Dobrze, że jest decyzja sojuszników, by przekazać Ukrainie systemy Patriot. Zwiększa to możliwości obronne naszego sąsiada, gdy Rosja, nie będąc w stanie doprowadzić do kluczowych przesunięć frontu, stara się obniżyć morale ukraińskiego społeczeństwa terrorystycznymi atakami rakietowymi i dronowymi. Im lepiej uzbrojona będzie – przy wsparciu Zachodu – Ukraina, tym większa będzie jej zdolność do prowadzenia kontrofensywy i walki tak długo, jak uzna to za satysfakcjonujące.
Jeśli by jednak patrzeć na tę sprawę przez pryzmat wypowiedzi polityków z Polski, widać jej całkowite upolitycznienie. Politycy PiS – z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele – zdają się przekonywać, że to zasługa PiS, a gdyby rządziła opozycja, z pewnością Ukraina nie dostałaby pomocy. Opozycja zaś zdaje się bagatelizować wysiłki polskich władz, by dozbrajać Ukrainę, uznając, że to tylko sprawa USA. Rzeczywistość jest bardziej złożona.
Czytaj więcej
- Przy mnie prezydent Zełenski podziękował za to, że umiędzynarodowiliśmy problem Patriotów - powiedział w rozmowie z Radiem ZET prezydencki minister Jakub Kumoch. Jak dodał, to Polska „postawiła bardzo jasno kwestię wśród państw NATO: a dlaczego nie przekazać Patriotów na Ukrainę”.
Z pewnością pomysł Kaczyńskiego, by Niemcy zamiast do Polski wysłali patrioty do Ukrainy, był dla wszystkich zaskoczeniem. Z pewnością też chodziło w nim nie tylko o Ukrainę, ale też niechęć PiS do Niemiec.
Nie wiemy jednak, jak wyglądał proces decyzyjny w tej sprawie. USA stopniują swoją pomoc dla Ukrainy. Coś, co wydawało się niemożliwe na początku wojny, po jakimś czasie się zmieniało. W marcu niewyobrażalne wydawało się wysłanie HIMARS-ów, które jednak pod koniec czerwca trafiły nad Dniepr i odegrały ważną rolę w jesiennej kontrofensywie. Miesiąc temu nie było też zgody na przesłanie patriotów. Gdy w grudniu Wołodymyr Zełenski odwiedził Waszyngton, Joe Biden mówił, że USA chciałyby wysłać bardziej zaawansowaną broń, ale europejscy sojusznicy obawiają się reakcji Rosji.