Studio ma pokazywać widowiska niezwykłe i szukać własnej drogi

Rozmowa z Bartoszem Zaczykiewiczem. Nowy dyrektor Teatru Studio w pierwszym wywiadzie mówi o swoich planach, spektaklach Fiedora, Zadary i Siegoczyńskiego

Publikacja: 20.10.2007 05:19

Studio ma pokazywać widowiska niezwykłe i szukać własnej drogi

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Czasy świetności Teatr Studio przeżywał za Józefa Szajny i Jerzego Grzegorzewskiego, po kadencji Zbigniewa Brzozy trzeba wyprowadzić go z kryzysu. Decydując się na dyrekcję w Warszawie, nie miał pan żadnych obaw?

Bartosz Zaczykiewicz:

Te pierwsze były związane z koniecznością opuszczenia Teatru im. Kochanowskiego w Opolu, z którym bardzo się związałem i w którym praca przyniosła mi ogrom satysfakcji. W Teatrze Studio za dyrekcji Józefa Szajny nie miałem okazji bywać, byłem wtedy małym pacholęciem, ale często gościłem na spektaklach Jerzego Grzegorzewskiego i przeżyłem tu wiele wspaniałych chwil jako widz. Tradycja, która funkcjonowała tu przez cały czas, bardzo mi odpowiada.Chodzi panu o spektakle wyróżniające się plastyczną formąRaczej o obszary sztuki nieznajdujące się w głównym nurcie zainteresowań scen repertuarowych. Mam na myśli teatr osobny, niszowy, który chce mówić widzom rzeczy niezwykłe, czasami dziwne – i szuka własnej drogi. Tak było na przykład za dyrekcji Grzegorzewskiego. Interesuje mnie poszukiwanie nowej formy teatru, a nie kontynuacja teatru posługującego się plastyką jako głównym językiem.

Jakim spektaklem rozpocznie się oficjalnie pana dyrekcja?

Na przyszły rok planujemy przedstawienie nawiązujące do opowiadania Tadeusza Borowskiego „Bitwa pod Grunwaldem”. Zrealizuje je mój najbliższy współpracownik z Opola Marek Fiedor.

Planujecie panowie wyprawę w czas wojny i powojnia, jak w „Krajobrazie po bitwie” Andrzeja Wajdy?

Zależy nam na spotkaniu z twórczością i twórcą niesłusznie zapomnianym, a głównie na podjęciu tematyki egzystencjalnej, przyjrzeniu się kondycji człowieka. Poza tym siłą rzeczy mogą zabrzmieć w tym utworze tematy historiozoficzne. Może się wywiązać ciekawa dyskusja o tożsamości nas tutaj, nad Wisłą.

Czy udało się panu zaprosić do współpracy innych twórców?

Michał Siegoczyński rozpoczął już prace nad autorskim spektaklem inspirowanym „Śniadaniem u Tiffany’ego” Trumana Capote’a. Znowu punktem wyjścia jest proza, ale z innego obszaru. Siegoczyński w swoich spektaklach w oryginalny sposób dotyka spraw afirmacji życia i świata. Poważnie rozmawiam z Michałem Zadarą o eksperymencie związanym z „Ifigenią” Racine’a.

Czy tragedia zostanie napisana przez reżysera na nowo?

Nie, ale choć tekst brzmi potoczyście, musimy znaleźć sposób na opowiedzenie tej historii o konflikcie sacrum i profanum. Chcielibyśmy znaleźć odpowiedź na pytanie, czy ta sztuka żyje w naszej świadomości, czy jest już tylko martwym zapisem w spisie lektur. Osobiście jestem przekonany, że tekst wciąż pobudza do myślenia, że może być głęboko przeżyty. Michał Zadara zaproponował intrygującą i ryzykowną próbę znalezienia do niego współczesnego klucza.

Bartosz Zaczykiewicz (ur. 1969) jest nowym dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Studio. Wcześniej, od 1999 r. kierował opolskim Teatrem im. Kochanowskiego i była to jedna z ciekawszych dyrekcji ostatnich lat.

RZ: Czasy świetności Teatr Studio przeżywał za Józefa Szajny i Jerzego Grzegorzewskiego, po kadencji Zbigniewa Brzozy trzeba wyprowadzić go z kryzysu. Decydując się na dyrekcję w Warszawie, nie miał pan żadnych obaw?

Bartosz Zaczykiewicz:

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Publicystyka
Daria Chibner: Wiceminister walczy z Dniem Chłopaka. Tak kończy feminizm
kościół
Abp Adrian Galbas: Spowiedź nie jest źródłem lęku, lecz lekarstwem na lęk
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk nie ma racji. PiS nie chce resetu z Putinem
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Czy po awanturze Trump-Zełenski Polska jest bezpieczna?
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziwna kampania Hołowni dzieli Trzecią Drogę i wzmacnia Mentzena
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”