– Nie będzie żadnej koalicji PiS z SLD – zapowiedział w rozmowie z „Rz” Jarosław Kaczyński. Prezes PiS miał na myśli ewentualną koalicję rządową, ale wiadomo, że również w sprawie porozumień niższego szczebla samorządowców PiS obowiązuje uchwała władz partii zakazująca podobnych porozumień. Wiemy jednak, że PiS coraz częściej zawiera nieformalne sojusze z Sojuszem. Najbardziej znany dotyczy podziału wpływów w mediach publicznych. Do tego dochodzą doraźne porozumienia w Sejmie. To pobudza polityków PO do ataków i drwin, że antykomunistyczne PiS brata się z postkomunistami. Po reakcjach polityków PiS widać, że zarzut jest bolesny, bo ich obrona ograniczała się do uporczywego twierdzenia – wbrew faktom – że żadnych porozumień nie ma. Zarzuty ze strony Platformy dotyczą nie tylko „koalicji medialnej” – którą zresztą rok temu PO miała prawie umówioną z SLD. Ale nawet tego, że opozycyjni posłowie z komisji śledczej Bartosz Arłukowicz i Zbigniew Wassermann knują razem – oskarżał ich o to wiceszef Klubu PO Rafał Grupiński. Musiało minąć kilka miesięcy, by niektórzy politycy PiS przypomnieli sobie, że Platforma jest jak kocioł, który przygania garnkowi. I gdy niedawno Paweł Graś (PO) docinał z tego powodu Elżbiecie Jakubiak (PiS), ta odpowiedziała, że przecież koalicja PO – SLD rządzi Warszawą. Gdyby poszperała głębiej, znalazłaby zdarzenie sprzed półtora roku, gdy radni PO z Sejmiku Województwa Lubuskiego zamienili koalicjanta z PiS na SLD. Sesji, na której odbywało się to głosowanie, przyglądał się Graś, wówczas rzecznik dyscypliny partyjnej PO. Nawiasem mówiąc, członkiem władz lubuskiej PO jest m.in. Stefan Niesiołowski, również głośny krytyk konszachtów między PiS a SLD. Przeciw koalicji protestował jeden z lokalnych posłów PO. Szybko jednak zmienił zdanie i przepraszał za swój sprzeciw. Miejscowa prasa podawała, co nowi koalicjanci podzielili między siebie: marszałek dla PO, wice dla SLD, gospodarka i program operacyjny dla PO, sprawy społeczne i dwa fundusze – SLD. Lubuskie nie jest wyjątkiem. Podobna wymiana koalicjanta miała miejsce w Lublinie: w sejmiku Platforma podziękowała PiS, a wzięła sobie SLD i pozostałości po Samoobronie. W Sejmiku Województwa Śląskiego PO rządzi od początku z SLD. PO razem z Sojuszem rządzi od 2006 r. Warszawą. – Nie będzie koalicji PO z SLD w Radzie Warszawy – mówił między pierwszą a drugą turą tamtych wyborów na prezydenta stolicy Donald Tusk. – Sprawę uważam za zamkniętą – powiedział dziennikarzom. Rzeczywiście przez jakiś czas PO udawała, że nie ma formalnej koalicji, tylko umowa o współpracy. Dziś nikt w PO nie protestuje, gdy mówi się o koalicji z SLD w warszawskim ratuszu. Niedawno SLD i PO doprowadziły do odwołania prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego i podzieliły się władzą w mieście. Ale uczciwie dodajmy – w tym samym czasie prezydent Częstochowy został odwołany dzięki zgodnemu porozumieniu PO – PiS – SLD.