Janusz Korwin-Mikke: Polityka dwóch wrogów

Przejęcie władzy w Afganistanie przez talibów jest w interesie USA, bo celem Waszyngtonu jest walka z Chinami i Rosją – pisze prezes partii KORWIN.

Publikacja: 19.08.2021 21:00

Jeśli Afgańczycy potrafili 40 lat temu poradzić sobie z potężnym Związkiem Sowieckim, to na pewno po

Jeśli Afgańczycy potrafili 40 lat temu poradzić sobie z potężnym Związkiem Sowieckim, to na pewno potrafią spowodować ogromny ferment w Tadżykistanie, Uzbekistanie i Turkmenistanie

Foto: AFP, WAKIL KOHSAR WAKIL KOHSAR

Gdy ktoś w Anglii chciał landlordowi zepsuć polowanie na lisa – bądź w ogóle zmylić tropiące ogary – w poprzek śladu przeciągał na sznurku śledzia. Najlepiej takiego, co był tak mocno nadpsuty, że aż czerwony – i śmierdział na schwał. Stąd „red herring" jest w świecie anglosaskim używane na określenie zmyłki: manewru mającego oszukać tropiących. Jest to spotykane dość często. Dziennikarskie pieski szczekają, biegnąc mylnym tropem, polowańczyki podążają za nimi – a politycy po cichu robią swoje.

To właśnie obserwujemy obecnie. Wszyscy ujadają na Jego Eminencję Joe Bidena, który dla dobra sprawy zrobił z siebie idiotę (lub pozwolił, by zrobiono z niego idiotę!), twierdząc: „Nie zobaczycie w Kabulu takich scen jak w Sajgonie, gdy helikoptery zabierały uciekinierów z dachu amerykańskiej ambasady". Nikt nie zwraca uwagi na fakt, że politykę zbliżenia z ?T?lib?nem zapoczątkował Donald Trump, że to on uwolnił przywódców tego ruchu z Guantánamo i nawiązał z nimi stosunki. Obecny lokator Białego Domu – choć w innych sprawach zdecydowanie odrzuca „trumpolitykę" – tu ją kontynuuje.

na niedźwiedzia

Dlaczego to robi? Bo taki jest interes Stanów Zjednoczonych. A interes ten określają nie prezydenci, nie kupa naiwnych politykierów, nie urzędnicy z Departamentu Stanu – lecz garstka wytrawnych fachowców z Narodowej Rady Bezpieczeństwa. Dla tego interesu warto poświęcić dobre imię Joe Bidena – tym bardziej że celem kamaryli, która Bidena wyniosła do władzy, by odegrał rolę śp. Aleksandra Kiereńskiego, jest jak najszybsze objęcie fotela prezydenta przez Kamalę Dev? Harris, Lenina w spódnicy. Proszę zauważyć, że to ona prowadzi w tej chwili rozmowy z Angelą Merkel! Już teraz...

Dlaczego przejęcie władzy przez talibów jest w interesie USA? Proszę spojrzeć na mapę: Afganistan graniczy z Turkmenistanem, Uzbekistanem i Tadżykistanem. Także z chińskim regionem Xinjiang zamieszkanym przez ponad dziesięć milionów Ujgurów – będących muzułmanami; i domagających się od ChRL rozmaitych – należnych lub nie – praw.

Jeśli Afgańczycy potrafili 40 lat temu poradzić sobie z potężnym Związkiem Sowieckim, to na pewno potrafią spowodować ogromny ferment w Tadżykistanie, Uzbekistanie i Turkmenistanie. Tym bardziej że przedstawiciele tych narodów to potężne mniejszości w Afganistanie (Tadżycy: aż 25 proc.) – będące zresztą zazwyczaj w ostrej opozycji do T?lib?nu. I rosyjski niedźwiedź znów będzie musiał wsadzić łapę w potrzask, broniąc tworzonego przez te mniejszości Sojuszu Północnego przed talibami.

naszych wrogów

A co do Chin – to choć droga przez Korytarz Wachański i przełęcz Wachdżir jest trudna, jednak przebiega przez nią Jedwabny Szlak, który talibowie potrafią zmienić na Zielony Szlak idei Proroka. A posiadają nieprzeliczone zapasy broni, którą porzucili znakomicie uzbrojeni przez Amerykanów żołnierze marionetkowego reżimu Aszrafa Ghaniego.

Celem amerykańskiej polityki jest walka z Chinami i Rosją. Ta głupia Polityka Dwóch Wrogów (jeszcze z czasu rządów Baracka Husseina Obamy) spowodowała zawarcie egzotycznego sojuszu nieznoszących się Chińczyków i Rosjan – więc teraz Amerykanie próbują ten błąd naprawić, napuszczając na te państwa talibów. „Wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi".

To może im się udać! Tym bardziej że sami Chińczycy i Rosjanie też dali się nabrać na czerwonego śledzia – i są zadowoleni, że Amerykanie stracili twarz (jeszcze kilka miesięcy temu ambasada USA propagowała w Afganistanie... LGBTQZ), a w Kabulu panuje porządek i nikt nie atakuje ich ambasad.

Afganistan graniczy również z trzecim wrogiem Stanów – czyli z Iranem. Na razie w Teheranie strzelają kapsle z butelek mecca-coli na cześć zwycięstwa wojsk Proroka nad Wielkim Szatanem, ale proszę pamiętać, że na przełomie wieków ajatollahowie (w przeciwieństwie do Saudów!) nie uznawali władzy T?lib?nu w Afganistanie. Inwestycja w T?lib?n może więc Amerykanom opłacić się dodatkowo i z tego powodu.

Nieuzasadniona pomoc

Na zakończenie: pro domo sua. Płacimy teraz za błędną decyzję Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera z 2001 roku. Afganistan nie zaatakował wtedy Stanów Zjednoczonych, więc art. 5 NATO (mówiący o solidarności w przypadku ataku na jednego z członków – red.) nie miał zastosowania. Żądanie zaś, by Islamski Emirat Afganistanu wydał Amerykanom Os?mę bin L?dena, było niemożliwe do spełnienia, bo obyczaje muzułmańskie surowo zakazują wydania gościa. Pomaganie Amerykanom nie było więc uzasadnione. Przypominam tu z naciskiem, że był to klimat, w którym pozwolono CIA na torturowanie więźniów w ośrodku Agencji Wywiadu w Starych Kiejkutach.

Od 1747 roku nikomu: Brytyjczykom, Sowietom, Amerykanom – nie udało się podbić Afganistanu. Polska nie powinna się w to mieszać, gdyż nie przynosi to nam żadnych korzyści (nawet takich jak trening wojsk!), natomiast naraża na rozmaite kłopoty. A z uznaniem nowego Emiratu należy poczekać na to, czy Rosjanom nie uda się dostatecznie wzmocnić Sojuszu Północnego. Nikt poza Rosjanami nie może tam obecnie nic zrobić.

Gdy ktoś w Anglii chciał landlordowi zepsuć polowanie na lisa – bądź w ogóle zmylić tropiące ogary – w poprzek śladu przeciągał na sznurku śledzia. Najlepiej takiego, co był tak mocno nadpsuty, że aż czerwony – i śmierdział na schwał. Stąd „red herring" jest w świecie anglosaskim używane na określenie zmyłki: manewru mającego oszukać tropiących. Jest to spotykane dość często. Dziennikarskie pieski szczekają, biegnąc mylnym tropem, polowańczyki podążają za nimi – a politycy po cichu robią swoje.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny