Wielkanoc, tak mnie zapewniały przez ostatnie dni wszystkie media, wierzące i niewierzące, jest okresem refleksji nad kondycją ludzką, sensem istnienia, przemijaniem i nadzieją. To prawda. Sam zadumałem się podczas śniadania Wielkanocnego nad kierunkiem, w którym zmierza świat, zanim z zamyślenia nie wyrwał mnie apel: nalej na drugą nogę i przysuń sałatkę.
W tym momencie moich rozmyślań byłem akurat w punkcie wiary, że wszystko idzie ku dobremu, bo nad właściwym kierunkiem rozwoju ludzkości czuwają potężne instytucje, korygujące błędy i prostujące drogi. Jak na przykład Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która na Wielkanoc sprezentowała nam pisankę obiektywizmu. Zanalizowała polskie media z okresu kampanii wyborczej i wystawiła cenzurki. Kto był obiektywny, a kto, wręcz przeciwnie – stronniczy. Obiektywnie, zdaniem OBWE wygrał tę rywalizację „Dziennik”, cała reszta z telewizją publiczną przepadła z kretesem. Nawet „Gazeta Wyborcza”.
Przed OBWE stoi teraz kolejne, jeszcze ambitniejsze zadanie. Sporządzenie listy dziennikarzy obiektywnych i nieobiektywnych. Kto pisze całkowicie obiektywne komentarze? Tylko ten, kto osobiście jest w tych komentarzach nieobecny. Ten, kto zamyka się w klozetce, zostawiając na zewnątrz siebie, swoje doświadczenie życiowe, poglądy, lektury, przemyślenia, sympatie oraz antypatie i wsłuchany w szum muszli leje obiektywizmem na papier.
Próbowałem sobie wyobrazić obiektywny felieton. Musiałby być pozbawiony myśli własnej, agresji i dowcipu. Po prostu nudny. Mamy paru takich obiektywnych felietonistów, ale to jeszcze nie jest klasa europejska w znaczeniu propagowanym przez OBWE. Polacy ciągle nie są jeszcze dostatecznie martwi i skamieniali, aby się trzymać, jak ostryga skały, umysłowych wytycznych. Ta cała tradycja polski szlacheckiej, zaścianka, liberum veto, wolnoć Tomku w swoim domku, szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie kładzie się ponurym cieniem na obiektywizmie polskich mediów i ich autorów. Dziennikarz wydaje się być oswojony, je z ręki, macha chwostem i staje słupka, a tu nagle napada go atawizm i jak nie wierzgnie subiektywnie. Aż się wszystkim obiektywnie robi nieprzyjemnie.
Ale, z OBWE w awangardzie zmierzamy nieuchronnie we właściwym kierunku. Wolność, jak słusznie zauważył nieśmiertelny Lenin, to uświadomiona konieczność. Idziemy w stronę obiektywizmu absolutnego wielkimi krokami. I już wkrótce znajdziemy się z powrotem tam, skąd wyszliśmy.