów taktycznych wyparli się wartości, dla których znaleźli się w polityce. Ale bardzo niepokojące jest, że to się nie mieści w głowie wielu komentatorom. I to komentatorom, którym nie jest wszystko jedno.

Więc z wielkim zapałem opowiadają, że Hołownia skorzystał z okazji, żeby się odróżnić od innych, że poszukuje swojej tożsamości, że jemu się opłaca rozbijanie jedności i tym podobne bzdury. A w ogóle to Hołownia nie ma doświadczenia. Doświadczenia w czym? W cynicznych grach i gierkach? To, niestety, świadczy fatalnie o tych, którzy komentują politykę: widzą ją wyłącznie jako taktykę, mamienie wyborców, rozgrywki szefów i uległość parlamentarzystów. Doszukują się drugiego dna, a jak go nie znajdą, to wymyślą. Nie wymagają od polityków prawdy i uczciwości, odwagi i wierności wartościom. Żądają jedności w wydaniu: uległość w stosunku do najsilniejszego.

Liczenie sędziów

Jak bardzo rację mieli ci, którzy głosowali za odrzuceniem niekonstytucyjnej ustawy! Skutkiem uników i kombinowania przez większość opozycji trafiła ona w ręce Trybunału Julii Przyłębskiej i sędziny, która uważa, że flaga Unii Europejskiej to szmata. To cieszy tych, którzy bali się wziąć odpowiedzialność na siebie i przepuścili tę pisowską propozycję przez parlament. Znający się na realiach Trybunału Julii Przyłębskiej rachują teraz, ilu sędziów jest od kogo, ilu zbuntowanych, jaką się uda stworzyć większość i ile to będzie trwało. Gierki i spekulacje toczą się dalej, a ludzie są w tym całkowicie zagubieni.

Dla wielu treść straciła na ważności. W tym tkwi prawdziwe niebezpieczeństwo. Bo taka polityka krótkie ma nóżki.

Autorka jest posłanką do Parlamentu Europejskiego Polski 2050

Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia