Zlikwidujmy sejmową zamrażarkę

– W tym Sejmie nie będzie wojny ideologicznej. Należy zmienić organizację pracy, by marszałek nie mógł przetrzymywać projektów ustaw – mówi „Rzeczpospolitej” Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu

Aktualizacja: 29.11.2007 20:47 Publikacja: 29.11.2007 03:27

Zlikwidujmy sejmową zamrażarkę

Foto: Fotorzepa

Rz: Czy współpraca między Sejmem a prezydentem będzie dobra? Napięcie pomiędzy Donaldem Tuskiem a Lechem Kaczyńskim znacznie wzrosło z powodu odblokowania przez rząd negocjacji o przystąpieniu Rosji do OECD.

Bronisław Komorowski: Liczę na dobrą współpracę. Byłem członkiem rządu zdominowanego przez prawicę, gdy prezydentem był człowiek lewicy, i jakoś to szło. A skoro możliwa była kohabitacja Aleksandra Kwaśniewskiego i AWS, to dlaczego nie miałaby być możliwa współpraca Lecha Kaczyńskiego z PO – PSL?

PiS zapowiada, że będzie twardą opozycją w parlamencie. Spodziewa się pan ostrych batalii?

Po pierwszych głosowaniach widać, że łatwo nie będzie. Posłowie PiS nie poparli kandydata PO na marszałka ani na wicemarszałka Sejmu, mimo że Platforma głosowała za ich kandydatem Krzysztofem Putrą na wicemarszałka.Z naszej strony były gesty dobrej woli. PiS nie wykonał ani jednego takiego gestu. Nie powiodła się też próba znalezienia kompromisów kwestii Komisji ds. Służb Specjalnych, nad czym ubolewam. Wolałbym, żeby w Sejmie był porządek i współpraca niż bałagan i konflikty. Z drugiej strony, parlament zawsze będzie areną sporu politycznego, bo taka jest jego rola.

Politycy PiS mówią, że PO jako opozycja była napastliwa. Teraz PiS odpłaca wam tym samym.

Radzę, żeby koledzy z PiS przypomnieli sobie, jak się zachowywali przed 2005 rokiem, gdy rządziła lewica, a oni sami byli w opozycji. Każdy łatwo zapomina o własnych zachowaniach w opozycji, chętnie natomiast pamięta grzechy swoich politycznych konkurentów. Politycy mają skłonność do pamiętania przez lata, kto kogo nie przepuścił przez drzwi. Ja cieszę się swojego rodzaju polityczną sklerozą. Nie noszę zbyt długo urazy ani w sercu, ani w pamięci. Patrzę do przodu. Dla Sejmu nadchodzą nowe wyzwania – nowy traktat europejski daje nam inne uprawnienia do oceniania propozycji legislacyjnych Komisji Europejskiej. Musimy wypracować nowe metody działania Sejmu i potrzebna jest w tej sprawie współpraca z opozycją.

Nie ma pan więc za złe Antoniemu Macierewiczowi, że umieścił pana w raporcie o likwidacji WSI?

Osobistej urazy do niego nie mam. Odczuwam jednak pewną satysfakcję z tego, że tzw. raport Macierewicza ma tak znikomą wiarygodność.

Czy widzi pan możliwość, aby Antoni Macierewicz zasiadałw Komisji ds. Służb Specjalnych?

Marszałek może i powinien widzieć wszystko. Problem polega jednak na tym, jak to widzą kluby parlamentarne. A większość nie chce Macierewicza.

Waldemar Pawlak, prezes PSL, nie miał nic przeciwko Macierewiczowi w komisji. Może postarałby się pan przekonać kolegów z Platformy, żeby zgodzili się na tę kandydaturę?

Przekonałem ich, żeby zgodzili się na czteroosobową komisję, czyli zrezygnowali z jednego miejsca dla PO. W zamian za to PiS miał zrezygnować z kandydatury kontrowersyjnej. I takie zapewnienia ze strony PiS padły, niestety, w praktyce wyszła kandydatura kontrowersyjna. Ja swoje zrobiłem – starałem się doprowadzić do kompromisu.

Kto jest niekontrowersyjny, Zbigniew Wassermann?

Nie chcę tego oceniać. Moim zadaniem było podjąć próbę doprowadzenia do kompromisu między klubami. Podjąłem taką próbę.

Czy PiS nie ma racji, mówiąc, że nikt nie powinien mu dyktować kandydatów do pracy w komisji?

Nikt PiS niczego nie może narzucić. Natomiast w parlamencie istnieje coś takiego jak większość. Sprawą mniejszości jest przekonać większość do swojego kandydata, zwłaszcza gdy jest kontrowersyjny.

Czy kardynalną zasadą demokracji nie jest poszanowanie praw mniejszości?

Ślicznie to brzmi, tylko pytam, gdzie była ta zasada w poprzedniej kadencji. Mądrość w działalności parlamentarnej polega na tym, że większość stara się nie nadużywać swojej siły, a mniejszość nie prowokuje większości do rozwiązań siłowych.

Czy Komisja ds. Służb Specjalnych może funkcjonować prawidłowo bez PiS?

Oczywiście. Byłoby jednak lepiej, gdyby PiS oddelegował do niej swojego człowieka. W komisji nie tylko czeka miejsce dla PiS, ale również perspektywa przewodniczenia jej pracom. Dotychczas pracami Komisji ds. Służb kierowały na zmianę kluby opozycyjne. A to oznacza, że albo jedynym przewodniczącym będzie Janusz Zemke z LiD, albo zmienimy zasady, tak by posłowie koalicji również kierowali tą komisją. Pytanie, czy PiS o to właśnie chodzi.

Czy potrzebna była w Senacie awantura o fotel wicemarszałka dla Zbigniewa Romaszewskiego?

To nie była awantura o Zbyszka Romaszewskiego. Mamy do czynienia z tym samym problemem co w Sejmie: PiS-owska mniejszość nie zrobiła najmniejszego ruchu, żeby pozyskać głosy dla swojego kandydata.

Ale wszyscy znają senatora Romaszewskiego.

To prawda. Lecz jedni z dobrej strony, a inni ze złej. Czy ktokolwiek rozmawiał z senatorami PO na temat tej kandydatury? Czy ktoś starał się przekonać ich do poparcia Romaszewskiego? Nikt. Na dodatek mniejszość PiS-owska głosowała przeciwko kandydaturze Bogdana Borusewicza na marszałka Senatu. Trudno się dziwić senatorom Platformy, że na akty wrogości odpowiedzieli tym samym. PiS chyba zapomniał, że zawsze warto rozmawiać, a nie tylko wzajemnie się przegłosowywać.

Zwykle wybory władz Sejmu odbywały się na takiej zasadzie, że klub zgłasza swojego kandydata i wszyscy go popierają. Był jednak jeden wyjątek od tej reguły w poprzedniej kadencji, gdy chodziło o stanowisko wicemarszałka Senatu dla Stefana Niesiołowskiego.

Zgadzam się, że w poprzedniej kadencji popsuto bardzo wiele obyczajów.

Za to w tej kadencji miało być inaczej.

Niestety, trzeba uwzględniać to, co się dzieje w sercach i duszach ludzi. Nie wszyscy mają taką polityczną sklerozę jak ja.

PiS zapowiada, że będzie zgłaszał do laski marszałkowskiej ustawy, które nie zostały uchwalone w poprzedniej kadencji. Czy sądzi pan, że na przykład ustawa dezubekizacyjna powinna zostać uchwalona w tej kadencji?

Ta ustawa nie została uchwalona, bo PiS tego nie chciał. PiS-owscy marszałkowie trzymali ją w zamrażarce jako dziwaczną. Nie zamierzam żyrować pomysłów PiS, które sama partia uznała za niedojrzałe i nieodpowiednie do zgłoszenia pod obrady Sejmu. Ale jeżeli taki projekt zostanie zgłoszony, to potraktujemy go jak każdy inny i będziemy pytać: Dlaczego, drogi PiS, nie uchwaliłeś tych przepisów w poprzedniej kadencji?

Czy będą zmiany w organizacji pracy Sejmu?

Sądzę, że tak. Uważam, że dwie rzeczy powinny się zmienić. Marszałek nie powinien mieć możliwości długiego przetrzymywania w tak zwanej zamrażarce wniosku o odwołanie go ze stanowiska. To z jednej strony jest kwestia natury honorowej, ale też marszałek, który może być odwołany, inaczej się zachowuje w stosunku do klubów i posłów.Poza tym należy rozważyć skrócenie okresu przetrzymywania przez marszałka niektórych projektów ustaw. Dotychczas marszałek przez pół roku mógł nie wprowadzać jakiegoś projektu pod obrady. A w praktyce ten czas jeszcze się wydłużał, gdy marszałek odsyłał taki projekt do komisji.

Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiada możliwość finansowania przez państwo zapłodnień in vitro. Nie boi się pan rozpętania walki ideologicznej w Sejmie? To kontrowersyjny pomysły dla prawicy.

Zależy, dla jakiej. Jestem ostatnim człowiekiem, który odmówiłby innym ludziom szansy na posiadanie dzieci, bo sam mam ich pięcioro. Uważam, że ludziom, którzy nie mogą mieć dzieci, państwo powinno pomagać, jeżeli nie stoi to w ostrym konflikcie etycznym.

Metoda in vitro jest kontrowersyjna dla katolików.

Ale jest stosowana na całym świecie. Nie spodziewam się burzliwych sporów wokół tej sprawy. Sądzę zresztą, że w ogóle nie będziemy toczyli wojen ideologicznych, bo skrajne ugrupowania nie weszły do parlamentu. Jest co prawda LiD, ale to inne ugrupowanie niż SLD. Każda próba stawiania spraw ideologicznych na ostrzu noża będzie powodowała wewnętrzne konflikty w tym ugrupowaniu.

Czy unijny traktat powinien być przyjęty w referendum?

Nie. Dotychczas żadnych tego typu aktów prawnych nie przyjmowaliśmy w referendum.

O przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej decydowali obywatele.

I pewnie wiele osób pamięta strach, czy Polska zrealizuje swój strategiczny cel, bo gdyby zawiodła frekwencja, to referendum nie byłoby ważne. Tym bardziej że swoistym referendum były wybory parlamentarne. Wszystkie partie, które weszły do Sejmu, są za integracją z UE. Więcej, sadzę, że dobrze by się stało, gdyby Polska pierwsza ratyfikowała traktat. Jako marszałek Sejmu będę o to zabiegał. Byłby to jasny sygnał, że Polacy chcą pogłębienia integracji i dają temu dowód w postaci możliwie szybkiej ratyfikacji traktatu reformującego UE. Śledzę w tej sprawie deklaracje prezydenta Sarkozy’ego – bo on chciałby, aby to Francja ratyfikowała pierwsza traktat. Zresztą tu nie chodzi o wyścig sprinterów, najważniejsze, aby Polska dołączyła do europejskiego peletonu w sprawach integracji politycznej oraz – w trochę dłuższej perspektywie – w poziomie życia.

Rz: Czy współpraca między Sejmem a prezydentem będzie dobra? Napięcie pomiędzy Donaldem Tuskiem a Lechem Kaczyńskim znacznie wzrosło z powodu odblokowania przez rząd negocjacji o przystąpieniu Rosji do OECD.

Bronisław Komorowski: Liczę na dobrą współpracę. Byłem członkiem rządu zdominowanego przez prawicę, gdy prezydentem był człowiek lewicy, i jakoś to szło. A skoro możliwa była kohabitacja Aleksandra Kwaśniewskiego i AWS, to dlaczego nie miałaby być możliwa współpraca Lecha Kaczyńskiego z PO – PSL?

Pozostało 94% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości