W imię stabilizacji politycznej siły proeuropejskie odwołują się coraz częściej do metod populistycznych. Zamiast oczekiwanego uspokojenia sytuacji borykają się ze wzrostem ugrupowań skrajnych. Efektem ich działania jest też polaryzacja społeczeństw na zwolenników i przeciwników dotychczasowej integracji w Europie. To utrudnia prowadzenie polityki antykryzysowej zarówno na poziomie krajowym, jak i w UE.
Jupiter i cała reszta
Populizm to m.in. działania skierowane przeciwko establishmentowi, prowadzone przez polityków, którzy jakoby lepiej od elit rozumieją oczekiwania społeczne. Emmanuel Macron zdobył francuską prezydenturę w 2017 r. właśnie pod takimi hasłami. W rezultacie zdemontował tradycyjny system partyjny, osłabiając proeuropejskie partie głównego nurtu i otwierając drogę do parlamentu ugrupowaniom eurosceptycznym.
W ostatnich wyborach prezydenckich kandydat Partii Socjalistycznej zdobył niecałe 2 proc. głosów. Ugrupowanie poprzednich prezydentów – François Mitteranda i François Hollande’a – uzyskało w czerwcowych wyborach do izby niższej parlamentu poniżej 5 proc. miejsc. Republikanie, partia prezydentów Jacques’a Chiraca oraz Nicolasa Sarkozy’ego, zdobyła tylko 61 mandatów spośród 577. Trudno się dziwić, że obie formacje odmówiły Macronowi współpracy przy tworzeniu rządu.
Przegrała też koalicja prezydenta. Jest on określany mianem „jupitera” ze względu na charyzmę i narcyzm. Jego zaplecze straciło ponad 100 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym. Wygranymi są za to ugrupowania skrajne, zarówno na lewicy, jak i na prawicy.
Wyjść z NATO
Politolodzy zwracają uwagę na polaryzację pomiędzy tradycyjnymi partiami a ugrupowaniami uznawanymi za antysystemowe i eurosceptyczne. Przejawem tej ostatniej tendencji jest chęć ograniczenia roli Komisji Europejskiej i Trybunału Sprawiedliwości UE. Marine Le Pen zrezygnowała wprawdzie z postulatu wyprowadzenia Francji ze strefy euro, ale broni narodowych kompetencji przed ekspansją ze strony instytucji unijnych. Jest zdecydowaną przeciwniczką federacji europejskiej. Krytykuje też polityki unijne, zwłaszcza migracyjną. Z kolei środowisko Jeana-Luca Mélenchona odmawia przestrzegania prawa unijnego oraz wyroków Trybunału Sprawiedliwości, jeśli jest to sprzeczne z interesami francuskimi. Nie chce traktatów unijnych zawieranych z państwami lub organizacjami, jeśli nie szanują praw pracowniczych lub środowiska. Le Pen i Mélenchon postulują też wyjście Francji z NATO.