Iga Świątek numerem 1 rankingu WTA. Wielka to radość, bo nie mieliśmy wielu gwiazd na poziomie światowym w sportach popularnych globalnie. Ruszyli zatem dziennikarze, by coś o Idze napisać, a że zawsze najbardziej interesują ludzi pieniądze, to one stały się najbardziej chodliwym tematem. Pule nagród, zarobione na korcie dolary, sumy nagród w karierze i w bieżącym roku, porównywania kto, ile, na świecie i w Polsce. W głowie się zakręciło, bo przecież są to kwoty, których przeciętny, ba nawet zamożny Polak na oczy nie widział, a tylko nieliczni zobaczą.
Druga grupa „badaczy” postawiła sobie za cel znalezienie odpowiedzi na pytanie: ile jest warta Iga Świątek? Marketerzy, menedżerowie, eksperci rzucili się, by ocenić, sponsorów dopasować, jednym słowem programy marketingowe pisać i prowizje liczyć. Gratka to wielka, by zajmować się wyimaginowanym marketingiem Polki, a nie jakiegoś tam cudzoziemca.
Czytaj więcej
Iga Świątek wygrała trzeci turniej w tym roku, potwierdzając, że numer 1 światowego tenisa jest w godnych rękach.
Pytanie, jaka jest wartość marketingowa Igi Świątek, jest z pozoru dość niewinne, a przy tym uruchamiające wyobraźnię. Od razu przypomniało mi się znane powiedzenie Oskara Wilde’a, które sparafrazowane brzmi: „Marketer to człowiek, który zna cenę wszystkiego, a nie zna wartości niczego”.
Wartość człowieka to cecha spoza katalogu i cennika, to jego wewnętrzne przekonanie kim jest, kim chciałby być, a kim na pewno nie będzie. I tutaj Iga, w zasadzie codziennie, udziela nam odpowiedzi, pisząc i opowiadając o tym, co jest dla niej ważne, co mniej, a co wcale.