Nie wiem, na czym to polega, ale tacy np. styliści należą do najgorzej ubranych ludzi świata. Dlatego nieszczególnie dziwi, że oświadczenie Rady Języka Polskiego jest bełkotliwe. Jeśli ktoś ma jasny przekaz, jasno wyraża myśli, tymczasem przekaz Rady jest nad wyraz niejasny. Otóż sprowadza się on do stwierdzenia, że skoro Ukraińcy życzą sobie, aby mówić „w Ukrainie” i „do Ukrainy”, to tak mówić powinniśmy. Problem w tym, że niektórzy Ukraińcy, co znajdziemy w kolejnym akapicie stanowiska Rady Języka Polskiego, mówią „na Ukrainie”. Tak jak większość Polaków. Czyli co? W obecności jednych mówimy „w Ukrainie”, a w obecności innych „na Ukrainie”? I bądź tu mądry, zrozum filologa!