Reklama

Co nam mówi demografia

Zdumiewająco mało mówimy o zjawiskach demograficznych, podczas gdy stają się one coraz istotniejszym czynnikiem współczesnej polityki.

Aktualizacja: 08.03.2010 19:31 Publikacja: 08.03.2010 19:29

Przypuszczalnie dlatego, że nie mieszczą się w dominujących schematach myślowych, a często wnioski, które musielibyśmy wyciągnąć z ich obserwacji, przeczyłyby dogmatom poprawności politycznej. Demografia pokazuje, że istnieją naturalne procesy, którym podlega gatunek ludzki niezależnie od woli jego poszczególnych przedstawicieli.

Społeczeństwa dobrobytu funkcjonujące we współczesnej kulturze zrodzonej na Zachodzie wytracają demograficzną dynamikę. Czy jednak jedynym czynnikiem warunkującym przyrost naturalny jest materialny dobrobyt? Z pewnością nie, gdyż Stany Zjednoczone, chociaż w sumie materialnie stoją lepiej niż Europa, demonstrują wyraźnie od niej wyższą rozrodczość. Zdecydowany i oczywisty jest związek demografii z dominującymi postawami kulturowymi. Konsekwencją cywilizacji hedonizmu, nastawionej na doraźne, indywidualne zaspokojenie, jest między innymi zatracenie demograficznej dynamiki.

Stwierdzenie takie wywoła sprzeciw wielu wyznawców współczesnego popliberalizmu, którzy wszystko widzą osobno. Ich zdaniem to tak oczywiste, że tylko Jaś i Marysia decydują, czy chcą mieć dzieci. Otóż nie do końca. W życiu nie dokonujemy tak wielu wolnych wyborów.

Brak zabezpieczeń społecznych powodował, że dzieci stawały się dla większości ludzi jedyną możliwą inwestycją na starość. W społecznościach silniej zintegrowanych związki małżeńskie, które posiadały sankcję religijną, były dużo bardziej trwałe, a więc dawały kobiecie rodzącej dzieci większe poczucie pewności – gdyż to kobieta ponosi większe konsekwencje rozpadu obarczonego dziećmi związku. A to tylko elementy, które składają się na etos społeczny. Czy istnieje w nim poczucie wspólnoty, które pozwala ludziom widzieć się także jako element ciągu pokoleń, czy społeczeństwo ulega anomii, a ludzie stają się w nim samotnymi monadami?

Myślenie o tym przekracza jednak horyzont walczących o kolejne "prawa człowieka".

Reklama
Reklama

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/03/08/co-nam-mowi-demografia/]Skomentuj[/link][/ramka]

Przypuszczalnie dlatego, że nie mieszczą się w dominujących schematach myślowych, a często wnioski, które musielibyśmy wyciągnąć z ich obserwacji, przeczyłyby dogmatom poprawności politycznej. Demografia pokazuje, że istnieją naturalne procesy, którym podlega gatunek ludzki niezależnie od woli jego poszczególnych przedstawicieli.

Społeczeństwa dobrobytu funkcjonujące we współczesnej kulturze zrodzonej na Zachodzie wytracają demograficzną dynamikę. Czy jednak jedynym czynnikiem warunkującym przyrost naturalny jest materialny dobrobyt? Z pewnością nie, gdyż Stany Zjednoczone, chociaż w sumie materialnie stoją lepiej niż Europa, demonstrują wyraźnie od niej wyższą rozrodczość. Zdecydowany i oczywisty jest związek demografii z dominującymi postawami kulturowymi. Konsekwencją cywilizacji hedonizmu, nastawionej na doraźne, indywidualne zaspokojenie, jest między innymi zatracenie demograficznej dynamiki.

Reklama
Publicystyka
Konrad Szymański: Jaka Unia po szkodzie?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Reklama
Reklama