Michał Kolanko: Jak za bardzo nie przegrzać

W roku wyborczym politycy muszą walczyć z pokusami, by nie ulegać emocjom. Szkodliwym dla ich celów.

Publikacja: 04.01.2023 03:00

Solidarna Polska (od lewej: Janusz Kowalski, Zbigniew Ziobro i Anna Maria Siarkowska) kolejny dzień

Solidarna Polska (od lewej: Janusz Kowalski, Zbigniew Ziobro i Anna Maria Siarkowska) kolejny dzień zajmuje się tęczowymi opaskami, choć poza żelaznym elektoratem nikogo to nie interesuje

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Wiele rzeczy powiedziano już zarówno o ubiegłym roku w polskiej polityce, jak i o tym, jaka będzie kolejna kampania wyborcza. Padają słowa, że będzie najbardziej zaciekła, wyrównana, pełna emocji, być może najważniejsza od 1989 r. I że być może zdecyduje o losach Polski na kolejne lata, jeśli nie na dekady. To wszystko może być prawdą.

Ale jest też pytanie, czy w polskiej polityce rok 2023 będzie kolejnym „przegrzewania” tematów. To mało eleganckie słowo jest tak naprawdę słowem roku 2022 r. Dotyczy w zasadzie każdego aktora na scenie politycznej, chociaż w różnych proporcjach i w różnym czasie. Jednak „przegrzewanie” to jeden ze znaków rozpoznawczych współczesnej polityki w Polsce.

Ciągły kryzys

Logika „przegrzewania” dotyczy zwłaszcza kryzysów, które dotykają partii rządzącej. W 2022 roku dwie takie klasyczne historie to sprawa zanieczyszczenia Odry oraz kwestia zaopatrzenia w węgiel. Obie sprawy – podbijane do bardzo wysokiego C przez opozycję – miały zwiastować koniec lub bardzo poważne kłopoty partii rządzącej.

Czytaj więcej

Antoni Dudek: Solidarna Polska, atakując LGBT, walczy o przetrwanie

Podobny schemat powtarza się zresztą przy niemal każdej większej sprawie czy aferze związanej z obecnymi rządami od 2015 roku. Koniec PiS – a przynajmniej jego oczekiwanie – powtarza się praktycznie co tydzień. Węgla miało nie być, a ludzie w Polsce mieli marznąć. I to już na początku sezonu grzewczego. Rząd miał rzeczywiście z tym ogromne kłopoty, musiał też odwołać się do wsparcia samorządów z całej Polski. Ale zwiastowany totalny kryzys nie nadszedł. Węgiel zniknął z politycznej agendy – mimo realnych kłopotów rządu i potężnego napięcia politycznego wokół tej sprawy, które zakończyło się próbą puczu w samym PiS. Gdyby jednak nie kasandryczne przewidywania, paradoksalnie kłopoty PiS byłyby same w sobie dużo poważniejsze. I wyraźniej widoczne.

Tak samo było z kryzysem wokół Odry, który natychmiast stał się w oczach wielu polityków – i nie trzeba dodawać, że ze strony opozycji – katastrofą ekologiczną na skalę niemal Czarnobyla. Do tamtego wydarzenia porównywano zwłaszcza początkową reakcję władz, która miała przypominać to, jak na Czarnobyl reagował Związek Sowiecki. To umożliwiło rządowi PiS pokazywanie, że opozycja stawia na zbyt skrajne tezy, które się nie materializują. I wyjścia do przodu z obiektywnie (bo samej katastrofy nie ma co bagatelizować) trudnej sytuacji, w której na samo wydarzenie rzeczywiście nałożył się komunikacyjny chaos.

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: Where is the love? To prezes promował LGBT+

To częściowo efekt ewolucji sfery publicznej. Twitter i inne media społecznościowe doprowadziły do sytuacji, w której w oczach grupy zaangażowanych na tych platformach wyborców liczą się tylko zerojedynkowe odpowiedzi. Albo coś jest drugim Czarnobylem i końcem PiS, albo nie. Albo węgla nie będzie i Polacy zmarzną, albo nie. Polityczna rzeczywistość jest jednak dużo bardziej skomplikowana, niż chcą tego najbardziej zaangażowani wyborcy deklarujący swoje podejście do rzeczywistości w dziesiątkach codziennych tweetów.

Casus sylwestra

Ale ryzyko „przegrzania” dotyczy nie tylko opozycji. I to też jest wniosek z ostatnich tygodni i miesięcy. Bo „przegrzewać ”uwielbiają też politycy PiS. Na czele z Jarosławem Kaczyńskim, np. jeśli chodzi o retorykę wokół osób transpłciowych. Coś, co mogło być przekazem dla konkretnych grup elektoratu w pierwszych etapach objazdu po Polsce, szybko przerodziło się w temat, który bardziej mobilizował chyba wyborców opozycji. I był coraz trudniejszy do tłumaczenia przez polityków PiS, nawet w kuluarach. Kaczyński jednak ze swoich „żartów” nie rezygnował.

Logika „przegrzewania” dotyczy też rywalizacji między PiS a Solidarną Polską. Na przykład ludzie Zbigniewa Ziobry kolejny dzień – nie tylko na Twitterze, ale też w trakcie konferencji prasowych – poświęcają na kwestię tęczowych opasek w trakcie koncertu Black Eyed Peas. Ta sprawa urasta niemal do głównego wątku polskiej polityki. Trudno jednak uznać, że realnie obchodzi to więcej osób niż najbardziej żelazny z żelaznych elektoratów. Solidarna Polska tkwi jednak w uścisku z PiS, w którym na każdym kroku musi akcentować, że jest „bardziej”.

Czasami robią tak samo politycy PiS, którzy nie mogą pozwolić na to, by Solidarna Polska odróżniła się za bardzo. Trudno inaczej tłumaczyć nagłą i niespodziewaną deklarację premiera Morawieckiego o karze śmierci, jak próbą obejścia SP z prawej flanki. I jej trzymanie pod nieobecność w sferze publicznej prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

W roku wyborczym pokusa „przegrzewania” – działającego tylko na twarde części twardego elektoratu – jest olbrzymia. Wygrać może ten, który będzie emocjonować się politycznie mniej niż rywale.

Wiele rzeczy powiedziano już zarówno o ubiegłym roku w polskiej polityce, jak i o tym, jaka będzie kolejna kampania wyborcza. Padają słowa, że będzie najbardziej zaciekła, wyrównana, pełna emocji, być może najważniejsza od 1989 r. I że być może zdecyduje o losach Polski na kolejne lata, jeśli nie na dekady. To wszystko może być prawdą.

Ale jest też pytanie, czy w polskiej polityce rok 2023 będzie kolejnym „przegrzewania” tematów. To mało eleganckie słowo jest tak naprawdę słowem roku 2022 r. Dotyczy w zasadzie każdego aktora na scenie politycznej, chociaż w różnych proporcjach i w różnym czasie. Jednak „przegrzewanie” to jeden ze znaków rozpoznawczych współczesnej polityki w Polsce.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Publicystyka
Janusz Lewandowski: Mój własny bilans 20-lecia
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?