Żyjemy w połączonym globalnie i skomplikowanym ekosystemie, w coraz większej części podłączonym do internetu. Wynika z tego wiele korzyści, ale cyberprzestrzeń jest niedoskonała – bogata w luki bezpieczeństwa i nieodpowiednio zabezpieczony sprzęt, podatna na cyberataki. Konfrontacja geopolityczna, wynikająca z agresywnych działań Rosji oraz rosnącej potęgi Chin, zwiększa napięcia także w świecie cyfrowym, który stał się równoległym strategicznym środowiskiem rywalizacji państw, budowania przewag, realizacji interesów i projekcji siły.
Dowodzi tego rosnąca w zastraszającym tempie liczba cyberataków. Bezpieczeństwo cyfrowe nie wynika już z okazjonalnej, raczej technicznej troski – stało się ono kluczowym motorem działań rządów na całym świecie. Wzmacniamy instytucje i zwiększamy na nie wydatki, a także zmieniamy paradygmaty, w tym biznesowe. Państwa już teraz zaczynają traktować firmy prywatne jako organizacje wspierające wzmacnianie cyberodporności oraz uważnie analizują, które firmy są warte zaufania w kontekście współpracy w budowie bardziej cyfrowego świata. Jednocześnie wzmacniają rozwój swoich krajowych branż.
Daleko od pokoju
„Cyberbezpieczeństwo jest bezpieczeństwem narodowym”, jak trafnie ujął to szef dowództwa cybernetycznego USA, generał Paul Nakasone. Cyberataki potrafią destabilizować gospodarki i paraliżować podstawowe funkcje państwa. Fundusz Rozwoju Kapitałowego Narodów Zjednoczonych szacuje, że w samym tylko 2020 r. straty ekonomiczne wynikające z cyberprzestępczości mogły sięgnąć poziomu aż 6 proc. globalnego PKB, a firma Cybersecurity Ventures spodziewa się, że koszty te w najbliższych latach mogą wzrastać o 15 proc. rocznie.
Od początku wojny w Ukrainie w zasadzie możemy mówić o ciągłych, nieustających cyberoperacjach w postaci ataków na sieci i systemy informatyczne, cyberszpiegostwie oraz operacjach psychologicznych i informacyjnych radykalizujących społeczeństwa. Przez to granica między wojną a pokojem jest dziś nieco rozmyta. Zdaniem wicepremiera Ukrainy Mychajło Fedorowa trwa już I światowa cyberwojna.
Choć kraje NATO formalnie nie są w stanie wojny w cyberprzestrzeni, to rzeczywiście trudno jest nazwać aktualną sytuację czasem pokoju. Dlatego bieżący status relacji państw w tej przestrzeni jest przez ekspertów często nazywany „niepokojem”, a świadomość, że źle zarządzany konflikt w świecie cyfrowym może doprowadzić do eskalacji napięcia w przestrzeni fizycznej lub pogłębienia kryzysu gospodarczego – mobilizuje wszystkich nas do współpracy i wzmacniania systemów cyberbezpieczeństwa. Tak w wymiarze militarnym, cywilnym, gospodarczym, biznesowym, jak i społecznym. Wszystkie te wymiary coraz bardziej na siebie wpływają i warunkują się, dlatego konieczne jest podejście systemowe i całościowe do wzmacniania bezpieczeństwa cyberprzestrzeni.