Rz: „Rzeczpospolita” ujawniła, że Leszek Czarnecki, jeden z najbogatszych Polaków, współpracował z SB. Czy ten fakt może wpłynąć na jego pozycję w świecie biznesu?
Jacek Santorski:
To może mieć jakiś chwilowy wpływ, ale raczej na sytuację i atmosferę w biznesowych salonach. Być może będzie się o tym żywo dyskutowało albo wstydliwie milkło i zmieniało temat, gdy ktoś wspomni o panu Czarneckim. Bardzo rzadko jednak bywa, aby ktoś, kto podejmuje decyzje stricte ekonomiczne (na przykład wybiera swojego dostawcę, odbiorcę czy rozpoczyna kolejne przedsięwzięcie), kierował się kryteriami etycznymi lub estetycznymi.
Czyli w wielkim świecie biznesu opowieści o motywacjach moralnych można między bajki włożyć?
Nie do końca. Na świecie pojawia się pewien nowy trend w biznesie, który wiąże się z tym, że niektórzy prywatni inwestorzy chcą mieć gwarancję, iż osoba, która zawiaduje ich zasobami, kieruje się pewną etyką w swoich działaniach – sprawiedliwie wynagradza pracowników, nie stosuje dwuznacznych moralnie chwytów itd. Niestety, na razie te nowe trendy, mówiące o etyce i społecznej odpowiedzialności w biznesie, są jeszcze zjawiskami mało powszechnymi.