Nowy Ład dla Polski

Polsce potrzebne są wybory w okręgach jednomandatowych, z internetowym systemem głosowania i obniżonym do 16 lat wiekiem wyborczym – pisze polityk Platformy Obywatelskiej Jan Rokita

Aktualizacja: 15.10.2007 04:35 Publikacja: 15.10.2007 04:20

Nowy Ład dla Polski

Foto: SPINKA

Red

Pięć ostatnich lat jest ciekawym okresem dekonstrukcji tego modelu polityki polskiej, który powstał u zarania niepodległości. Czas ów symbolicznie otwierają przesłuchania w komisji ds. afery Rywina, które zadziałały jak ostry przeciąg w dość zatęchłej dotąd atmosferze kraju. Podwójne zwycięstwo wyborcze Kaczyńskich – wbrew temu, co się obiegowo sądzi – było już skutkiem, a nie przyczyną owego przeciągu.Źródłem społecznej nadziei 2005 roku była zbiorowa radość Polaków z napływu fali świeżego, acz dość ostrego powietrza, ale istotą i sensem tamtej nadziei było oczekiwanie rychłego końca przeciągu i rozpoczęcia drugiego etapu odbudowy niepodległego państwa. Jeśliby szukać historycznej analogii dla tamtego stanu narodowego ducha, znaleźć by ją zapewne można w wielkiej społecznej nadziei towarzyszącej przewrotowi Piłsudskiego w 1926 roku.

Po roku 2005 owo pozytywne oczekiwanie nie spełniło się, a proces dekonstrukcji posunął się do dziś znacznie głębiej, uzmysławiając także nowe i liczne dokuczliwości życia w czasach permanentnego przeciągu. Gdyby wszakże spróbować się ograniczyć tutaj do pozytywnego bilansu 5-lecia dekonstrukcji, sprowadzałby się on do czterech narodowych odkryć, bez uwzględnienia których polska polityka naprzód pojechać już nie może.

Po pierwsze, że zdrowie systemu politycznego wymaga nieustannej walki z koterią i rodzącą się z niej korupcją. Po drugie, że niepodobieństwem jest okryć tajemnicą jakiś fragment dziejów najnowszych. Po trzecie, że państwo – także jeśli jest liberalną republiką – winno być nośnikiem patriotycznej tradycji i narodowej dumy. I po czwarte, że nie istnieje – poza przesądami – żaden powód, dla którego powinniśmy obawiać się otwarcie przedkładać nasze państwowe interesy na arenie międzynarodowej. Gdybym chciał być nieco patetyczny, rzekłbym: My, naród, tych czterech odkryć czasu dekonstrukcji odebrać sobie już nie damy!Ale przeciąg nie może trwać wiecznie. Nie wiem kto ani z kim będzie rządzić Polską po tegorocznych wyborach. Wiem natomiast, że bez względu na to, kto to będzie – winien sprawić, aby przestało tak ostro wiać. Mówiąc językiem PO, dalsze burzenie będzie groźne dla państwa i narodu, trzeba zatem na powrót zacząć budować. Mówiąc językiem PiS, rewolucja moralna przyniosła istotne skutki, czas więc proklamować jej zakończenie.

Tak czy owak przyszłej władzy uda się wygrać Polskę, jeśli potrafi dokonać skupienia najlepszych sił narodu wokół pracy państwowej. Wówczas być może czas ostatniego 5-lecia mógłby przejść do historii Polski – mówiąc językiem psychologii – jako czas dezintegracji pozytywnej. Więcej: różne zdarzenia ostatnich lat, z fiaskiem PO – PiS w 2005 roku włącznie, uznać moglibyśmy w przyszłości za zaskakująco dobroczynne.Rzeczpospolita potrzebuje zatem politycznego Nowego Ładu. Nowego – to znaczy absorbującego cztery wielkie narodowe odkrycia i czyniącego z nich coś na kształt obiegowej i powszechnie uznanej polskiej politycznej poprawności. Ładu – to znaczy zrekonstruowanego całościowego modelu, w którym toczyć się będzie przez najbliższe lata polska polityka. W pewnym sensie chodzi o odczytanie sensu naszej polskości na nowo w zmienionych okolicznościach XXI wieku.

Jakim wyzwaniom winien sprostać ów polski Nowy Ład? W moim przekonaniu winien to być dziś najważniejszy temat narodowej debaty. Kilka poniższych uwag prywatnego, acz zainteresowanego polityką obywatela niech posłuży zaledwie jako przelotny rzut oka na tę kwestię.

Po pierwsze – odbudowa zaufania Polaków do siebie nawzajem i obudzenie choć trochę większej społecznej aktywności. Pasjonująca „Diagnoza społeczna 2007”, opublikowana ostatnio przez zespół prof. Janusza Czapińskiego, raczej optymistycznie przedstawia naszą narodową kondycję, z dwoma dość martwiącymi wyjątkami. W całej UE wykazujemy się najniższym wskaźnikiem wzajemnego zaufania do siebie samych (przodujący Duńczycy są sześciokrotnie bardziej ufni od nas).

I podobnie w całej UE wyróżniamy się najniższym zaangażowaniem w organizacje trzeciego sektora (przodujący Szwedzi biją nas trzynastokrotnie). Oznacza to, że rację mają ci, którzy twierdzą, iż kwestia społeczeństwa obywatelskiego staje się dziś narodowym problemem. W przełożeniu na język polityki wynika z tego w praktyce tyle, że obowiązkiem rządu jest codzienne, uporczywe, czasem bardzo trudne stwarzanie pól współodpowiedzialności za stan kraju dla instytucji obywatelskich.

Ochrona bezpieczeństwa publicznego (brytyjska Crimestoppers jest świetnym wzorem), różne postacie pomocy i solidarności międzyludzkiej (genialne doświadczenia warszawskiej Fundacji św. Mikołaja), think-tanki (budują je niemieckie fundacje partyjne), małe przedszkola i rodziny zastępcze zamiast domów dziecka etc., etc.

Tak jak odkryliśmy, że rząd może zrobić wiele dobrego dla ciągłości patriotycznej tradycji, tak samo musimy jeszcze odkryć, że w nowoczesnym państwie otwarcie pól budowy zaufania i społecznej aktywności należy także do rządu i wymaga udziału finansów publicznych. Tak jest nawet, gdyby z ideologicznych względów nie podobało się to doktrynalnym liberałom.

Po drugie – gwarancje podwyższenia standardów życia publicznego. Jakiś czas temu na stronach internetowych CIA można było przeczytać, że zdaniem analityków amerykańskiego wywiadu niska jakość polskiej polityki jest najpoważniejszą przeszkodą w szybkim rozwoju Polski. Nie wierzę rzecz jasna w cud, dzięki któremu już wkrótce najlepsi i najmądrzejsi spośród nas, obywateli, garnąć się będą do polityki. Ale wierzę w to, że za pomocą dobrych praw, stanowiących wysokie standardy, można wiele zmienić na lepsze.

Nie po raz pierwszy zatem pytam: Dlaczego Trybunał Stanu jest martwy i nie ma prawa usuwać z urzędu ludzi, którzy nadużyli władzy albo dopuścili się rzeczy niegodnych? Dlaczego wszystkie przysięgi i ślubowania są śmieszną liturgią, a sprzeniewierzenie się im nie niesie żadnej odpowiedzialności? Dlaczego nie ustanowiono dotąd – wzorem przedwojennego kodeksu Makarewicza – podwyższonych sankcji odpowiedzialności karnej dla wyższych funkcjonariuszy publicznych? Gdzie są regulacje zapobiegające ustawicznym i lekceważonym konfliktom interesów? Że przypomnę jeszcze ze wstydem o immunitetach posłów i sędziów, a także o możliwości zasiadania w parlamencie i Radzie Ministrów przez przestępców.

Prezydent Sarkozy swą pierwszą inicjatywą ustawodawczą uderzył w tzw. złote spadochrony dla ustępujących prezesów firm giełdowych. W Polsce zaś odchodzący po kilku tygodniach pracy prezes Orlenu otwarcie domaga się milionowego spadochronu. Podwyższane standardy stanowić muszą ideowy rdzeń Nowego Ładu. Bez nich nic się na lepsze nie zmieni.

Po trzecie – definitywne rozstrzygnięcie kilku kwestii ustrojowych. Z perspektywy odczytania współczesnego sensu naszej polskości jest to chyba rzecz najistotniejsza, gdyż – jak dowiódł filozof dwa i pół tysiąca lat temu – to ustrój właśnie jest prawdziwą formą życia wspólnoty politycznej.

Trzy spośród tych kwestii dla Nowego Ładu uważam za kardynalne. Kto ma rządzić, aby władza była efektywniejsza w służbie ludziom? Jeśli prezydent – jemu trzeba podporządkować Radę Ministrów. Jeśli premier – to jest absurdem, by walka o prezydenturę w powszechnych wyborach rozbijała co każde pięć lat normalny proces rządzenia; wybór powinien nosić zatem charakter pośredni.

Jakie prawo wyborcze da najwięcej szans na naprawę polskiej polityki? Uważam, że winny to być okręgi jednomandatowe, z internetowym systemem głosowania i obniżonym do 16 lat wiekiem wyborczym. Tę ostatnią kwestię premier Gordon Brown uznał ostatnio za brytyjski „fundament konstytucyjny XXI wieku”.

Wreszcie, jaki ustrój sprawiedliwości pozwoli odbudować – po okresie ostatniej „bitwy o sądy” – autorytatywną i nadrzędną pozycję sądu i niezawisłego sędziego? Niemal 20-letnie doświadczenie ustrojowe Polski i Węgier pozwala bez wątpliwości stwierdzić, że przyjęty przez nasze dwie nowe demokracje ustrój korporacyjno-samorządowy sądownictwa okazał się wadliwy. Nowy Ład wymaga nowego – obywatelskiego modelu wymiaru sprawiedliwości. To znaczy, że głębokie ustrojowe przemiany powinny objąć zarówno sądy i prokuraturę, jak i oba trybunały oraz Krajową Radę Sądownictwa.

Po czwarte – silny impuls nowoczesności. Nie wiem, ile lat będziemy potrzebować na dogonienie średniego europejskiego poziomu dróg, nie mówiąc o analogicznym poziomie innowacyjnych badań naukowych. Są to zapewne przedsięwzięcia wieloletnie. Wiem za to, że gdybyśmy tylko chcieli, możemy błyskawicznie dać naszym obywatelom – nie tylko w wielkich miastach – porządny dostęp do szerokopasmowego Internetu, zwłaszcza że przeznaczona jest na to kwota 2,5 mld unijnych euro, tylko brak decyzji, jak je wydać.

W rezultacie mamy paradoksalną sytuację, gdy dwóch kolejnych premierów w exposé uznaje ów cel za zasadniczy, a wspomniana „Diagnoza społeczna 2007” wykazuje wykluczenie w tej mierze 60 proc. społeczeństwa polskiego. Możemy także zrealizować plany pełnej cyfryzacji TV najpóźniej do 2014 roku i przejścia telefonii z pasma GSM na UMTS do roku 2010 wraz z Europą Zachodnią. Dotychczasowa struktura rządu nie bierze jednak pod uwagę najważniejszych celów państwa. Kwestia politycznej odpowiedzialności za kluczowe dla Nowego Ładu zadanie budowy społeczeństwa informacyjnego wymaga ustanowienia silnego ministra do tych spraw wraz z bardzo nowoczesnym urzędem.

Podobnie rzecz się ma ze stanem systemu prawnego. Niedawne uchwalenie specustawy, która zawiesza moc różnorakich przepisów w odniesieniu do inwestycji związanych z Euro 2012, jest publicznym aktem przyznania się, że polski system prawny szkodzi, a nie pomaga, rozwojowi kraju. Zapytać można: a dlaczegoż to „lepszy” system prawny obowiązywać ma dla inwestycji sportowych, a dla zwykłych przedsięwzięć gospodarczych – „gorszy”?

Wprowadzenie we wszystkich regulowanych przez prawo dziedzinach życia obowiązku dokonywania stałych przeglądów regulacyjnych, utworzenie Narodowego Centrum Legislacji i głębokie zmiany procedur przygotowywania i uchwalania ustaw – to są przedsięwzięcia, które mogą uczynić nasz kraj szybko bardziej konkurencyjnym w świecie. Jest to kolejne wielkie przedsięwzięcie dla rządu, które wymaga bez wątpienia specjalnej misji dla członka Rady Ministrów w randze wicepremiera.

Nowoczesność w dzisiejszym świecie oznacza konkurencyjność kraju. Lepsze od innych, łatwiejsze i bardziej wydajne instytucje publiczne i regulacje. Radykalna reforma systemu prawodawczego kraju byłaby dzisiaj kto wie czy nie największym wkładem w dzieło budowy realnej, a nie urojonej potęgi państwa.

Po piąte wreszcie – mocniejsze niż dotąd finanse publiczne. Jak bardzo dawno napisała Zyta Gilowska – dzieło Hilarego Minca, na którego zasadniczą zmianę nie zdobyła się dotąd wolna Polska, winno odejść do przeszłości.

Niepokoi mnie, przyznaję, że w czasie, w którym hasło tzw. reformy finansów publicznych stało się powszechnie akceptowanym komunałem, nastąpiło – zarazem pewnie na skutek świetnej koniunktury – powszechne uśpienie czujności polityków, dziennikarzy, a nawet ekonomistów w sprawie stanu finansów państwa.

Tymczasem 30-miliardowy deficyt finansów publicznych mógł być parę lat temu sukcesem przy 3-proc. wzroście gospodarczym. Przy 7-proc. powinniśmy mieć najpóźniej w tym roku nadwyżkę budżetową, jeśli spokojnie chcielibyśmy myśleć o finansowym bezpieczeństwie naszego kraju. Czy ktoś obliczył, jak bardzo skoczyć może w górę deficyt finansów publicznych, jeśli pewnego dnia nieoczekiwanie koniunktura zewnętrzna się załamie, a poziom wzrostu dochodu narodowego gruntownie spadnie? Czy państwu wolno podejmować ryzyko hazardzisty?

Idea obywatelska. Podwyższone standardy. Nowy ustrój. Silny impuls nowoczesności. Bezpieczny fundament finansów. To są wyzwania, którym sprostać powinien Nowy Ład polskiej polityki. Faust głosił, że „na początku wszechrzeczy był czyn”. Nowy Ład wymaga właśnie tego, aby na jego początku był czyn. Zobaczymy, czy polityka polska jest doń zdolna.

Autor jest posłem Platformy Obywatelskiej, wycofał się z kandydowania w najbliższych wyborach

Pięć ostatnich lat jest ciekawym okresem dekonstrukcji tego modelu polityki polskiej, który powstał u zarania niepodległości. Czas ów symbolicznie otwierają przesłuchania w komisji ds. afery Rywina, które zadziałały jak ostry przeciąg w dość zatęchłej dotąd atmosferze kraju. Podwójne zwycięstwo wyborcze Kaczyńskich – wbrew temu, co się obiegowo sądzi – było już skutkiem, a nie przyczyną owego przeciągu.Źródłem społecznej nadziei 2005 roku była zbiorowa radość Polaków z napływu fali świeżego, acz dość ostrego powietrza, ale istotą i sensem tamtej nadziei było oczekiwanie rychłego końca przeciągu i rozpoczęcia drugiego etapu odbudowy niepodległego państwa. Jeśliby szukać historycznej analogii dla tamtego stanu narodowego ducha, znaleźć by ją zapewne można w wielkiej społecznej nadziei towarzyszącej przewrotowi Piłsudskiego w 1926 roku.

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości