Były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego za rządów SLD został pod koniec lutego członkiem rady konsultacyjnej Centralnego Ośrodka Szkolenia Funkcjonariuszy agencji w Emowie. – To Barcikowski utworzył przy ABW zespół doradców. Podoba mi się inicjatywa, by obecny szef agencji korzystał z doświadczenia poprzedników – mówi gen. Andrzej Kapkowski, były szef Urzędu Ochrony Państwa.
Odmiennego zdania są politycy PiS. Mówią o powrocie SLD do służb specjalnych.
Kariera Andrzeja Barcikowskiego rzeczywiście związana jest z lewicą. Na dobre zaczęła się w 1996 r. Premier Włodzimierz Cimoszewicz powołał go wtedy na szefa swoich doradców. – Znałem go z uniwersytetu i zawsze uważałem za rozważnego człowieka – mówi Cimoszewicz. Wspomina, że gdy był szefem rządu, zespół jego doradców był gronem intelektualistów, którzy mieli pełną swobodę mówienia mu tego, co uważali za ważne. Doradcy pod wodzą Barcikowskiego z tego zadania wywiązywali się świetnie. – Pozytywnie oceniam jego pracę – dodaje Cimoszewicz. Co myśli o powrocie Barcikowskiego do ABW? – Nie widzę w tym nic dziwnego. To może być zaskakujące tylko na tle dość dzikich politycznych obyczajów w naszym kraju. Wszyscy twierdzą, że od rządzących oczekuje się kwalifikacji i kompetencji, ale w sytuacjach będących testem plemienna wrogość powraca – tak Cimoszewicz komentuje zastrzeżenia PiS.
Po przegranych przez SLD wyborach z roku 1997 Barcikowski zniknął z polityki. Zajął się biznesem. Pracował w uważanym za przechowalnię dla działaczy lewicy wydawnictwie Muza. Jego szefem jest Włodzimierz Czarzasty.
Politycy SLD mieli pretensje, że nie tylko trzyma w ABW, ale też awansuje ludzi związanych z AWS