Michał Kolanko: Wolnościowcy odchodzą. Co dalej z Konfederacją?

Politycznym wydarzeniem początku nowego tygodnia o długoterminowych konsekwencjach, potencjalnie również wyborczych, jest bez wątpienia odejście trójki posłów - Artura Dziambora, Dobromira, Sośnierza i Jakuba Kuleszy z Konfederacji.

Publikacja: 13.02.2023 14:33

Polityczne drogi Artura Dziambora, Jakuba Kuleszy, Dobromira Sośnierza i Konfederacji rozchodzą się

Polityczne drogi Artura Dziambora, Jakuba Kuleszy, Dobromira Sośnierza i Konfederacji rozchodzą się

Foto: Paweł Supernak, PAP

Już wcześniej posłowie ci stworzyli partię Wolnościowcy, teraz definitywnie żegnają się z pierwotnym projektem, w związku ze sporem wokół zorganizowanych przez Nową Nadzieję (partia Sławomira Mentzena, dawna partia KORWiN) prawyborów wyłaniających jedynki na listach wyborczych.

Konfederacja jako projekt polityczny powstał w 2019 roku, łącząc różnego rodzaju antysystemowe środowiska z jasnym celem wyborczym. I pod tym względem ten projekt się wtedy powiódł. Pytanie co dalej. Oczywiście Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen utrzymują, że Konfederacja ma się dobrze, a – parafrazując Marka Twaina – pogłoski o jej poważnych kłopotach są mocno przesadzone. Krzysztof Bosak w poniedziałek w Radiu Plus przekonywał, że następuje tak zwane porządkowanie szeregów przed wyborami, ale w praktyce mamy od dzisiaj do czynienia z nową sytuacją, która ma oczywiście kilka konsekwencji.

Czytaj więcej

Konfederacja traci trzech posłów. Wolnościowcy zakładają własne koło

Jak wynika z naszych rozmów, ale też oficjalnych deklaracji, Wolnościowcy nie szukają w tej chwili list do startu ale chcą utworzyć własne i zaistnieć w badaniach poparcia. To może doprowadzić do rozdrobnienia na antysystemowej prawicy. Dokładnie takiemu scenariuszowi miał przeciwdziałać sam projekt Konfederacja w 2019 roku. A Wolnościowcy liczą, że jest dla nich miejsce dzięki poparciu jednoznacznie wolonorynkowych, ale też bardziej prodemokratycznych wyborców. Oczywiście mają też liczne problemy, jak przystało na polityczny startup na mocno zabetonowanym rynku, ale kampania wyborcza sprzyja nowym przedsięwzięciom. A do tej pory Konfederacja była formacją, która przynajmniej potencjalnie na pewno przekraczała próg wyborczy i jej politycy mogliby być po wyborach przekonywani przez PiS do poparcia kolejnego rządu Zjednoczonej Prawicy. Teraz, przynajmniej teoretycznie, pojawia się ryzyko, że żadne takie środowisko nie pojawi się w Sejmie.

Wolnościowcy liczą, że jest dla nich miejsce dzięki poparciu jednoznacznie wolonorynkowych, ale też bardziej prodemokratycznych wyborców

Dlatego rozdrobnienie antysystemowej prawicy jest dla PiS niezbyt dobrą, a wręcz fatalną informacją. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że w przyszłości faktycznie do takiego rozdrobnienia dojdzie, a Konfederacja bez Dziambora i Kuleszy nie wejdzie do Sejmu. Inną sprawą jest, czy Wolnościowcy mogą - już bez Konfederacji - sięgać w większym stopniu po elektoraty innych partii opozycji lub po nowych wyborców. To jeszcze jeden scenariusz na przyszłość.

Nie ma wątpliwości, że najbliższe kilka miesięcy będą kluczowe dla tego projektu. Jeśli Dziambor i koledzy zbudują polityczny impet, to mogą zaryzykować samodzielny start, a przynajmniej jego próbę. Jeśli nie, będą być może próbować startu z innego politycznego bloku. Swoje plany wkrótce ujawni też sama Konfederacja, która na 18 lutego zapowiada polityczną konwencję i inaugurację kampanii politycznej. A ruch Dziambora i kolegów to najlepszy i jednocześnie dowód na to, że ta kampania rzeczywiście ruszyła, niczym powoli rozpędzająca się lokomotywa.

Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński izraelskiego ambasadora wyrzuca, czyli jak z rowerami na Placu Czerwonym
Publicystyka
Nizinkiewicz: Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami